Pan prezydent Andrzej Duda, wręczając nominację wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego dr. hab. Mariuszowi Muszyńskiemu, wybranemu w 2015 roku przez PiS na miejsce sędziego wcześniej wybranego, wypowiedział cenną uwagę:
Przede wszystkim gratuluję uzyskania większości głosów Zgromadzenia Ogólnego sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To jest element najważniejszy, że kandydatura pana profesora spotkała się z poparciem większości sędziów TK, to niezwykle ważne. Stąd m.in. moja decyzja, żeby spośród przedstawionych mi kandydatów, zgodnie z konstytucją, to właśnie pana nominować na ten niezwykle zaszczytny i ważny urząd.
Oczywiście, pan prezydent ani słowem nie wspomniał, że jeszcze dziesięć dni temu nie byłoby mowy o wyborze tej osoby na to stanowisko. I że trzeba było czekać końca kadencji prof. Stanisława Biernata, by Julia Przyłębska mogła zwołać Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, w którym większość należy do sędziów oddanych sprawie nowej zmiany oraz dublerów. Szczęśliwie pomogła im w tym dziele wcześniejsza rezygnacja sędziego Andrzeja Wróbla.
Pan prezydent miał powody, by gratulować. Właściwie te gratulacje winien złożyć sam sobie – to on wszak pod wstydliwą osłoną nocy przyjmował ślubowanie od dr. hab. Mariusza Muszyńskiego i jego dwóch komilitonów. To on nie przyjął wcześniej ślubowania od prawidłowo wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji sędziów Trybunału. To wreszcie on żyrował wszystkie niekonstytucyjne ustawy o Trybunale.
Wiedział, co robi. Dr hab. M. Muszyński stał się – po zakończeniu kadencji prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, przeszkody nie do przeskoczenia – głównym niszczycielem polskiego sądu konstytucyjnego, sądu, który był stawiany za wzór przez europejskie odpowiedniki Trybunału. Nawiasem mówiąc, pierwszą decyzją podjętą rankiem 20 grudnia 2016 przez pana Muszyńskiego w Trybunale – on to został upełnomocniony przez sędzię Julię Przyłębską, niezgodnie z przepisami ustawy o TK – były zmiany na stronach internetowych Trybunału oraz wyłączenie Obserwatora Konstytucyjnego.
Polityka demontażu instytucji konstytucyjnych państwa prawa, z wigorem rozpoczęta po jesiennych wyborach twórczym atakiem na Trybunał Konstytucyjny, rozszerzyła się potem na cały system sądownictwa powszechnego. Sądy i Trybunał Konstytucyjny, stanowiące trzecią władzę, musiały być unieszkodliwione, bo na nie nie rozciągało się imperium rządzącej partii.
Do takiej operacji potrzebni są zawsze wynajęci ludzie, same ustawy i rozporządzenia nie wystarczą. Ktoś musi je realizować. Nie mogą to być osoby niezależne i niezawisłe. Trafnie ujął to prof. dr hab. Jerzy Zajadło w opublikowanym na jego profilu FB felietonie:
„Tytuł mojej książki, „Sędziowie i niewolnicy”, dotyczy wprawdzie pewnej konkretnej historycznej sytuacji, ale można go pojmować bardziej uniwersalnie. W ciężkich czasach sędzia musi wybrać – albo pozostać sędzią przez duże „S” z poczuciem tożsamości bycia częścią trzeciej władzy, albo samemu stać się niewolnikiem – ślepo i bezrefleksyjnie posłusznym i podporządkowanym władzy ustawodawczej i wykonawczej, wprzęgniętym w proces realizacji pewnej polityki i abstrahującym od etosu swojego zawodu oraz aksjologii państwa prawa.. To drugie oznacza jednak powrót do najczarniejszych kart w historii prawa, nie tylko polskiego. Jeśli demokracja ma wyglądać tak jak proponuje PiS, natomiast pod pojęciem sędziokracji rozumieć będziemy brak zgody sędziów na łamanie konstytucji i bezprawne działania dwóch pozostałych władz, to nie tylko jako prawnik i filozof, lecz także jako obywatel wolę taką sędziokrację niż taką demokrację”
W tym kontekście warto przyjrzeć się postępowaniu dr. hab. Mariusza Muszyńskiego. Można też spojrzeć nań z innej strony. Czasami natura człowieka wyziera z jednego jego uczynku, jednego wypowiedzianego słowa, jednego zapisanego na Twitterze zdania. Takiego, jak to:
mariusz muszyński @muszynski64
Klub Nowoczesna.pl Same staropolskie rodziny w władzach – Petru, Lubnauer, Scheuring i Schmidt. Myślałem ze to Bundestag. 🙂
13/11/2015 111 more
Nie jest dla mnie istotne, czy pisząc „staropolskie” mrugał do czytelnika porozumiewawczo, że to niby staropolskie, a tak naprawdę starozakonne, albo że sugerował polakożerczy germanizm posłów .Nowoczesnej. Istotą tego zdania jest pogarda i segregacja obywateli, wpisujące się doskonale w klimat po wyborach 2015 i język politycznej zwierzchności Mariusza Muszyńskiego. Tak zwanego wiceprezesa pustego w treści Trybunału Konstytucyjnego.
Piotr Rachtan