1.
Kolejna wypowiedź prezydenta w sprawie TSUE [22 grudnia, dla radiowej „Trójki” – przyp. MK] dowodzi, że stan urażonej megalomanii dalej trwa. Dodatkowo prezydent wprowadza opinię publiczną w błąd twierdząc, że TSUE jakoby swoją decyzją chce zmienić polskie ustawodawstwo. Tymczasem nie chce zmienić, lecz zawiesić wykonanie do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia i rozumie to nie tylko student pierwszego roku prawa.
Nawet ostateczny wyrok w sprawie nie zmieni polskiego ustawodawstwa – wskaże tylko ewentualnie, że to ustawodawstwo jest sprzeczne z prawem europejskim i że należy je zmienić. Urażona megalomania jest jednak albo kontrproduktywna dla logicznego myślenia, albo stymulująca dla obłudnego cynizmu. Prezydent powiedział bowiem coś jeszcze -„TSUE zagraża polskiej suwerenności”, a to odziera z pozorów całą ostatnią kampanię miłości PiS do UE. Ktoś może powiedzieć – słowa prezydenta dotyczyły tylko TSUE, ale w UE to tak nie działa, tam się to odczyta, nawet uwzględniając poprawkę na autora wypowiedzi, „UE zagraża polskiej suwerenności”.
2.
Prezydent po raz kolejny chyba zaskoczył świat prawniczy swoim, nazwijmy to umownie, „postmodernistycznym” i „niekonwencjonalnym” stosunkiem do prawa. Z pozoru wydawać by się mogło, że problemem jest sposób wykonywania kompetencji – raz mniej, raz bardziej zgodny z Konstytucją. W praktyce okazuje się jednak, że może powstać większy dramat – tak się dzieje, gdy zaczyna komentować i tłumaczyć swoje decyzje, ponieważ wówczas dają o sobie znać pewne specyficzne cechy charakterologiczne i, niestety, dosyć ograniczona a właściwie politycznie zinstrumentalizowana wiedza prawnicza.