Po letnim przesileniu, gdy spłyną Wisłą ostatnie świętojańskie wianki, również w Trybunale Konstytucyjnym nastąpi przełomowa zmiana – 26 czerwca skończy się kadencja profesora Stanisława Biernata. Zapowiedzią tego jest nagły wysyp wniosków kierowanych do TK. Jest ich już kilka. Skupię się na jednym z nich…
Po znanej uchwale Sądu Najwyższego w sprawie prawa łaski, marszałek sejmu sporządził wniosek o rozstrzygnięcie sporu konstytucyjnego. Uznał w nim, że spór pomiędzy SN a prezydentem jest na tyle rzeczywisty, że (cyt.) „zachodzi wysokie prawdopodobieństwo zaistnienia w nieodległym czasie konfliktu między tymi organami co do określonej kompetencji”. Na przedostatniej stronie dokumentu czytamy, że „osoba, która skorzystała z prawa łaski, nie może pozostawać w stanie niepewności i obawiać się, że w wyniku działań innego organu orzeczona kara zostanie przywrócona”. Zgoda, to jest przecież oczywiste, ale zaraz nasuwa się pytanie, czemu właśnie to zdanie, jako jedyne, zostało wybite wytłuszczoną czcionką? Czyżby szło o pokazanie czarno na białym, że mowa o osobie nader konkretnej? To jeszcze nie koniec, pytam dalej… Jakie jest źródło obaw szefa polskiego parlamentu? Dlaczego nie wyobraża sobie ich rozstrzygnięcia bez potrzeby angażowania TK? Dlaczego jego wniosek opowiada się niemal jednoznacznie po jednej stronie? Czy był on w jakikolwiek sposób konsultowany z klubami poselskimi, z wicemarszałkami, z konwentem seniorów? Na tyle pytań trudno odpowiedzieć, i tak przyniesie je bliska przyszłość. Spróbujmy jednak, krocząc spokojnie pośród zgiełku opinii, poszukać jakiegoś wyjaśnienia…
Marszałek Marek Kuchciński, jak powszechnie wiadomo, za młodu hipisował, zakładam więc, że zna dobrze „Dezyderata”– utwór, który należał do sztandarowych przesłań tego pokojowego, a zarazem anarchistycznego, ruchu. Twórcą wiersza, którego powstanie obrosło w mityczno-legendarne historie, był w rzeczywistości Max Ehrmann, amerykański prawnik, poeta i dramaturg. Przypadek sprawił, że jedno z ważniejszych dla niego życiowych wydarzeń przypadło w przywołanym na wstępie dniu 26 czerwca, tyle że przed bardzo wielu laty, na przełomie wieków, kiedy to w roku 1899 złożył przysięgę adwokacką (pisząc niegdyś biografię Ehrmanna, miałem przed sobą archiwalia). „Dezyderata” to nie tylko zbiór najróżniejszych życiowych wskazówek („Przechodź spokojnie przez zgiełk i pośpiech”, „Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie”, „Wysłuchaj innych…, oni też mają swoją opowieść”, „Przyjmij spokojnie, co ci doradzają lata”), ale i zestawienie zaleceń innego rodzaju. Obok skądinąd oczywistego przypomnienia: „Bądź ostrożny w interesach”, znajdujemy tam terapeutyczną radę: „nie dręcz się tworami wyobraźni”, wyjaśnioną w następnym zdaniu: „Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności”.
Wszyscy wiemy, i to wcale nie jest żadnym odkryciem, że ludzie na szczytach władzy bywają nieraz dojmująco samotni, no ale żeby byli tym do cna znużeni – w to już nie zawsze da się uwierzyć. Przeczy temu chociażby rozmiar marszałkowskiego wniosku – liczy on bitych dziewięć stron. Dokładnie tyle ile ma lat kadencja ustępującego sędziego Biernata.
*Marian Sworzeń, ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu, ostatnio wydał „Opis krainy Gog”