Rzecznik dyscyplinarny sędziów nazwał „ekscesem orzeczniczym” postanowienie sądowe, które mu się nie spodobało, a ponieważ zrobił to sumiennie, na piśmie i z podpisem, więc każdy może to sobie obejrzeć w sieci. Rzecz w tym, że trudno dociec co nim powodowało – może chciał najpierw dać „wybryk”, ale słowo to zdało mu się nazbyt swojskie, więc – żeby nie było przaśnie, ale uczenie i prawniczo – zmienił je na „eksces”. Do tej pory kojarzyliśmy ekscesy głównie z mordobiciami po meczach – czyżby to sygnał, że należy przestawić myślenie… Uczuleni przez Orwella na tych, co nadają nowy sens starym słowom, czekamy na kolejne wybryki w słowie i piśmie.
Niespodziewana decyzja Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzeniu kontroli Komisji Nadzoru Finansowego (cząstkowej, ale jednak…) jest wydarzeniem o dużej wadze. Jak dalece istotnym, przekonamy się po rozmiarze oskarżeń, które spadną na głowę prezesa NIK-u. Ta sytuacja wygląda dla rządu dość nieciekawie, jako że premier niczego zakazać nie może, bo NIK podlega nie jemu, ale sejmowi. Owszem, można się spodziewać, że będzie utyskiwać NBP, że ministerstwo sprawiedliwości niezawodnie przypomni o swej próbie wsadzenia prezesa Kwiatkowskiego za kraty, jak i tego, że odezwie się ikona pisowskiej sprawiedliwości, p. Piotrowicz. A może będzie całkiem inaczej, i premier głośno udzieli wsparcia samodzielnej inicjatywie NIK-u (bo sam nie dopilnował podległego mu KNF), NBP uzna ją za całkiem sensowną, minister sprawiedliwości wesprze ze wszystkich sił, a prokurator Piotrowicz pobłogosławi… I co wtedy? Wiele wskazuje na to, że żadnego „wtedy” nie będzie, zaś oskarżycielski chór zostanie bez trudu skompletowany.
Świeża uchwała Krajowej Rady Sądownictwa o elementach ubioru rzekomo niegodnych sędziego pokazuje, jak dalece ten organ jest zdominowany przez politykę. Rzeczywistym problemem polskiego sądownictwa nie są przecież wcale koszulki z napisem „Konstytucja”, ale powody, dla których sędziowie je zakładają (zresztą nie wszyscy, nie zawsze i nie wszędzie). To trochę tak jak z opornikami w stanie wojennym – ci, co je wtedy nosili, mówią o tym do dzisiaj z nieukrywaną dumą, nie ma zaś nikogo, kto by się publicznie przyznawał do nękania tych dzielnych osób. Być może właśnie z tej historycznej przyczyny (są w KRS dwie osoby zasłużone w stanie wojennym) instrukcja jest zawoalowana i skonstruowana na zasadzie „uważajcie, patrzymy na was, a jak co…”. Inna rzecz, nie ma chyba lepszego sposobu na obniżenie własnego autorytetu jak wydawanie dziesięciu tysiącom ludzi piastujących poważne funkcje takich zarządzeń. Jak już wcześniej kilka razy pisałem, niezmiennie oczekuję na wynik sprawy ze skargi „Watchdog Polska”, która powinna ujawnić wszystkie kulisy powołania obecnej KRS. Dopiero wtedy okaże się, że król od samego początku był nagi, a jego Komisja Reglamentacji Szat nie miała żadnego prawa rozkazywać innym jaki mają nosić przyodziewek.
Marian Sworzeń
ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – jego ostatnia książka pt. „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa” była nominowana do literackich nagród: Gdynia, Angelus i im. Józefa Mackiewicza