W uproszczeniu system powoływania sędziów na wolne stanowiska w sądach powszechnych wygląda tak: zainteresowany kandydat zgłasza się do konkursu ogłoszonego przez Ministra Sprawiedliwości. Poddaje swoją dotychczasową pracę ocenie wizytatora, który sporządza tzw. ocenę kwalifikacji. Na jej podstawie i ewentualnie innych danych o kandydacie, włącznie z możliwością osobistej rozmowy, opinię o kandydacie wydaje, najpierw kolegium właściwego sądu, a potem zgromadzenie czyli pochodzący z demokratycznego wyboru przedstawiciele sędziów wszystkich szczebli sądów danego okręgu czy apelacji. Ostatnie słowo należy jednak do Krajowej Rady Sądownictwa, która przy większej ilości kandydatów decyduje, którego przedstawić Prezydentowi RP do powołania na urząd. Rada nie jest związana wcześniejszymi opiniami, ale powinna je wziąć pod uwagę, do czego zobowiązuje ją artykuł 35 ust 2 ustawy o KRS. Już przeprowadzone konkursy pokazują jednak, że Rada bez jakiekolwiek uzasadnienia, w wielu wypadkach decyduje zupełnie w oderwaniu od oceny kwalifikacyjnej oraz opinii macierzystego środowiska kandydata, a kluczem do powołania jest przychylność kandydata do Rady i Ministerstwa Sprawiedliwości.
Reasumując, przejęcie kontroli nad Radą, to przejęcie kontroli nad tym kto będzie dopuszczony do zawodu sędziego i kto będzie orzekał w sądach wyższego rzędu. Zgodnie z wolą ustawodawcy konstytucyjnego, większość Rady stanowią sędziowie. Jak okazało się, nie uchroniło to Rady od jej zdominowania przez zwolenników określonej opcji politycznej i zarzutu zależności od władzy wykonawczej. Sposób powołania i procedowania Rady jest obecnie przedmiotem wielu postępowań, w tym co najmniej dwóch pytań prejudycjalnych do TSUE. Po doświadczeniu z Sądem Najwyższym można liczyć, że rozstrzygnięcie w sprawie KRS będzie wskazywało na niedopuszczalność zastosowanych rozwiązań oraz, że skutkować będzie korektą obecnie obowiązujących ustaw zwykłych. Powstanie wtedy problem ważności konkursów, które wadliwie powołana Rada już rozstrzygnęła, a gdyby zakończyły się one nominacjami, ważności wyroków wydanych przez powołanych w ten sposób sędziów.
Widząc to zagrożenie samorządy apelacji gdańskiej, białostockiej, łódzkiej i krakowskiej oraz okręgu gorzowskiego poprzez swoje zgromadzenia ogólne lub zgromadzenia przedstawicieli zdecydowały o powstrzymaniu się od opiniowania kandydatów do czasu zajęcia stanowiska przez TSUE. Podobną decyzję rozważać będzie okręg warszawski na zgromadzeniu przedstawicieli 13 grudnia 2018 r. Decyzja w Łodzi poprzedzona była burzliwą dyskusją.
Z jednej strony wskazywano na ustawowy obowiązek zgromadzenia, żeby opiniować, brak zastrzeżeń co do tego etapu konkursu, uchwalone w lipcu uprawnienie KRS do zakończenia procedury bez opinii zgromadzenia oraz możliwe sankcje ze strony ministerstwa wobec sędziów i prezesa. Z drugiej, przywoływany był obowiązek samorządu zawodowego sprawowania pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu, w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Ten obowiązek nie pozwala na ograniczenie roli zgromadzenia do jednego tylko etapu konkursu, ale nakazuje przyjąć odpowiedzialność za efekt finalny w postaci powołania na urząd, a następnie wszystkie decyzje orzecznicze tak powołanego sędziego. Nadto odroczenie opiniowania nie jest równoznaczne z odmową, ale odłożeniem w czasie, do momentu uzyskania orzeczenia organu wyłącznie uprawnionego w zakresie rozstrzygania o zgodności z prawem unijnym. Wątpliwości co do prawidłowości i przebiegu aktualnej procedury nominacyjnej mają dzisiaj prawie wszyscy, co zaowocowało wszczęciem przez SN i NSA konkretnych postępowań, które już mają nadane sygnatury. Jest duża szansa, że sprawy te będą rozstrzygnięte, tak jak inne pytania polskich sądów o fundamentalne sprawy ustrojowe, w tym pytanie Sądu Okręgowego w Łodzi w priorytetowej kolejności (sprawa C 558/18 bez trybu przyśpieszonego, ale jako jedna z pierwszych spraw). Wreszcie, brak zakończenia etapu opiniowania przez zgromadzenie nie jest tożsamy z brakiem opinii, nie powinien zatem skutkować dalszym biegiem konkursu. Decyzja zgromadzenia o odroczeniu opiniowania podjęta większością głosów wiąże także jej przeciwników, gdyż zgromadzenie jest organem kolegialnym. Gdyby, jak w Białymstoku, prezes mimo to zarządził głosowanie nad kandydatami, uzyska opinię indywidualnych sędziów, w Białymstoku – 5, a nie zgromadzenia jako kolegialnego organu samorządu. Będzie to zatem kolejna okoliczność podważająca ważność procedury i mandat do orzekania wyłonionych w jej wyniku sędziów.
Do tego 3 stycznia 2019 r. Trybunał Konstytucyjny, w składzie wyznaczonym poza kolejnością alfabetyczną, może orzec, że odwołania od decyzji Rady są „niekonstytucyjne”. Wszelkie konkursy już wkrótce mogą się zatem kończyć na ostatecznej i jedynie słusznej decyzji organu, który jest całkowicie podporządkowany partii rządzącej. Sytuacja ta jest tak groźna dla niezależności sądownictwa, że bez względu na zagrożenie sankcjami, wymaga zdecydowanej, jednolitej reakcji całego samorządu sędziowskiego, którego rola dzisiaj jest tak doniosła jak nigdy wcześniej. Apelacja łódzka, a także gdańska, białostocka, krakowska i w części szczecińska (okręg gorzowski) już stosowne decyzje podjęły. Czekamy teraz na wsparcie i solidarność ze strony pozostałych apelacji.
SSO Ewa Maciejewska