Profesor Majchrowski na manowcach
ttps://oko.press/prezes-izby-dyscyplinarnej-zaatakowal-pytania-prejudycjalne-do-tsue/
W dziwnych naprawdę czasach żyjemy. Oto Pan Profesor Jan Majchrowski (stanowisko profesora na UW niepodlegające dyskusji), ale już nie koniecznie legalnie wybrany sędzia, stojący na czele tworu zwanego Izbą Dyscyplinarną SN, uprzejmie informuje TSUE, że Sąd Najwyższy Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych nie miał prawa zadać pytań prejudycjalnych w związku z odwołaniami sędziów SN, którym tzw krs nie pozwolił dalej pełnić swego urzędu.
Pismo to wysłała osoba stojące na czele:
– organu (bo nie sądu w rozumieniu standardów obowiązujących w tej części świata, do której należy Polska), który jawi się jako powołany do represjonowania i zastraszania sędziów,
– organu obsadzonego w większości przez ludzi zawdzięczających swe kariery ministrowi sprawiedliwości (w tym szczególnie gorliwych prokuratorów)
– organu obsadzonego w nieważnym konkursie przeprowadzonym przez gremium podające się za krs
– organu, którego członkowie zostali wyłonieni przez tzw krs w nieuczciwym konkursie, w którym prawo do odwołania się od uchwał krs uczyniono fikcją
Cóż, każdy może pisać co chce. Zapewne Pan Profesor uznałby, że sami sędziowie SN odrzuceni bez dania racji i szacunku przez tzw. krs powinni w lipcu 2018 roku poczekać ze swoim odwołaniami te kilka miesięcy, aż organ na czele którego dziś stoi Pan Profesor zacznie swą wątpliwą działalność.
I na koniec, gdy ktoś mnie zapyta, czy trzeba się bać Izby Dyscyplinarnej SN, rzecznika Schaba i jego gorliwych zastępców Radzika i Lasoty, odpowiem, że pewnie trochę trzeba, ale przede wszystkim trzeba pokazywać karykaturalność ich działań i sprzeczną z odczytywaną w całości Konstytucją, ideą przewodnią, na jakiej zasadza się ich działalność. Bo sędziowie nie są i nie powinni być bezkarni. Ale ustrój naszego Państwa opiera się na czymś, czego być może i rzecznicy i osoby z izby dyscyplinarnej nie do końca pojmują. Warto przypomnieć te pryncypia:
– trójpodział władz
– niezależność i odrębność sądów od innych władz
– niezawisłość sędziów
– nieusuwalność sędziów
– i przysługujące sędziom, jak wszystkim obywatelom, prawo do uczciwego procesu, także dyscyplinarnego przed sądem, spełniającym standardy określone w art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
W tej wizji wynikającej z ducha i litery Ustawy Zasadniczej nie mieści się Panie Profesorze:
– arbitralne usuwanie sędziów SN
– obsadzanie izby dyscyplinarnej ludźmi bliskimi ministrowi sprawiedliwości
– tworzenie sądu kapturowego do represjonowania sędziów.
– zastraszanie, szykanowanie i karanie sędziów za obronę Konstytucji, za walkę o nasze prawo do wolnych od politycznego nadzoru sądów i za prowadzenie dialogu ze społeczeństwem, do czego uzurpuje sobie monopol minister i podlegli mu rzecznicy
i dlatego nie wolno odpuszczać, nawet gdy przyjedzie za to zapłacić.
* * *
Fałszywa troska
Czternastu sędziów nowopowołanej Izby Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej SN dało na piśmie wyraz swojemu głębokiemu zatroskaniu o funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Cóż tak zaniepokoiło sędziów z nowej Izby ? Ano to, że prezesi Sądu Najwyższego zdecydowali o nieprzydzielaniu spraw sędziom powołanym do SN, na podstawie uchwał tzw. krajowej rady sądownictwa z sierpnia 2018 roku. Uchwał, które:
– zostały objęte prawomocnymi postanowieniami NSA o zabezpieczeniu, a zatem nie powinny trafić do Prezydenta RP
– zostały zaskarżone przez innych uczestników konkursu
– zostały objęte postanowieniami NSA, który zwrócił się do TSUE z ważnymi pytaniami prejudycjalnymi o ważność samego konkursu i konstytucyjność krs.
Państwo sędziowie niezależnie od powyższych okoliczności z głębokim niepokojem odbierają „podważanie skuteczności powołania przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej sędziów Sądu Najwyższego”. No cóż, takich czasów dożyliśmy, w czym duża zasługa samego Pana Prezydenta, że kwestionowanie zgodności z prawem i Konstytucją wydawanych przez Głowę Państwa aktów urzędowych staje się koniecznie. W głęboko pojmowanym interesie publicznym.
Sędziowie z nowej Izby SN apelują do wszystkich „podważających konstytucyjne prerogatywy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o umiar i rozwagę”. Musiałem przez chwilę ochłonąć, a po nabraniu umiaru i rozwagi odpowiem tak:
A gdzie było Wasze stanowisko, Państwo sędziowie gdy:
1) Parlament w sposób sprzeczny z Konstytucją przerwał kadencję legalnie wybranej Krajowej Rady Sądownictwa
2) Parlament, a dokładnie aktualna większość rządząca uchwaliła ustawę o krs, wprowadzającą niezgodny z Konstytucją wybór sędziów do tego gremium
3) Sejm do tzw. krs wybrał sędziów w większości powiązanych w różny sposób z obecnym ministrem sprawiedliwości i jemu własnie zawdzięczającym swoją pozycję zawodową
4) Prezydent z naruszeniem jednoznacznego zapisu Konstytucji, ogłosił konkurs na wolne miejsca w SN, bez wymaganej kontrasygnaty premiera
5) zgłosiliście się Państwo do konkursu, którego warunki de facto wykluczały możliwość skutecznego zaskarżenia jego wyniku, skoro, aby nie doszło do nominacji przez Prezydenta, to Wy sami jako wybrani przez tzw. krs, powinniście Państwo zaskarżyć jego wynik ?
Czy wówczas również przejęci byliście troską o Sąd Najwyższy ? Czy targał Waszymi sumieniami niepokój o podważanie niezależności Najważniejszego Sądu w Polsce ?
I na koniec pytanie, które Państwu, trzeba będzie stawiać już zawsze i wszędzie, bez pardonu i taryfy ulgowej: Jak się czujecie będąc powołanymi w nieważnym konkursie, przeprowadzonym przez organ podający się za krs, na podstawie przepisów wykluczających możliwość kwestionowania decyzji organu podającego się za krs, mimo skutecznego prawnie i wiążącego organy Państwa postanowienia Sądu Rzeczypospolitej o wstrzymaniu przebiegu tego konkursu. No jak ?
Bo ja na Waszym miejscu czułbym się podle.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.
**Od Redakcji: pisownia (krs i krajowa rada sądownictwa) – oryginalna i celowa