Tak, to prawda, nie raz na tym blogu krytykowałem, ba ostro krytykowałem sędziów z obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Ale teraz po lekturze jakże ciekawego wpisu sędziego Rafała Puchalskiego z roku 2012 biję się w piersi.
Panie i panowie sędziowie z krs, przepraszam. Niesłusznie Was krytykowałem i przypisywałem niecne intencje.
Teraz już wiem (a muszę przyznać, że wyznaję w swej naiwności staroświecki pogląd o konieczności zgodności słów z czynami), że nie miałem racji, bo i sędzia Rafał Puchalski i pewnie większość z sędziów z krs myśli i czyni zupełnie inaczej, niż nam zwykłym śmiertelnikom się zdawało.
A zatem po kolei:
…autorytet sędziów w znacznym stopniu kształtują również czynniki zewnętrzne, m.in. takie jak medialny wizerunek sędziów, publicznie wygłaszane przez polityków opinie na temat pracy sędziów, sfera nadzoru administracyjnego… Nie sposób polemizować z takim poglądem. A i Krajowa Rada Sądownictwa nie raz dała wyraz, że rozumie, jakże dobrze rozumie, że niesprawiedliwe, kłamliwe oskarżenia pod adresem sędziów są rujnujące dla autorytetu wymiaru sprawiedliwości.
Sędzia, który w imię własnych partykularnych korzyści, porzuca swoją niezależność od organów władzy politycznej, powinien natychmiastowo złożyć urząd. No tak, szuflady w biurku ministra sprawiedliwości puchną od rezygnacji, a to złożonych przez sędziów z krs, a to przez rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców czy wreszcie przez pracowników ministerstwa zwanych sędziami. Proszę o wybaczenie, nie dowierzałem że tak właśnie jest.
Jakakolwiek zależność od wpływów zewnętrznych, nawet, jeżeli jest usprawiedliwiana nadzorem administracyjnym jest główną przyczyną upadku autorytetu sędziów. Teraz już wiem, że Pan sędzia Puchalski przy każdej okazji właśnie o tym przypomina, a to Panu podsekretarzowi Piebiakowi, a to Panu przewodniczącemu Mazurowi. Nie wolno wątpić przecież, że nagła zmiana stanowiska KRS co do podporządkowania się postanowieniom wydanym przez NSA w przedmiocie wstrzymania procesów nominacji sędziów SN była efektem pogłębionej refleksji jej członków, a nie jak niektórym się wydawało zależności od owych czynników zewnętrznych.
Trudno jest kwestionować prawo mediów, polityków do komentowania zapadających orzeczeń, nie można jednak traktować sądów instrumentalnie w sposób dążący jedynie do uzyskania wymiernego efektu politycznego… No tak, jak można było przeoczyć te ostre, pryncypialne wystąpienia KRS czy to w sprawie słów Pewnego Posła o sędziowskiej ojkofobii czy to w sprawie tropienia przez prokuratora Piotrowicza złodziei w Sądzie Najwyższym.
To politycy są winni takie schizofrenicznej sytuacji, w której z jednej strony deklarują chęć wzmocnienia niezależności sądów i niezawisłości sędziów, a z drugiej tworzą taki system w prawie o ustroju sądów powszechnych, który podporządkowuje, co raz większy zakres działalności sędziów politykom. Przepraszam, naprawdę przepraszam, przecież Pan sędzia Puchalski tyle razy publiczne krytykował działania Pana podsekretarza Piebiaka i jego przełożonego.
Absolutnym natomiast minimum jest powierzenie sędziom prawa do wyboru dwóch kandydatów na prezesów i przedstawianie ich Ministrowi Sprawiedliwości. Jak mogliśmy przeoczyć, przecież i w Rzeszowie i w Warszawie, w całym kraju w zasadzie, wiceminister przedstawiał sędziom dwie świetne kandydatury na stanowiska prezesów.
Na koniec, należy również wskazać, że na autorytet w opinii społecznej, wpływa również status majątkowy, w myśl powiedzenia „jak Cię widzą, tak Cię piszą, I tu jesteśmy w pełni zgodni. Ja też uważam, że nic tak nie wpływa na autorytet sędziów jak dodatki służbowe w ministerstwie sprawiedliwości przyznawane za nieorzekanie czy diety należne za umacnianie niezależności sądów od polityków w codziennej żmudnej pracy w KRS.
Dobry Sędzia, to Sędzia niepokorny pisze Pan sędzia i jak się z nim nie zgodzić. Tylko nie wiem, czy dojdziemy do porozumienia, kto dziś jest niepokorny, a kto wysługuje się politykom. Ale jak mawia klasyk obiektywnego dziennikarstwa: Warto rozmawiać!
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.