- Pisałam już o tymczasowym postanowieniu zabezpieczającym TSUE w sprawie Komisja przeciwko Polsce, C-619/18 (Monitor Konstytucyjny, Rzeczpospolita z 31.10 2018 r.).
Powrót do orzekania wysłanych w niechciany stan spoczynku sędziów SN, o czym mówi pkt 2 postanowienia, wymaga jednak bliższego wyjaśnienia. Samo powoływanie się na samowykonalność postanowienia (wszak jest ono adresowane do polskich władz, które mają “podjąć wszelkie niezbędne kroki”) – nie wyjaśnia tu całej złożoności mechanizmu współdziałania prawa unijnego i wewnętrznego. O kwestiach tych pisał też na łamach Dziennika Gazety Prawnej (z 5.11.2018 r.) Z. Kmieciak.
Przypomnijmy:
postanowienie (dotyczące art. 37 §§1- 4 i art. 111 §§ 1 i 1a ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym i art. 5 ustawy z 10 maja 2018 r. nowelizującej prawo o ustroju sądów powszechnych i ustawę o SN)
- było wydane jednoosobowo, tak jak tego wymaga procedura (art. 279 TfUE)
- ma tymczasowy charakter,
- jest niezaskarżalne,
- natychmiast wykonalne.
Wymaga od „władz Rzeczpospolitej Polskiej”, aby do czasu wydania ostatecznego wyroku:
1) zawiesiła stosowanie przepisów krajowych dotyczących obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego;
2) podjęła wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia, by sędziowie Sądu Najwyższego, których dotyczą̨ sporne przepisy, mogli pełnić́ funkcje na tym samym stanowisku, korzystając z tego samego statusu, takich samych praw i warunków zatrudnienia, jakie przysługiwały im przed wejściem w życie ustawy o Sądzie Najwyższym;
3) powstrzymała się̨ od wszelkich działań́ zmierzających do powołania sędziów Sądu Najwyższego na stanowiska sędziów, których dotyczą̨ te przepisy, a także od wszelkich działań́ w celu wyznaczenia nowego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego lub wskazania, w miejsce Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, osoby, której powierzone jest kierowanie Sądem Najwyższym do czasu powołania nowego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego;
4) powiadomiła Komisję, nie później niż̇ w ciągu miesiąca od doręczenia postanowienia (wiceprezesa) Trybunału, a następnie powiadamiała w regularnych odstępach jednego miesiąca, o wszystkich środkach, które przyjęła w celu pełnego zastosowania się̨ do tego postanowienia.
2. Postanowienie TSUE wymaga, by sędziowie Sądu Najwyższego, już usunięci z uwagi na wiek (odpowiednio dotyczy to też sędziów NSA), mogli pełnić́ funkcje na tym samym stanowisku, korzystając z tego samego statusu, takich samych praw i warunków zatrudnienia. Innymi słowy, ma nastąpić powrót do stanu sprzed 3 kwietnia 2018 r. Nie ulega więc wątpliwości, że „poprzedni status” obejmuje sobą również, stanowiącą istotę funkcji sędziowskiej, władzę orzekania (votum). Wszak zresztą przedmiotem sprawy głównej, toczącej się przed TSUE, nie są kwestie osobistego statusu czy uprawnień poszczególnych sędziów, ale zagadnienia związane z efektywnością wymiaru sprawiedliwości.
3. Skuteczność przeniesienia w stan spoczynku sędziów SN/NSA, a także pozbawienia I Prezes SN jej funkcji przez Prezydenta – wzbudzała i wzbudza kontrowersje. Dzieje się tak, nie tylko z uwagi na naruszenie zasady nieusuwalności sędziów (art. 180 ust. 1 Konstytucji). Istnienie tej konstytucyjnej zasady stanowi bowiem zaporę dla ustawodawcy zwykłego, który skądinąd ma kompetencję (art.180 ust. 4) do określania “stanu spoczynkowego” sędziów. Decydując się na skrócenie dotychczas obowiązującego wieku, ustawodawca zwykły powinien był wydać przepisy intertemporalne, z poszanowaniam zasady art. 180 ust. 1 Konstytucji. Nie uczynił tego, traktując ustawę skracającą wiek przejścia w stan spoczynku jako instrument do obejścia zasady art. 180 ust. 1. Jednakże to nie jedyna wątpliwość dotycząca reżimu prawnego, w jakim znaleźli się sędziowie SN, przenoszeni w stan spoczynku. Problem stanowi też forma użyta w tym celu przez Prezydenta RP. W miejsce “przeniesienia w stan spoczynku” (akt indywidualny, konstytutywny) wystosowano pisma informujące o bieżącym stanie prawnym. Nadto, pismom tym brak kontrasygnaty – ponieważ kategorialnie nie mieszczą się one w wyczerpującej liście kwestii wolnych od tej powinności. W tej sytuacji sędziowie „przeniesieni” w rzeczywistości nigdy swego sędziowskiego statusu nie utracili (podobnie jak nie utraciła swego stanowiska I Prezes SN). Tak twierdzili zresztą oni sami i część doktryny. Natomiast przedstawiciele pierwszej i drugiej władzy uznawali definitywność skutku aktów skierowanych przez Prezydenta do przenoszonych sędziów.
4. Zarówno ustawy, jak i akty indywidualne egzekutywy, nawet wadliwe, są objęte – odpowiednio – domniemaniem konstytucyjności/legalności. Oczywiście z faktu tego bynajmniej nie wynika stanowiący nadużycie politycznie, rzekomy zakaz zgłaszania zastrzeżeń czy prowadzenia dyskusji co do zgodności ustaw z konstytucją czy zgodności z prawem innych aktów, póki nie zostaną one w formalny sposób uznane za wadliwe. Dodajmy zresztą, że w polskim systemie prawnym występuje sytuacja, gdy domniemanie konstytucyjności zostaje obalone w inny sposób niż przez wyrok TK stwierdzający niekonstytucyjność aktu i jednocześnie eliminujący zakwestionowaną normę z systemu prawnego. Dzieje się tak w wypadku wyroku TK „z odroczeniem” skutku konstytucyjności. Wtedy bowiem sporny akt nadal obowiązuje, natomiast ogłoszenie wyroku TK “zdejmuje” domniemanie konstytucyjności kontrolowanych norm. To ułatwia sądom – przed którymi zawisły sprawy, gdzie wymaga się zastosowania norm objętych takimi wyrokami, decyzję – czy in casu zastosują normę, co do której już wiadomo, że nie jest konstytucyjna, czy też będą czekały na skutek upływu terminu odroczenia lub/i ewentualne reakcje ustawodawcy.
5. Dodam, że “od zawsze” byłam zwolenniczką istnienia na gruncie Konstytucji 97 kompetencji sądów do judicial review, tj. kompetencji odmowy, w ramach przysługującego im władztwa, stosowania w konkretnych wypadkach nawet niekonstytucyjnych przepisów ustaw, a nie tylko niezgodnych z prawem aktów władzy wykonawczej. Sądom wolno bowiem – w ramach ich działalności orzeczniczej – odmawiać zastosowania aktów legislatywy i egzekutywy.
6. Pojawienie się tymczasowego postanowienia zabezpieczającego TSUE, którego jurysdykcję w Polsce uznajemy, samo w sobie podważa wspomniane domniemania. Wszak fumus boni iuris, leżący u podstawy tego tymczasowego postanowienia zabezpieczającego, to stwierdzenie na podstawie faktów i prawa, że zastrzeżenia, będące przedmiotem skargi wniesionej przez Komisję Europejską w trybie art. 258 TfUE – nie są pozbawione poważnych podstaw. Oczywiście to stwierdzenie ma czasowy charakter i nie przesądza o spełnieniu tych przesłanek – to nastąpi w postanowieniu o ustanowieniu zabezpieczenia definitywnego. Podkreślić przy tym należy, że postanowienia nie zawiesza obowiązywania ustawy wewnętrznej. Zawiesza natomiast przedmiotowo, podmiotowo i czasowo – wywieranie przez nią skutku. Zjawisko takie zdarza się także w wypadku zabezpieczeń orzekanych przez sądy w porządkach krajowych, zwłaszcza na tle spraw cywilnych.
7. Polskie sądy, będące zarazem sądami unijnymi i zobowiązane do stosowania prawa europejskiego mają kierować się zasadą efektywności (a więc zapewnienia skuteczności) prawu wspólnotowemu, i to nawet wówczas, gdy rodzime ustawy wydają się na to nie pozwalać (zasada pierwszeństwa prawa unijnego, wiążąca sądy). Jednocześnie sądy są zobowiązane zapewnić bezwzględną ochronę prawom podstawowym, nawet wobec skądinąd formalnie legitymizowanych działań każdej z trzech władz. Zarzuty skargi głównej w sprawie C-619/18 zaś nie obejmują – choć tak właśnie twierdzą politycy organizacji i ustroju wymiaru sprawiedliwości; ta sfera rzeczywiście należy do autonomicznej sfery regulowanej przez państwa członkowskie. Skarga dotyczy natomiast tego, że wybrany przez polskie władze model ustroju sądowego nie gwarantuje uczciwego procesu i skutecznej ochrony prawnej, zapewnianej przez niezależne sądy i niezawisłych, nieusuwalnych sędziów – a to już podlega kontroli zgodności z prawem unijnym (art. 2, art. 19 TUE, art. 47 KPP). W tej sytuacji nałożony na Rzeczpospolitą obowiązek odwrócenia skutków aktów legislacyjnych i indywidualnych aktów KRS i Prezydenta uchylając domniemania konstytucyjności i legalności – otwiera polskim sądom drogę do powoływania się na niezgodność tych aktów tak z prawem UE, jak i z krajową konstytucją (art. 8 i 178 ust.1 Konstytucji). Powrót do orzekania odsuniętych sędziów w tej sytuacji będzie więc skutkiem działania mechanizmu złożonego z aktu TSUE i konstytucyjnie określonego statusu sędziego.
8. Sądy są – znów wbrew twierdzeniom polityków – bezpośrednimi adresatami postanowienia zabezpieczającego, jako jedna z konstytucyjnych trzech władz. Jest oczywiste, że to polska Konstytucja i polski system prawa decydują o tym, jakie organy, ciała czy funkcje składają się na pojęcie „władz Rzeczpospolitej Polskiej”. Adresatem postanowienia jest więc każdy organ państwa, w zakresie swych kompetencji. W szczególności dotyczy to organów i ciał wskazanych w Konstytucji. Z tego punktu widzenia działanie Prezesów SN i NSA (będących również „władzami” RP), a także powracających do pracy sędziów tych sądów, tworzących trzecią władzę) – było zasadne i logiczne, w świetle zasady lojalności (art. 4 TUE), która powinna determinować sposób wykonania postanowienia tymczasowego.
9. Skoro postanowienie zabezpieczające adresowane do “władz Rzeczpospolitej” jest adresowane także do sądów; skoro jednocześnie na skutek postanowienia zabezpieczającego w urzędowy sposób (podległość jurysdykcji TSUE) podważono domniemanie prawidłowości wymuszonego przeniesienia w stan spoczynku, przeto brak podstaw do formułowania w tym zakresie postulatu zmiany legislacyjnej jako sposobu wykonania zabezpieczenia; zwłaszcza, że chodzi o zabezpieczenie temporalne.
10. Polskim władzom dano miesięczny termin na poinformowanie o przedsięwziętych środkach w wykonaniu zabezpieczenia. Tu znów występuje przekłamanie polityków, twierdzących, że chodzi tu o termin do wykonania zabezpieczenia. Tymczasem to ostatnie powinno być dokonane natychmiastowo. Z tego obowiązku wywiązały się SN i NSA. Z obowiązku informacyjnego wywiązała się także już I Prezes SN.
Ewa Łętowska