Szanowni Państwo, przede wszystkim chciałbym serdecznie podziękować za zaproszenie*. Zaproszenie mnie, pana dyrektora Wróblewskiego na Państwa spotkanie traktujemy jako wyraz zaufania. Chciałbym także wyrazić swój wielki podziw dla tego co Państwo robią, dla uchwał, dla stanowisk indywidualnych sędziów, dla Państwa pracy orzeczniczej. Chciałbym Państwu życzyć siły, tym bardziej, że sam nigdy nie miałem zaszczytu dźwigania ciężaru łańcucha sędziowskiego. Wiem, że można z różnych perspektyw oceniać Państwa pracę i zastanawiać się nad wyborami jakie Państwo podejmują. Inaczej wygląda to dla osoby, która jak pan sędzia Zabłocki, jest związana z zawodem sędziego od lat, a inaczej, jak się jest tylko nauczycielem akademickim i osobą z zewnątrz.
Chciałbym rozpocząć od nazwania rzeczy po imieniu, że jesteśmy w bardzo trudnym momencie historycznym, w momencie, w którym być może najbliższe miesiące przesądzą o tym, w którym kierunku będzie podążała Polska. Państwo w tym uczestniczą. Państwo są czynnymi aktorami tego procesu. Od Państwa, od całego stanu sędziowskiego, a także od wielu osób związanych ze światem akademickim, organizacji pozarządowych, polityków zależeć będzie, w którym kierunku będziemy dalej podążali. W wielu wypowiedziach publicznych nazwałem ten obecny stan krokiem w kierunku konkurencyjnego autorytaryzmu. Ustrój ten charakteryzuje się tym, że mamy wszystkie instytucje charakterystyczne dla ustroju demokratycznego: sądy, Rzecznika Prawa Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka, Najwyższą Izbę Kontroli, Trybunał Konstytucyjny, są one jednak pozbawiane praktycznego znaczenia. Marginalizowana jest rola parlamentu na rzecz silnej władzy w postaci głównego centrum politycznego. W celu osiągnięcia stanu pożądanego, którym jest nierównowaga siły między tymi co rządzą, a tymi co aspirują do władzy. Badacze porównują to do tzw. nierównego pole gry. Wyobraźmy sobie boisko piłkarskie, gdzie jedna bramka jest na górze, a druga bramka na dole i opozycja ma cały czas pod górkę. Musi cały czas tą piłką strzelać pod górkę, a ci którzy rządzą mają w dół i w związku z tym mają o wiele, wiele łatwiej. Są różne sposoby jak ten stan osiągnąć. Z Państwa punktu widzenia, dwie kwestie są szczególnie istotne. Pierwsza rzecz to nierówny dostęp do środków publicznych szeroko rozumianych. Tego już doświadczyliśmy. Nierówny dostęp polega na tym, że chociażby przez dostęp do mediów publicznych kreowany jest określony przekaz medialny, ale także wykorzystywane są środki publiczne do osiągnięcia celów, które sprzyjają interesom władzy. Doskonałym przykładem tego była kampania „Sprawiedliwe sądy”, która przecież była kampanią finansowaną ze środków publicznych. To nie były jakieś odosobnione głosy ministra, ale to była finansowana ze środków Polskiej Fundacji Narodowej, czyli ze środków spółek Skarbu Państwa kampania skierowana przeciwko sądownictwu, czyli przeciwko trzeciej władzy. Słusznie kampania ta została skrytykowana przez specjalnego wysłannika ONZ ds. niezależności sądownictwa, który dostrzegł bardzo duże podobieństwo sytuacji w Polsce do sytuacji, którą obserwował w Peru na początku rządów Fujimoriego. Drugi taki element to jest coś, co nazywane jest stworzeniem mechanizmu szykanowania prawnego. Szykanowania prawnego po to, aby opozycji było trudniej. Nie tylko opozycji, wszystkim, którzy mają odmienny pogląd, którzy krytykują, którzy są artystami, działaczami organizacji pozarządowych, działaczami opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej. Żeby za każdym razem było im trudniej „wyciągnąć się” z różnych problemów prawnych, które powstają. Czyli zaangażowanie prokuratury, służby specjalne. Elementem tego szykanowania prawnego, w którymś momencie mogą być także sądy. Nasi działacze solidarnościowi używają takiego pojęcia ciąg technologiczny i to się w tym mieści. Teraz już widzimy chociażby podejście prokuratury. My to obserwujemy z panem dyrektorem Wróblewskim, zupełnie nierównoważne podejście do różnych spraw. Niektóre sprawy są prowadzone z niezwykłą intensywnością, a niektóre umarzane. Co mają ofiary takich przestępstw zrobić? Pójść do sądu, ale sąd musi mieć wtedy moc, aby faktycznie prokuraturę kontrolować, aby zapewnić to poczucie sprawiedliwości, już nawet nie wspominając o normalnym orzekaniu w codziennych sprawach. Dlaczego to jest ważne, żeby to zdefiniować? Ponieważ jeżeli ten model się utrwali, to jest to proces na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. To jest proces, który można zatrzymać jedynie rewolucją. W przypadku Peru, ten proces został zatrzymany tym, że nastąpiła wielka korupcja, która doprowadziła do tego, że ludzie wyszli na ulicę i obalili dyktatora. Nie ma sposobu prawnego, żeby to zahamować. Jeżeli już jesteśmy na tej ścieżce, to niestety może być tylko gorzej. Dlatego ten moment jest taki przełomowy. Jeżeli czynniki, można powiedzieć europejskie, ale nie tylko, także to co wypływa z wewnątrz kraju, ten protest, ta solidarność, to nazywanie rzeczy po imieniu, jeżeli to tego nie zatrzyma, to później już będzie tylko gorzej, nawet nie wspominając o kwestii orzekania o ważności wyborów w przypadku przyszłych wyborów parlamentarnych do Sejmu i Senatu. Chcę na to zwrócić Państwa uwagę, bo nam czasami brakuje takiej refleksji, w którym momencie jesteśmy i jak ważną rolę w tym momencie pełnimy.
Zobowiązałem się tutaj powiedzieć kilka słów na temat standardów niezależności sądownictwa w świetle orzecznictw Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. To jest bardzo ważny temat, bo on nam porządkuje nie tylko standard, ale także pokazuje ewentualną drogę zaskarżenia różnych decyzji. Także pokazuje, jaką rolę może odgrywać dla nas wszystkich Konwencja Praw Człowieka. Paradoksalnie mogłoby się wydawać, ze Konwencja nie odnosi się do sędziów jako takich. Mamy art. 6 Konwencji – prawo do sądu, art. 8 prawo do poszanowania życia prywatnego, art. 10 – wolność słowa. To wszystko raczej dotyczy tych, którzy są podsądnymi, a nie samych sędziów. Jest cała seria orzeczeń, które tego dotyczą. To się jednak zmieniło. W ciągu ostatnich lat jest coraz więcej orzeczeń, które pokazują, że Europejska Konwencja Praw Człowieka nie tylko pokazuje standard niezależnego sądu, ale także może pomagać samym sędziom. Są orzeczenia dotyczące np. ingerencji władzy wykonawczej w działanie sądu, jeżeli np. jakiś polityk ma oczekiwania co do wyroku, wyraża je publicznie albo też wykorzystuje różne instrumenty zaskarżenia, aby osiągnąć określony efekt rozstrzygnięcia. Odnosiły się do tego głownie sprawy z Ukrainy. W jednej z nich z 2011 r. udowodniono, że prezes sądu miał wpływ na poszczególnych sędziów, że się ciągle dopytywał o przebieg sprawy, a jego z kolei dopytywali politycy co się ze sprawą dzieje. Gdy takie sprawy trafiają do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, pod warunkiem, że są należycie udokumentowane, mogą prowadzić do stwierdzenia naruszenia art. 6 Konwencji. Dotyczyło to także stosowania w procedurze ukraińskiej instytucji nadzwyczajnego zaskarżenia, nazywanego protestem, który też był nadużywany przez polityków. Tutaj rodzą się nam porównania do ewentualnego wykorzystywania, w ten niebezpieczny sposób skargi nadzwyczajnej. To jeszcze nie nastąpiło, ale nasza wyobraźnia jest kolorowa i różne rzeczy możemy sobie wyobrazić. Bardzo ważne są te orzeczenia, które odnoszą się do samego mandatu sędziowskiego. Tu jest kwestia dyskusji o multicentryczności, o tej drukarce 3D, na którą ma wpływ zarówno prawo europejskie, jak i te wszystkie pytania prejudycjalne, które zostały zadane Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Odnoszą się do art. 47 Karty Praw Podstawowych, art. 19 Traktatu i tych standardów niezawisłości sędziowskiej. Proszę zauważyć, że tutaj jesteśmy znacznie dalej niż byliśmy w przypadku Węgier, ponieważ swego czasu, gdy sprawa wieku emerytalnego sędziów węgierskich wpłynęła do TSUE, to można się było nią zajmować tylko i wyłącznie w aspekcie dyskryminacji ze względu na wiek, co było kompletnie bez sensu, bo to nie o to chodziło. Nie chodziło o to, że oni byli dyskryminowali ze względu na wiek , tylko o to, że Orban się pozbywał sędziów, ponieważ chciał dokonać wymiany kadry sądowniczej. Teraz jeżeli chodzi o prawo europejskie jesteśmy krok dalej, ponieważ jest to orzeczenie TSUE dotyczące sędziów portugalskich z lutego tego roku, które określa, że Trybunał ma prawo badania wewnętrznych regulacji dotyczących sądownictwa. W sprawie polskiej postanowienia o zabezpieczeniu jeszcze nie ma, ale to co dzisiaj jest to raport, konkluzja po swojej wizycie, specjalnej sprawozdawczyni ONZ ds. praw kulturalnych pani profesor Bennoune. Ona w swoich rekomendacjach powiedziała, że niezależność sądownictwa jest kluczowa dla zapewnienia realizacji praw kulturalnych czyli wolności słowa, wolności artystów, swobody debaty. Każdy taki sygnał, to są dodatkowe kroki, które nas wzmacniają.
W zakresie Konwencji Praw Człowieka można wyróżnić kilka typów orzeczeń. Mamy orzeczenia, które dotyczą postępowań dyscyplinarnych np. sprawa przeciwko Turcji, gdzie tureckiemu sędziemu postawiono zarzut, za to że oglądał materiały, dokumenty prasowe związana z Komunistyczną Partią Kurdystanu i to już było podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Samo to, że się z tym zapoznawał spowodowało przeniesienie go do innego sądu i pozbawienie możliwości awansu. Trybunał w Strasburgu stwierdził brak związku między zapoznawaniem się z tymi materiałami a jego postępowaniem jako sędziego i stwierdził naruszenie Konwencji. W innej sprawie, sprawie przeciwko Rosji, gdzie za komentarze w mediach pozbawiono sędziego stanowiska, stwierdzono naruszenie art. 10 Konwencji czyli naruszenie wolności słowa. To są sprawy dotyczące wolności wypowiedzi i związanych z tym konsekwencji dla sędziego. Są też sprawy dyscyplinarne, które były wszczynane celem usunięcia sędziego z zawodu. Sprawy z Macedonii i sprawy ukraińskie, w tym jedna rozstrzygnięta kilka dni temu. Te sprawy były uwzględniane ze względu na skład organów ze strony władzy wykonawczej, udział tych samych osób w procesie wyjaśniającym, a później w ich osądzaniu. To niezwykle ważne z punktu widzenia oceny czy doszło do naruszenia Konwencji. We wszystkich tych sprawach Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdzał naruszenie Konwencji. Była też głośna sprawa sędziego, który został pozbawiony funkcji sędziego za to, że nie należał do grupy aktualnie trzymającej władzę w sądownictwie. Koledzy chcieli się pozbyć kolegi. To niestety przypomina tendencje, które się w Polsce pojawiają, mianowicie jak nie ma na ciebie żadnego haka, to przejrzymy ci wszystkie dokumenty i tego haka znajdziemy. Kolejna sprawa Baka przeciwko Węgrom – pozbawienie stanowiska prezesa Sądu Najwyższego tylko przy zmianie nazwy i innych wymogach kompetencyjnych, co skutkowało skróceniem kadencji. Kazus wieku emerytalnego pani profesor Gersdorf można do tego przyrównać. Na Węgrzech trochę inaczej to zostało rozwiązane, nie poprzez wiek emerytalny, ale poprzez inne wymogi kwalifikacyjne dotyczące tego kto może zostać prezesem. Trybunał stwierdził naruszenie art. 6 i art. 10 Konwencji , także w kontekście wolności wypowiedzi sędziego Baki. Inna sprawa, gdzie Trybunał zastanawiał się, czy pozbawienie stanowiska prezesa sądu, ale pozostawienie go jako sędziego, może stanowić naruszenie nie tylko art. 6 Konwencji, ale także art. 8 czyli prawa do poszanowania życia prywatnego, prawa do poszanowania reputacji. Tutaj Trybunał zajął jednak ostrożne stanowisko, że nie było rażącego umniejszenia zarobków i w związku z tym nie stanowiło naruszenia reputacji. Przykładając to do polskich realiów, zastanawiam się czy odwołanie z funkcji prezesa i zostanie zwykłym sędzią wpływa na reputację. Skutek jest czasami odwrotny. Bez szczegółowego analizowania tych spraw można wyprowadzić wnioski ogólne, że po pierwsze ważne jest to, że Konwencja daje możliwości do działania. Można się skarżyć i sędziowie także mogą się skarżyć. Jeżeli sędzia krajowy znajduje się w takiej sytuacji, że mógłby się skutecznie skarżyć do ETPC, to nie jest to tylko jego prawo, ale także obowiązek w stosunku do całego społeczeństwa. Kieruje te słowa do Pana Prezesa Zabłockiego. Moim zdaniem, nie jest to kwestia hamletyzowania – będę czy nie będę chciał. Tylko to jest kwestia odpowiedzialności w stosunku do przyszłych pokoleń, innych sędziów i jeżeli nie ma innej możliwości, nie można tej kwestii odpuścić. ETPC to jest nie tylko sąd prawa, ale także sąd faktu. Analiza stanu faktycznego różnych spraw pokazuje jak niezwykle ważne jest dokumentowanie tego co się dzieje. Jak ważne są Państwa uchwały, jak ważne są działania Archiwum Osiatyńskiego, Wolnych Sądów, Fundacji Helsińskiej, Naczelnej Rady Adwokackiej. Wszystkiego tego, co dzieje się w naszej przestrzeni publicznej, która polega na dokumentowaniu tych nadużyć, ponieważ to się później wcześniej czy później przyda. To nie jest tylko i wyłącznie kwestia dawania świadectwa teraz na bieżąco, ale nie wiemy do czego to później posłuży. Czy będzie to odpowiedzialność konstytucyjna, czy będzie to odpowiedzialność karna, czy także kwestia oceny dokonywanej przez ETPC.
Na sam koniec chciałbym wskazać na dwie rzeczy. ETPC nie ma obecnie możliwości instytucjonalnych, żeby zahamować zmiany, które się odbywają. W jednym z ostatnich numerów Europejskiego Przeglądu Sądowego jest świetny artykuł na temat, o którym mówię. Jest tam mowa, że być może obecnie Trybunał działa zbyt późno, zbyt wolno. Przy tworzeniu Trybunału w 1949 roku wskazywano, że trzeba interweniować zanim będzie za późno. Mówiono, że musi istnieć sumienie, które zadzwoni na alarm umysłom narodu, któremu zagraża postępujący rozkład. Pokaże dokąd prowadzi droga, którą kroczą. Międzynarodowy Trybunał działający w obrębie Rady Europy oraz system nadzoru i gwarancji mogą być tym sumieniem, którego wszyscy potrzebujemy, a pewne kraje mogą potrzebować go szczególnie. Ubolewam nad tym, że obecnie Trybunał tej funkcji hamowania nie pełni, że reaguje za późno, że to zajmuje czas. Nie wyobrażam sobie złożenia środka zapobiegawczego w trybie reguły 39 w przypadku konkretnego sędziego. Taka linia orzecznicza nie istnieje. W naszym wypadku mamy nadzieję, że TSUE może zareaguje, ale wiemy dobrze, że ta metoda faktów dokonanych ma niestety bardzo poważne skutki. To jest ta zła wiadomość. Te przykłady pokazują jednak, że ETPC i sama Konwencja mogą mieć znaczenie także dla sędziów, którzy padają ofiarą systemu nadużyć, drogi w kierunku nieliberalnej demokracji czy sytemu autorytaryzmu konkurencyjnego. Warto znać orzecznictwo ETPC, warto być otwartym na to orzecznictwo, żebyście Państwo w swojej codziennej pracy byli jak ta drukarka 3D, o której mówił profesor Matczak, czyli abyście byli Państwo w stanie uwzględniać argumenty konwencyjne i wynikające z prawa europejskiego. To osobom, które stają przed Państwa obliczem, przed Państwa sądem, jest niezwykle potrzebne. Bardzo serdecznie dziękuję za uwagę.
dr Adam Bodnar
* Wypowiedź RPO dla sędziów łódzkich, 5 października 2018 r. na konferencji w Smardzewicach (lekko skrócony zapis z nagrania).