Prof. Marcin Matczak do sędziów łódzkich, 5 października 2018 r. Smardzewice
(zapis z nagrania, prawie dosłowny)
Dziękuję Państwu bardzo za zaproszenie i na początku chciałbym wyrazić podziw dla Państwa, ponieważ postawa sędziów apelacji łódzkiej jest wzorem dla wszystkich sędziów w całej Polsce. Bardzo dziękuję. Obserwujemy Państwa, podziwiamy i życzę Państwu, aby ta odwaga, która jest podstawą przyzwoitości sędziego pozostała na tym samym poziomie, a nawet rosła wraz z wzrostem zagrożeń, które niestety będą także rosły. Jeszcze raz Państwu serdecznie dziękuję.
Chciałbym powiedzieć o przyzwoitości jako cesze sędziego i powiedzieć o niej z perspektywy, z jakiej uczę studentów prawa. Wykładam na Uniwersytecie Warszawskim przedmiot teoria i filozofia prawa. Na samym końcu studiów, na piątym roku, próbujemy uczynić z prawników nie tylko rzemieślników, ale takich ludzi, którzy będą nieśli ze sobą także ładunek aksjologiczny i tam dyskutujemy o takich kwestiach: czym jest przyzwoitość, czym jest etos. Chciałbym o tej przyzwoitości powiedzieć w dwóch wymiarach. Najpierw o przyzwoitości jako zdolności do oporu, zdolności do przeciwstawienia się woli polityka. To jest ta przyzwoitość oparta na odwadze, na oporze, na powiedzeniu „nie, nie wolno, tu jest granica, której nie można przejść”. Następnie, chcę powiedzieć o przyzwoitości jako zdolności do pokory wobec człowieka, który znalazł się przed sądem. Wydaje mi się, że etos sędziowski, przyzwoitość musi się składać z tych dwóch elementów. Musi się składać z elementu odwagi, oporu wobec polityka, który chce przekroczyć granicę jaką jest nasza konstytucja oraz pokory i troski o człowieka, który staje przed sądem.
Zacznijmy od tej pierwszej przyzwoitości jako zdolności oporu, odwagi przeciwstawienia się politykowi. Kiedy rozmawiam ze studentami o tym jak wygląda współczesny system prawa, jak wygląda komunikacja miedzy prawodawcą a sędzia, to mówimy o tym, że nasze społeczeństwo i także część sędziów widzi swoją relację do prawodawcy, czyli do polityka trochę tak jak ona była widziana dawno temu. Według koncepcji, którą nazywamy starym albo pierwotnym pozytywizmem prawniczym. Pozytywizm ten powstał mniej więcej w XVIII i XIX wieku i był definiowany przez brytyjskiego filozofa Johna Austina, że prawo jest rozkazem suwerena zabezpieczonym sankcją. Jest to prosta definicja prawa, w którym polityk czyli prawodawca komunikuje się z sędzia na zasadzie rozkazu. Mówi mu co ma zrobić, a sędzia w tym modelu jest ustami ustawy, niczego nie dodaje ani niczego nie odejmuje. Ta wizja prawa, wizja pozytywizmu pierwotnego, została całkowicie zdyskredytowana po drugiej wojnie światowej, przez II wojnę światową i przez III Rzeszę, która pokazała, że taki pozytywizm prowadzi do sytuacji, że ktoś może powiedzieć: „Ja tylko wykonywałem rozkazy, nie zastanawiałem się nad tym jakie one są. Po postu traktowałem rozkaz suwerena, polityka jako bezwarunkowy nakaz, który muszę wykonać”. Prawnicy i filozofowie po II wonie światowej wykonali olbrzymi wysiłek, żeby nigdy już taka sytuacja się nie powtórzyła. Zamiast tego twardego pozytywizmu pojawia się nowa wersja, nowa wizja prawa, która nazywa się nowym albo wyrafinowanym pozytywizmem, w którym zmienia się struktura komunikacji pomiędzy prawodawcą czyli politykiem a sędzią, adresatem prawa. To już nie jest jednokanałowa komunikacja, w której polityk mówi zrób, tylko to jest wielokanałowa komunikacja, w której komunikaty, które nazywamy prawem, płyną z różnych poziomów systemu prawa. Po II wojnie światowej, żeby nigdy więcej nie powtórzyła się sytuacja, w której większość wydzieliła mniejszość i zabiła tą mniejszość, wprowadzono konwencje międzynarodowe i prawa człowieka. Po to też wprowadzono konstytucję i wzmocniono jej pozycję, po to wprowadzono sądy konstytucyjne, żeby już nigdy jedna osoba nie mogła powiedzieć „zrób to” i żebyś ty to musiał zrobić. Żeby komunikaty dotyczące tego jak ma wyglądać nasze życie, jak ma wyglądać kwalifikacja prawna płynęły z różnych poziomów prawa. Według tej wizji, sędzia już nie jest ustami ustawy, nie jest kimś kto tylko słucha tego politycznego prawodawcy, parlamentu, tylko rozmawia z całym system prawa. Kiedy orzeka, jednocześnie mówi do niego prawodawca ponadnarodowy, prawodawca konstytucyjny i prawodawca ustawowy.
Kiedyś, jeszcze w 2007 r. pan prezydent Kaczyński zorganizował spotkanie dla prawników w Belwederze, które miało być poświęcone temu czy prawnicy nie mają za dużo wolności interpretacyjnej, dyskrecjonalności. Profesor Morawski przedstawił tam wizję twardego pozytywizmu, który ma wiązać sędziego. Mówił, że sędzia nie powinien niczego dodawać do aktów prawnych, które dostaje od prawodawcy. Sędzia, według metafory, której użył profesor Morawski, ma się zachowywać jak w sytuacji domowej, w której ojciec mówi do syna: „Masz być w łóżku codziennie o 23”. Profesor mówi, tu nie ma co interpretować. Syn jest odbiorcą rozkazu, ojciec jest prawodawcą, więc syn ma się położyć do łóżka spać o 23. W odpowiedzi na to powiedziałem, że komunikacja z prawodawcą we współczesnym systemie prawa, nie wygląda tak. Rzeczywiście ojciec mówi: „Synu, masz być o 23. w łóżku”, ale jednocześnie dziadek mówi: Poczytaj mi, bo nie mogę zasnąć.” Matka mówi: „Ucz się tak długo, aż będziesz przygotowany do klasówki.”, a babcia mówi: „Zawsze słuchaj starszych.” Mamy tą multicentryczność. Mamy wielu prawodawców. Mamy kogoś kto komunikuje się z nami z jednego poziomu – ustawowego. Mówi na przykład” „Przechodzisz w stan spoczynku w wieku 65 lat.” Mogę wtedy zachować się, że tak, nie ma co dyskutować, przechodzę. Chyba, że powiem, „ale zaraz, zaraz, przecież ja mam jeszcze komunikat płynący z art. 178 konstytucji, który mówi że sądy są niezależne, a sędziowie są niezawiśli oraz art. 180 ust 1 konstytucji, że sędziego nie można usunąć”. W związku z tym, ja jako sędzia, muszę pogodzić te komunikaty, muszę powiedzieć, że ten komunikat naprawdę brzmi: „Przechodzisz w stan spoczynku, ale nie może to naruszać twojej niezawisłości.” W związku z tym, ten przepis powinien być stosowany tylko do nowo powołanych sędziów, bo tylko wtedy da się zrealizować oba komunikaty, że sędzia przechodzi w stan spoczynku i nie jest siłą odrywany od sprawy.
Cały czas, nawet wśród części sędziów, jest przekonanie, że jeżeli ja nie działam według tego tradycyjnego modelu, to robię coś złego, sprzeniewierzam się prawu. Otóż sędzia sprzeniewierza się prawu jeżeli zapomina o ustawodawcy konstytucyjnym i ponadnarodowym i rozmawia tylko z politykiem. Wtedy cofa się do XIX wieku i pewnym sensie mówi: „ Ja tylko wykonuje rozkazy, nic innego mnie nie interesuje.” Użyję jeszcze jednej metafory, którą przedstawiam studentom. Jeżeli norma prawna jest figurką, to prawodawca tworzy ta figurkę, wkłada do pudełka i wysyła do Państwa. Wy otwieracie pudełko, widzicie figurkę i to jest norma prawna. Założenie jest takie, że wasza rola jest odtwórcza. Wy nic do figurki nie dodajecie. Nowocześnie prawo funkcjonuje inaczej. Wy nie jesteście odbiorcą tej figurki, tylko jej wytwórcą. Jesteście jak drukarki trójwymiarowe, drukarki 3D. Taka drukarka nie drukuje na papierze, tylko jest w stanie z plastiku wytworzyć trójwymiarowy przedmiot. Odbieracie sygnały, nie jeden od ustawodawcy zwykłego, ale wiele sygnałów, i poprzez softwork, który macie w głowie, czyli zdolność do badania prawa, do rozstrzygania kolizji, do stosowania wykładni prokonstytucyjnej czy prowspólnotowej, wytwarzacie normę, która z tych wszystkich elementów jest stworzona. Ona nigdy nie jest wytwarzana z jednego sygnału, tylko z tych wszystkich sygnałów łącznie. Tak jest przy wykładni prokonstytucyjnej, przepis ustawy wykłada się w duchu konstytucji. To jest wizja, która powinna nam przyświecać.
Dlaczego to jest ważne? Dlatego, że zdolność sędziego do oporu, jeżeli ustawodawca wysyła komunikat, który jest niekonstytucyjny, to jest ta umiejętność powiedzenia sobie: „Ja nie jestem wykonawcą rozkazu pojedynczego prawodawcy, ja jestem wykonawcą woli całego systemu prawa, w tym wykonawcą woli suwerena konstytucyjnego i też tego suwerena, który w drodze referendum przekazał pewne uprawnienia Unii Europejskiej”. Ta zdolność do oporu w przypadku sędziów, zdolność do oporu wobec polityka, to jest zdolność do tego, żeby służyć systemowi prawnemu, a nie pojedynczemu ustawodawcy, który tu i teraz przekazuje pewien komunikat. To wynika z tej nowej struktury, która została po II wojnie światowej wprowadzona wszędzie. Rozmawiacie nie z konkretnym ustawodawcą, ale z systemem prawa i musicie tą normę którą wytwarzacie, wytworzyć ze wszystkich połączonych komunikatów. To jest bardzo trudne, ale jest możliwe. Na tym polega ta intelektualna zdolność, żeby powiedzieć: „Ja rozmawiam z system prawa”. Opieram się wtedy niekonstytucyjnej woli tego co mówi zwykły ustawodawca.
Drugi aspekt przyzwoitości sędziego, to aspekt pokory wobec ludzi. Kolejna rzecz, którą mówię studentom piątego roku prawa, to rzecz, która nie jest dla nas miła. A mianowicie, że ludzie nienawidzą prawników. Dlaczego ? Dlatego że mówimy trudnym językiem. Maszyneria prawa jest trudna do zrozumienia, a wypluwa z siebie decyzje, które są dla ludzi najważniejsze, dotyczące ich majątku, rodziny, życia, wolności, Jednocześnie, ponieważ prawnicy należą zwykle do jakiegoś rodzaju elity, jest to dodatkowy czynnik. Nikt nie lubi czuć się głupszy, a często tak się czuje kiedy staje przed sędzia, który jest specjalnie ubrany i specjalnie tak wygląda, żeby trochę budził strach, żeby ten jego autorytet był podniesiony. Mówi się nasz współczesny czas przypomina trochę rewolucję Gutenberga z XVI wieku. Pojawiła się wtedy nowa technologia rozprzestrzeniania wiedzy, zwykła prasa drukarska. Książki, które były bardzo drogie i nieodstępne, stały się tańsze i ludzie zaczęli coraz więcej dowiadywać się o świecie. Efektem tego była większa umiejętność kwestionowania autorytetów. Miedzy innymi dlatego nastąpiła reformacja, która była kwestionowaniem autorytetu Kościoła. Nagle okazało się, że ci ludzie dokształceni wiedzą, która była w sposób łatwiejszy dostępna, zaatakowali autorytet i tak naprawdę ten autorytet pokonali, bo po wojnie 30-letniej nie było już jednej wiary i jednego Kościoła. Dlaczego nasze czasy są podobne? Bo mamy rewolucję technologiczną, o której decyduje Internet. Już dzisiaj nie trzeba iść do lekarza, można zapytać Doktora Google’a. Nie zawsze trzeba iść do prawnika, bo jest też Mecenas Google. Jest za darmo, jest przez 24 godziny na dobę. Ludzie wiedzą coraz więcej o medycynie, wiedzą coraz więcej o prawie. Miedzy innymi dlatego pojawiają się takie ruchy jak ruch antyszczepionkowy. Ludzie uzyskują wystarczającą wiedzę, żeby zacząć dyskutować z lekarzami. Zaczynają kwestionować ich autorytety. Tak samo jest z prawnikami. Ludzie coraz więcej wiedzą o prawie, informacja jest coraz bardziej dostępna i kwestionują autorytety i lekarzy i prawników. Powstaje pytanie, jak my się mamy wobec tego zachować jako prawnicy, którzy generalnie nie cieszą się wielką sympatią, a ludzie którzy nie są prawnikami mają coraz więcej wiedzy, żeby kwestionować nasz autorytet. Lekarze mają ten sam problem i lekarze nie zawsze specjalnie dobrze sobie z nim radzą.
Znajoma była ostatnio u pewnej pani doktor. Wizyta wyglądała w taki sposób:
Przychodzi:
– Dzień Dobry.
– Dzień Dobry,
– Rozbierze się. Położy się. Jest w ciąży?.
Później zbadała i zaczyna pisać na komputerze. Znajoma pyta:
– Przepraszam, mogę o coś zapytać?
– Piszę teraz.
– A teraz mogę?
– Już kończę ale jeszcze piszę.
W końcu zadała pytanie, a pani doktor mówi:
– Proszę Pani, ja nie jestem od tego aby pani wykładać medycynę.
Używam przykładu lekarza, bo nie ma tutaj, jak sądzę, lekarzy Myślę jednak, że Państwo wiedzą, dlaczego ja o tym mówię. W taki sposób autorytet lekarski nie zostanie utrzymany. Minęły czasy kiedy można było powiedzieć” „ Pani jest głupia. Pani się nie zna, a ja jestem lekarzem i w związku z tym proszę ze mną nie dyskutować.” Dokładnie tak samo jest prawnikiem. Jeżeli my jako prawnicy, a w szczególności sędziowie, nie odnajdziemy w sobie tego aspektu przyzwoitości, który polega na pokorze wobec człowieka, żeby wyłożyć to prawo, żeby powiedzieć, zaopiekować się tym, który na prawdę jest zagubiony, niejednokrotnie w najgorszym momencie swojego życia. Wtedy, będzie można uratować ten autorytet. Skończyły się czasy, kiedy można było powiedzieć” „nie bo nie” albo „tak bo tak”. Po prostu skończyły się. To, że współczesnej władzy było tak łatwo zaatakować sądy, to też wynika z tego, że tej pokory nam zabrakło. Jeżeli nie będziemy w stanie jej sobie wypracować, to będzie tylko gorzej. Będziemy niestety zachowywać się jak ta lekarska i to niczego nie uratuje. Sytuacja, z którą mamy do czynienia nakłada na nas wszystkich nowe obowiązki. Musimy stawiać opór, być odważni i dzielni w stosunku do polityków i musimy być pokorni, w pewnym sensie nawet czuli w stosunku do ludzi, którzy do nas przychodzą. To jest niezbędne w tej nowej sytuacji. Anglicy mówią, że nieprzyzwoity człowiek zachowuje się w taki sposób, który określa się mianem „kiss up, kick down”. czyli nieprzyzwoity człowiek całuje tych co są wyżej od niego, a kopie tych co są niżej od niego, a przyzwoity człowiek zachowuje się odwrotnie. Kopie tych co są wyżej, a całuje tych co są niżej. Ja Państwa nie zachęcam do tego, aby kopać polityków albo całować strony, ale zachęcam do tego, aby w tym sensie realizować przyzwoitość, żeby szturchnąć tych, którzy są u góry kiedy naruszają konstytucję i zaopiekować się tymi na dole, kiedy stają przed państwem. Elementem etosu, elementem przyzwoitości sędziego są te dwa połączone elementy: przyzwoitość jako odwaga oporu wobec woli polityka i przyzwoitość jako odwaga pokory wobec człowieka. Jeżeli uda się nam połączyć te dwie kwestie, to być może nie wszystko stracone, Życzę Państwu, żeby to się udało połączyć. Bardzo dziękuję za uwagę.
Marcin Matczak