Wniosek Z. Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego trzeba rozpatrywać na dwóch poziomach.
Po pierwsze, zaskarżenie art. 267 Traktatu bez względu na szczegóły wniosku zostanie odebrane przez całą Europę jako kwestionowanie podstawowego mechanizmu prawnego UE, a więc współpracy sądów krajowych z Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, czyli zadawania pytań co do zgodności regulacji krajowych z unijnymi i udzielania odpowiedzi, które mają ujednolicić stosowanie prawa Unii w całej Europie. Jako takie, działanie to będzie odebrane jako wrogie.
Dodatkowo, Polska zaakceptowała te rozwiązania w referendum, a TK oceniał już raz cały traktat pod kątem zgodności z Konstytucją i uznał, że jest zgodny z Konstytucją. Sprawa będzie więc postrzegana jak odgrzewanie starego kotleta dla podgrzania konfliktu z Unią. Po co nam to? Dla wymachiwania szabelką. A pozycja w kluczowym dla nas sojuszu w czasie tego wymachiwania nadal będzie lecieć na łeb, na szyję.
Na drugim, szczegółowym poziomie, Ziobro będzie tłumaczył, że on nie chce z UE wychodzić. Że nie kwestionuje samego prawa do zadawania pytań i udzielania przez Trybunał odpowiedzi, ale kwestionuje nadużywanie tego prawa – zadawanie pytań niezwiązanych ze sprawą, bo dotyczących statusu sędziów i polskiego sądownictwa. Takie tłumaczenie, że Ziobro i rząd RP jest w gruncie rzeczy proeuropejski, oczywiście nic nie da. Tak wrogie gesty ocenia się w polityce międzynarodowej co do istoty, nie co do detali. Ale także na tym szczegółowym poziomie wniosek Ziobry prowadzi Polskę do polexitu.
Zobaczmy bowiem, jakie będą skutki wyroku TK zgadzającego się z wnioskiem Ziobry. TK orzeknie, że co do zasady zadawanie pytań do Trybunału UE jest zgodne z polską Konstytucją, ale niezgodne jest zadawanie pytań niezwiązanych ze sprawą, krotochwilnych, nadużywających tego prawa, ponieważ dotyczących niezależności sądów, które daną sprawę rozstrzygają. I Minister, i TK zapewne pominą to, że Traktaty wyraźnie zobowiązują Polskę do zapewnienia skutecznych środków ochrony sądowej (a takie zapewnia wyłącznie niezależny sąd) oraz, że Trybunał UE wyraźnie stwierdził w sprawie sędziów portugalskich, że sprawa niezawisłości sędziowskiej jest sprawą o charakterze europejskim, nie lokalnym.
Będziemy mieli zatem dwa rodzaje pytań – dobre i złe, związane ze sprawą i niezwiązane, bo dotyczące sądownictwa. Spróbujmy zgadnąć, kto będzie oceniał, czy pytania są dobre, czy złe. Sądy polskie nadal będą zadawać pytania, które uznają za związane ze sprawą, Trybunał w Luksemburgu nadal będzie odpowiadał na pytania, które będzie uznawał za związane ze sprawą. Jedyna różnica będzie polegać na tym, że po korzystnym dla siebie wyroku TK po każdym pytaniu prejudycjalnym polskiego sądu, a w szczególności po każdej odpowiedzi Trybunału UE na takie pytanie przed mikrofony będzie wychodził Zbigniew Ziobro, mówiąc z zafrasowaną twarzą: „Szanujemy Unię Europejską, ale to pytanie jest niestety niekonstytucyjne. Dlatego też niekonstytucyjna jest odpowiedź. Oznacza to, że ja, jako Prokurator Generalny, że Prezydent, jako Prezydent, że rząd, jako rząd, my wszyscy szanujący od zawsze polską Konstytucję, nie możemy niestety ani tego pytania, ani tej odpowiedzi Trybunału UE uznać. Dziękuję Państwu”.
Jedynym skutkiem wyroku TK będzie więc przyznanie Ministerstwu Sprawiedliwości prawa każdorazowej oceny zasadności zadawania pytań prejudycjalnych przez polskie sądy oraz każdorazowej oceny legalności odpowiedzi udzielanej przez Trybunał UE. A to da prawo ignorowania decyzji Trybunału, co jest jednoznaczne z podłożeniem bomby pod nasze członkostwo w Unii.
Takie działanie Ministerstwa wpisuje się w dalekosiężny plan skupienia w rękach Prokuratora Generalnego wszystkich kompetencji dotychczas wykonywanych przez sądy bądź sędziów. Ma on już prawo oceny konstytucyjności ustaw przez kontrolowany politycznie TK, prawo powoływania sędziów przez kontrolowaną politycznie KRS, prawo dyscyplinowania sędziów przez kontrolowaną politycznie Izbę Dyscyplinarną SN. Obecnie uzurpuje sobie prawo do oceny legalności postanowień o zabezpieczeniu, wydawanych przez SN i NSA, a także do oceny zasadności pytań prejudycjalnych do Trybunału UE i odpowiedzi na nie. Dodatkowo, w stosunku do każdego wyroku może złożyć skargę nadzwyczajną, którą rozpatrzy kontrolowana politycznie Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN. W ten sposób Ministerstwo Sprawiedliwości staje się supersądem, supertrybunałem i superinstancją, i dzięki temu zyskuje możliwość powolnego wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Do tego bowiem prowadzi zniszczenie podziału i równowagi władz, które są fundamentem europejskiego porządku prawnego.
Marcin Matczak
Artykuł pochodzi z blogu UR (www.marcinmatczak.pl)