Od dwóch i pół roku PiS niszczy demokrację w naszym kraju. Od dwóch i pół roku protestujemy na ulicach i w każdej innej formie. Od dwóch i pół roku UE i państwa zachodu przestrzegają i wdrażają procedury. I co? I praktycznie nic. PiS co prawda cofa się czasami o krok, ale w tym samy czasie robi trzy do przodu, przybliżając nas do nieuchronnej katastrofy. Czyni tak, bo za nic ma zasady demokracji. Czyni tak, bo słuszność swoich szkodliwych poczynań wmówił swojemu elektoratowi i teraz nie potrafi już się z tego wycofać. „Dobrej zmianie” towarzyszy jednak coraz większa patologia. Jest wiele powodów tego zjawiska, jednak podstawowy to demoralizujące poczucie wszechwładzy, które uniemożliwia właściwą ocenę niemoralnych działań. Ponadto istnieje presja czasu. Aktyw PiS czekał 8 lat i obawia się, że za chwilę te możliwości się skończą. Ponadto, wyjątkowo cynicznie PiS pod pojęciem „układ” przedstawia każdy charakter powiązań finansowo-politycznych dopóty, dopóki sam nie zacznie w nich uczestniczyć. Kiedy już zacznie rozwija go twórczo i ochoczo.
Opozycja, w warunkach działań pokojowych nie może wiele zdziałać. Jak powiedział w czasie ostatnich protestów pod Sejmem Bartosz Arłukowicz, opozycja parlamentarna nie powstrzyma PiS, który mając większość przepchnie każdą ustawę[1]. Na to nakłada się coraz większe zmęczenie opozycji obywatelskiej widzącej swoją bezradność i nieskuteczność ulicznych protestów. Skutkuje to coraz mniejszą na nich frekwencją[2]. Nie jesteśmy jednak kompletnie bezradni. Musimy po prostu szukać nowych środków oddziaływania.
Nasuwa się więc pytanie. Co opozycja obywatelska powinna w tej sytuacji robić? Jak poprawić naszą skuteczność oraz jak przygotować się do nieuchronnego przecież momentu odsunięcia PiS od władzy? Otóż, poza protestami ulicznymi, edukacją społeczną i obywatelską, działalnością informacyjną, rozwijaniem kolejnych form współpracy międzyśrodowiskowej i tworzeniem możliwości i warunków do poważnego społecznego dialogu z partiami politycznymi, powinniśmy zbierać i upubliczniać informacje o tych, którzy gorliwie wysługują się obecnej władzy. O tych, którzy bogacą się ponad miarę i tylko dlatego, że owa władza pozwoliła im dorwać się do tak przecież piętnowanego przez siebie ”koryta”.
Przypadki ministrów i pisowskich radnych są już coraz lepiej znane i opisywane. Tak samo jak „dojna zmiana” w spółkach skarbu państwa. Jednak nasze ruchy społeczne funkcjonują w określonych środowiskach i mogą ujawniać kolejne przypadki sługusów, którzy za pieniądze lub inne synekury przyczyniają się do destrukcji państwa i dzielenia środowisk społecznych. Tych, którzy mając gęby pełne „modlitwy, patriotyzmu i nawoływania do sprawiedliwości i uczciwości”, czynią zło i łapczywie rzucają się na ochłapy ze stołu władzy. Ujawniajmy także kolejne przypadki Misiewiczów. To bardzo demoralizujące zjawiska, tak dobrze znane wielu z nas z okresu PRL. Pytajmy w sposób umożliwiający nam dostęp do informacji publicznej, ale słuchajmy także ludzi i tego co ich boli.
Dokumentujmy takie przypadki, ale także przypadki nadgorliwości funkcjonariuszy tej władzy. Bez względu na to, czy są oni mundurowi, partyjni czy też są sędziami, którzy realizują polityczne zlecenia lub korzystać będą z obniżonych standardów. Nie chodzi o nakłanianie ich do zaniechania prawidłowych czynności, ale o wskazywanie przypadków przekraczania uprawnień, nadużywania władzy czy wręcz nękania przeciwników destrukcyjnych działań „obozu dobrej zmiany”. Dokumentujmy także skutki ich poczynań i opisujmy przypadki opresji dotykającej działaczy obywatelskich oraz każdego obywatela bez względu na jego poglądy i wybory polityczne.
Postarajmy się zdobywać taką wiedzę. Ujawniajmy fakty i dowody. Bez względu na to czy jest to radny, urzędnik, żołnierz, policjant, sędzia, poseł lub senator. Nic tak nie działa, jak pozbawianie nikczemnych anonimowości. Dopóki są anonimowi są odważni, znani z twarzy i swojej szkodliwej działalności tracą pewność siebie i spokój.
W tych działaniach chodzi o trzy podstawowe efekty.
Po pierwsze. Trzeba takie osoby i przypadki piętnować na bieżąco. Ujawniając je w każdy możliwy sposób z wykorzystaniem dostępnych mediów i każdej formy przekazu społecznego, w tym uruchamiając system „podaj dalej” z wykorzystaniem mediów społecznościowych. Stwórzmy „Pręgierz Obywatelski” i postawmy pod nim tych, którzy na to miejsce zasługują. Niech środowisko – rodzina, przyjaciele i sąsiedzi wiedzą, z kim mają do czynienia.
Po drugie. Nasze działania mogą osłabić ich gorliwość i być może skłonić do refleksji.
Po trzecie. Przyjdzie przecież moment, gdy PiS utraci władzę i wtedy nadejdzie czas rozliczenia. Nie będziemy stosowali odpowiedzialności zbiorowej, ale proces weryfikacji postaw będzie konieczny. Także weryfikacji z wykorzystaniem środków prawnych.
[2] Mam nadzieję, że taka jest przyczyna i że nie zaczęliśmy się urządzać w tworzonej przez Kaczyńskiego rzeczywistości. Jak jest naprawdę, okaże się jednak w czasie kolejnych wyborów.
Tadeusz Korablin
*Autor, były wojskowy i dyplomata, jest działaczem KOD-Mazowsze i współzałożycielem Stowarzyszenia Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość SEDNO, któremu przewodniczy
Na wymioty sie zbiera jak sie taki belkot czyta.