Najsłynniejszą frazą Forresta Gumpa jest ta o życiu jako pudełku czekoladek – nigdy nie wiadomo, na co trafisz, bo nigdy nie wiadomo, co z tego pudełka wyciągniesz. Znany amerykański konstytucjonalista, Jack Balkin, napisał swojego czasu artykuł, zatytułowany „Konstytucja jako pudełko czekoladek”. Artykuł rozważał problem swobody interpretacyjnej prawników wobec tekstu konstytucji. Analizował, czy rzeczywiście jest tak, że prawnik może zinterpretować konstytucję na dowolny sposób, a więc czy może z niej, jak z pudełka czekoladek, wyciągnąć dowolną rzecz i nigdy nie wiadomo, co to będzie.
Jest tradycją rządów prawicowych, że o taką dowolność oskarża się sędziów. W USA rolę takiego oskarżyciela przyjęli także niektórzy sędziowie – np. Antonin Scalia, twórca metody interpretacji konstytucji, nazywanej oryginalizmem, która w założeniach miała ograniczać swobodę interpretacyjną. U nas rolę taką pełnił prof. Lech Morawski, wskazujący, że art. 2 naszej Konstytucji, wyrażający zasadę demokratycznego państwa prawnego, jest studnią bez dna, albo raczej kapeluszem magika, z którego sędziowie wyciągają ku zaskoczeniu widowni raz królika, raz twierdzenie, że lustracja jest niekonstytucyjna.
I Scalia, i Morawski, kiedy sami interpretowali konstytucję, dalecy jednak byli od propagowanej przez siebie wstrzemięźliwości interpretacyjnej. Najwyraźniej trudno jest samemu praktykować ideę, którą się wszem i wobec głosi. Co więcej, same proponowane przez nich idee pozostawiają wiele do życzenia. Oryginalizm jest sprzeczny z istotą ludzkiej komunikacji, tak jak ją obecnie rozumie filozofia języka. W pracach Morawskiego trudno znaleźć inny pomysł na ograniczenie dowolności interpretacyjnej niż konsekwentna realizacja wartości uznawanych przez samego Morawskiego za słuszne. Na Zjeździe Katedr Teorii i Filozofii Prawa w 1997 roku w Kazimierzu Dolnym prof. Morawski dał temu wyraz w dyskusji z prof. Batorem. Stwierdził wtedy, że instrumentalizacja prawa jest w porządku, kiedy służy wartościom antykomunistycznym, zła wtedy, gdy służy innym. Innymi słowy, kiedy naginasz prawo do aksjologii, którą ja akceptuję, wtedy jest ok. W innym przypadku stosujesz metodę Forresta Gumpa.
Jedynym sposobem ograniczenia samowoli interpretacyjnej prawników jest konsekwentna wykładnia systemowa, albo nawet holistyczna, którą próbowałem opisać w książce „Summa iniuria. O błędzie formalizmu w stosowaniu prawa”. Polega ona na wykazaniu, że dane rozwiązanie interpretacyjne jest zgodne z jak największą liczbą przesłanek rozumowania prawniczego. Innymi słowy, że propozycja interpretacyjna jest zgodna z znaczeniem językowym przepisów konstytucji rozumianych jako całość, a także z celem i funkcją tych przepisów oraz ich historycznym rozumieniem.
W przeciwieństwie do takiego podejścia, prawnicy wspierający rząd od ponad dwóch lat karmią nas kłamstwem, że jedyną słuszną interpretacją jest izolowana interpretacja konstytucji. Bierzesz jeden przepis, pokazujesz, że działasz zgodnie z tym przepisem i jesteś z siebie bardzo zadowolony, choćbyś przy tym łamał wszystkie pozostałe przepisy konstytucyjne. Tak było z art. 197 Konstytucji, który był jedynym przepisem pozwalającym Parlamentowi regulować sytuację Trybunału Konstytucyjnego (przy złamaniu innych przepisów regulujących funkcjonowanie Trybunału). Tak jest teraz przy izolowanej interpretacji przepisu dającego Parlamentowi kompetencję do ustalenia wieku przejścia sędziów w stan spoczynku. Żaden inny przepis Konstytucji w tej interpretacji się nie liczy, zwłaszcza ten, który ustanawia niezależność sądów i niezawisłość sędziów jedną z podstawowych zasad konstytucyjnych. Argument, że można kompetencje Parlamentu w obu przypadkach pogodzić z całością Konstytucji, a więc że nie stoją one w żadnej sprzeczności z niezależnością sądów i trybunałów, władza puszcza mimo uszu. Jest to oczywiste – nie o stosowanie Konstytucji tu przecież chodzi, ale o jej złamanie przy zachowaniu pozorów legalności.
Żeby wyjaśnić to, w jaki sposób wykładnia izolowana zwiększa swobodę interpretacyjną prawnika, daję moim studentom takie zadanie. Proszę, żeby umieścili długopis w sali wykładowej. Decyzja, gdzie go umieszczą, musi spełniać tylko jeden wymóg – długopis musi zostać umieszczony dwa metry od lewej ściany. Potencjalnych miejsc zgodnych z tym jednym wymogiem jest bardzo dużo, bo wymóg jest tylko jeden – mogą umieścić długopis na dowolnej wysokości i w dowolnej odległości od ściany prostopadłej. Każda taka decyzja będzie prawidłowa, a więc możliwych prawidłowych rozwiązań jest bardzo dużo. Podobnie jest w przypadku wykładni izolowanej: zgodność z jednym przepisem daje sporo swobody interpretacyjnej.
Następnie zwiększam ilość wymogów: długopis musi być umieszczony dwa metry od lewej ściany i nie wyżej niż metr od podłogi. Druga współrzędna powoduje, że ilość prawidłowych rozwiązań się zmniejsza. Dodaję kolejny wymóg – nie dalej niż dwa metry od okna położonego na ścianie prostopadłej. Znowu prawidłowych rozwiązań jest mniej. Z dodaniem każdego kolejnego wymogu swoboda decyzyjna studentów się zmniejsza. Tak samo jest z wykładnią holistyczną – jeśli szukasz zgodności z wieloma przepisami naraz, twoja prawnicza wolność jest mniejsza. Idealna prawnicza interpretacja, jak wskazywał Dworkin, to taka, która szuka maksymalnej zgodności z wszystkimi możliwymi przesłankami i której nie można postawić zarzutu pominięcia żadnego z wymogów. W takiej interpretacji na każde prawnicze pytanie istnieje tylko jedna prawidłowa odpowiedź, a prawnik nie ma żadnej wolności – po prostu ma obowiązek te odpowiedź odnaleźć.
W przeciwieństwie do wykładni holistycznej, wykładnia izolowana, którą proponuje nam rząd, drastycznie zwiększa swobodę interpretacyjną. Co więcej, jej umysłowy poziom zbliża się do poziomu sympatycznego skądinąd Forresta Gumpa. Dlatego kiedy widzę kolejnego funkcjonariusza Ministerstwa Sprawiedliwości, który wykazuje zgodność działań rządu z Konstytucją przez wykazanie zgodności z jednym przepisem, jedyna rada, jaką chcę mu dać, brzmi: „Run, Forrest, run!”
Marcin Matczak
Tekst pochodzi z blogu UR (www.marcinmatczak.pl)
Nawet, gdyby poszczególne zapisy ustaw dotyczących SN mogły budzić wątpliwości konstytucyjne, to czytając Konstytucję jako całość – sędziowie, w tym również sędziowie SN podlegają tej ustawie, tak jak każdej innej i do czasu stosownego wyroku TK, ustawa ta pozostaje częścią porządku prawnego. Także sędziowie mają obowiązek przepisy tejże ustawy honorować, bez względu na osobiste wątpliwości – Pierwsza Prezes SN również. Co do TK i związanych z nim naruszeń (w tym zwłaszcza tzw. sędziów dublerów) – stan prawny w tej mierze przybliżył Prezes partii rządzącej w swym wywiadzie dla TVP w dniu 27 lipca br. Gdyby Pan Profesor – zechciał się… Czytaj więcej »