Poruszenie i nieprzychylne komentarze wywołał urlop prof. Gersdorf, od której wiele środowisk oczekiwało, że będzie konsekwentnie podążać drogą, którą sama przecież wyznaczyła (zapomnijmy o drobnych na niej potknięciach), uznając wyłączność konstytucyjnej podstawy pełnienia swojej służby Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Ten urlop zdezorientował zarówno wolnych obywateli, z ogromną determinacją występujących w jej obronie, jak i środowisko sędziowskie, dla którego pierwszy prezes SN jest kimś na wzór mentora, przywódcy i wzoru. I o ile w wielu wypowiadanych od kilku dni głosach po stronie obywatelskiej słychać żal i rozczarowanie, o tyle po stronie dobrozmianowej – satysfakcję i zrozumienie. Oraz oczekiwanie, że Pierwszy Prezes do orzekania już nie wróci i nie będzie w kontrrewolucji przeszkadzać.
A przecież trwanie na konstytucyjnie unormowanej pozycji, przy wciąż masowym wsparciu obywateli i szeregowych sędziów, wymaga może woli i hartu, ale nie wymaga więcej pracy. Można dla dopełnienia swojej misji robić różne rzeczy. Są pewnie rozmaite scenariusze, które mogłaby prof. Małgorzata Gersdorf realizować.
Monitor otrzymał jeden z takich możliwych scenariuszy, opisany w korespondencji prof. Andrzeja Rzeplińskiego z uczestniczką jego spotkania z działaczami Komitetu Obrony Demokracji w Szczecinie. Publikujemy usuwając adres korespondentki A. Rzeplińskiego (i jego – także):
From: Jolanta
Sent: Monday, July 9, 2018 1:02 PM
To:
Subject: Pytanie
Szanowny Panie Profesorze
Miałam wielki zaszczy poznać Pana w Szczecinie na spotkaniu z KODem, a nawet uczestniczyć w kolacji. Otrzymałam również i ja Pańską wizytówkę, dlatego ośmielam się napisać maila.
Uprzejmie proszę o odpowiedź na pytanie: Jak rozumieć urlop pani prezes SN? Ludzie różnie się wypowiadają, dużo się zniechęca. Czy znajdzie Pan czas na kilka zdań?
Pozdrawiam serdecznie.
Jolanta […].
Andrzej Rzepliński
Sent: Monday, July 9, 2018 11:10 PM
To: 'jolanta
Subject: RE: Pytanie
Szanowna Pani,
Dziękuję za list.
Nie wiem, jak rozumieć ten urlop.
Nie mam prawa kogokolwiek pouczać.
Wiem, jak ja bym zachował się w tej krytycznej dla rządów prawa sytuacji.
Podtrzymywałbym przekonanie każdego sędziego w sądach powszechnych, że jego misją jest niezawisłość w bezstronnym orzekaniu w każdej sprawie i dbanie o to by sąd był niezależny od jakichkolwiek politycznych nacisków.
W Polsce jest 11 apelacji.
W każdej wymierza sprawiedliwość około 1000 sędziów.
Odwiedziłbym każdą z nich. Zacząłbym np. od apelacji małopolskiej. W sobotę.
Zacząłbym np. od zaproszenia na spotkanie w kawiarni na Rynku Głównym z panią SSO Beatą Morawiec. Pogadałbym z nią o tym, co należy zmienić. Czy najpierw procedury sądowe, czy najpierw zarządzanie sądami.
Zorganizowałbym następnie spotkanie z sędziami Apelacji. Aby pogadać. Gdyby niemożliwe okazało się zrobienie tego w gmachu Sądu Apelacyjnego, starałbym się zorganizować je w auli którejś z uczelni krakowskich.
W kolejną sobotę pojechałbym np. do apelacji zachodniopomorskiej.
Słuchałbym sędziów.
Moi asystenci mieliby zadanie opracowywania rezultatów tych rozmów. Jeżeli byłaby taka wola sędziów, zorganizowałbym Kongres Sędziów. Potem pojechałbym do Borów Tucholskich. Na urlop, dwutygodniowy.
Wszystko, co jest Rzecząpospolitą, jest dobrem wspólnym każdego z nas.
Niezależne sądy, niezawiśli, nieusuwalni i moralnie integralni sędziowie są instytucjonalnym zwornikiem tego dobra.
Tyle zdań. Reszta to wola.
Pozdrawiam
ARz