Zgodnie z zapowiedzią spojrzałem na stronę internetową KRS – na razie jest bez zmian, ale to tylko kwestia czasu. Przy tej okazji zapoznałem się z dokumentem zgłoszenia sędziego Macieja Mitery przygotowanym przez sędziego Dariusza Drajewicza. Otóż w dorobku nowego rzecznika KRS wymieniono uzyskanie „stopienia” (tak w oryginale) doktora nauk prawnych, a w zdaniu następnym wspomniano o planowanej przezeń monografii, która będzie „postawą” (tak w oryginale) do postępowania habilitacyjnego. Co zdanie to błąd, wymagający poprawki… Ale kto ma się tym zająć – zgłaszający (dr Drajewicz) czy zgłoszony (dr Mitera)? Jaką dać podstawę takiej erraty? To wcale nie jest proste, bo przecież nawet zwykła poprawka w protokole rozprawy wymaga formalnej decyzji sędziego. W tym przypadku proponuję powołanie się na wyjątkowe stopienie nadzwyczajnego pośpiechu i stanu wyższej konieczności. To powinno chwycić…
Kilka dni temu angielska minister spraw wewnętrznych – ustępując ze stanowiska – jako przyczynę rezygnacji podała wprowadzenie w błąd parlamentu (w kwestiach uchodźczych, za które odpowiadała), opatrując pisemne oświadczenie przeprosinami za powstałą sytuację. U nas kilka tygodni temu wiceminister sprawiedliwości z zapałem promował w sejmie ustawę o IPN, a gdy z tego powodu spadła na Polskę krytyka, tłumaczył się… młodym wiekiem. W Londynie urzęduje już nowy szef MSW, a nasz wice, nie dość, że zachował swą funkcję, to – całkowicie niepomny na deklarowaną młodzieńczą niedojrzałość – kandyduje obecnie na prezydenta Warszawy. Trudno o lepszy przykład różnicy między starą a młodą demokracją…
Narodowa Rada Rozwoju powołana przez dwoma laty przez prezydenta Dudę jest jedną z najbardziej tajemniczych instytucji w polskim życiu publicznym. Nie wydaje oświadczeń, nie robi wokół siebie szumu, nie organizuje efektownych konferencji prasowych ani kontrowersyjnych akcji billboardowych, a co więcej – nie wiadomo nawet, czy i kiedy się zbiera. Czasami ktoś z niej wystąpi, nieraz zostanie dokooptowany, nie wiadomo również, w jakim stadium rozwoju – wzrostu, stabilizacji czy uwiądu – jest to gremium, i czy można doń choćby ogólnie odnieść narrację Parkinsona o losach wszelakich komitetów, ujętą pod wdzięczną nazwą komitetologii. NRR, a jakże! ma oczywiście swój sekretariat, a w nim rozlicznych urzędników, ale najwidoczniej są to ludzie tak cicho i sumiennie wykonujący swoje obowiązki, że nawet wstyd mi pytać, na czym one polegają. Trochę mnie to korciło, bo przy pisaniu książki o Gogolu musiałem to i owo o biurokracji przeczytać, ale postanowiłem odłożyć na bok te obywatelskie niepokoje. I niech tak – na razie – zostanie…
*Marian Sworzeń ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – niedawno ukazała się jego nowa książka pt. „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”