W końcu zapadł – jednoznacznie niekorzystny dla Polski – wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wycinki w Puszczy Białowieskiej. Eksminister Szyszko odniósł się do sprawy w sposób podwójnie przedziwny – nie dość, że nazwał wyrok postanowieniem, to i stwierdził, że się z niego cieszy. Minister wiedział, co mówi, bo przecież postanowienie w języku potocznym to coś mniejszego od wyroku – a skoro tak, to nic się nie stało, dlaczego się nie cieszyć. Jak można przypuszczać, profesor Szyszko posłużył się sztuką elokwencji poznaną w ławach rządowych i zainicjowaną tam przed dwoma laty, kiedy to wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki, nazwał jedno z posiedzeń Trybunału Konstytucyjnego koleżeńskim spotkaniem przy kawie i ciastkach. Idąc tym wzorem można obecnie zakomunikować, że wspomniany młody polityk zamierza ubiegać się o stanowisko wójta w jakiejś miejscowości w centralnej Polsce…
Pomysł wicepremiera Jarosława Gowina, wedle którego rodzice mogliby głosować również za swoje małoletnie dzieci, spotkał się z niemałym odgłosem. To, że idea była niekonstytucyjna, wcale autorowi nie przeszkadzało: nie jest prawnikiem (choć był ministrem sprawiedliwości). Zastanawiając się nad źródłem tak rewolucyjnego wezwania do skruszenia zmurszałych barier, dających wyborcy nędzny ochłap w postaci jednego tylko głosu, znalazłem wytłumaczenie. Jak wynika z biogramu wicepremiera, był on kiedyś stypendystą w Cambridge. Być może właśnie tam dowiedział się, że w XIX wieku absolwenci Cambridge i Oksfordu mogli głosować potrójnie – tam, gdzie mieszkali, gdzie mieli majątek i gdzie kończyli studia. Polski polityk postanowił wpisać się w nurt promocji dużych rodzin, i – będąc z wykształcenia filozofem – zastąpił hipotetyczną teorię o wielości światów nader praktycznym rozmnożeniem głosów. Nie da się bowiem inaczej wyjaśnić motywów szefa partii „Porozumienie” jak tym, że poszedł do własnej głowy po rozum…
Prawniczym wydarzeniem tygodnia będzie pierwsze posiedzenie nowej Krajowej Rady Sądownictwa wyznaczone na 27 kwietnia. W związku z tym zachęcam do obejrzenia już teraz, i to jak najszybciej, strony internetowej tego organu, bowiem następnego dnia będzie już za późno. Nowy szef tego organu, podobnie jak to było w Trybunale Konstytucyjnym, zacznie urzędowanie od gorączkowego kasowania wszelkich wiadomości i komunikatów, które pokazywały okoliczności zakończenia kadencji poprzedniej Rady i fatalne wydarzenia związane z wyborem nowej. Takie zacierające pamięć działanie oczywiście – w dobie Internetu – na nic się nie zda, ale ku temu popchnie go mocarne ramię biurokratycznego fatalizmu. A kto zostanie tym szefem? Tego nie wiem, bowiem w przeciwnym razie dałbym dowód wtajemniczenia w plany ministra Ziobro. Mam jednak swoje przypuszczenia, tudzież prosty i mało kosztowny plan dla ich weryfikacji. Otóż w dzień poprzedzający zebranie zamierzam wyjątkowo nabyć „Gazetę Polską” (dziennik, po który zazwyczaj nie sięgam), a to dlatego, że członkiem KRS została osoba o niemałych ambicjach zgłoszona przez spore, bo co najmniej dwutysięczne, grono czytelników tego pisma. Już choćby z tej przyczyny „GP”, jako organ bliski kręgom władzy, poprowadzi mnie niezawodnie niczym GPS ku temu, co zostało naszykowane, a przynajmniej da znać co w trawie pisczy (to nie jest błąd, tak miało być)…
*Marian Sworzeń ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – niedawno ukazała się jego nowa książka pt. „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”