Nie mieli już kogo bronić, ich bliscy zginęli w obozach śmierci, od kuli, od gazu, umarli z głodu, z chorób. Wtedy wyszli na ulice z bronią w ręku. Kobiety i mężczyźni, młodzi i w średnim wieku. Na ich czele stanął Mordke Anielewicz (tak się nazywał).
Niewiele mieli tej broni. Naprzeciwko stanęły spaśne byki z SS, „ochotnicy” zwerbowani wśród jeńców radzieckich, granatowa policja.
Żydzi walczyli, żeby wybrać sobie rodzaj śmierci. To był cel powstania.
Pamiętacie to zdjęcie? Idą do niewoli: w centrum chłopczyk z uniesionymi rękami. To nie biedny, nieszczęśliwy Żydek. To żołnierz.
A ludzie niedoinformowani, mówią, że Żydzi nie stawiali oporu, bo taki mają charakter, bo im religia nie pozwala.
Nie religia, nie charakter. Choroba głodowa. Człowiek leży i nie jest w stanie się ruszyć. Zerwie się tylko na słowo chleb. Tak Niemcy wyłuskiwali ludzi z domów: rozdawali chleb, po połówce, na Umschlagplatzu.
A powstania i akty oporu były wszędzie, gdzie zostało choć trochę sił. Nie tylko Getto Warszawskie, również Getto Białostockie, Treblinka, szara strefa w Auschwitz, inne miejsca kaźni i morderczej pracy.
Indywidualnie też stawiano opór, chociaż nie o wszystkim wiemy. Oto przykład: nagie kobiety czekały w przedsionku komory gazowej na śmierć w insektycydzie. Weszło dwóch esesmanów. Jedna z kobiet wyrwała esesmanowi pistolet i ciężko obu postrzeliła. Nie zginęły w gazie, zastrzelono je na miejscu.
Przetrwała pamięć i chciałoby się powiedzieć miłość, ale…
Ani słowa o podlecach i wtedy i teraz. Wpadliby tu gorzej niż Piłat w credo.
Kończę, bo łzy kapią mi na klawiaturę.
Jakov Tau
(Polak – bo jest nas prawie czterdzieści milionów bardzo różnych ludzi i nie pozwolimy się zaszeregować i oznakować).