Lubię spotkania z młodymi ludźmi: uczniami, studentami i aplikantami. Dziś kolejny raz spotkam się w sądzie z licealistami. Opowiem im o tym, że Konstytucja jest naszym najwyższym prawem, o tym na czym polega trójpodział władzy i dlaczego jest to ważne. Opowiem o niezależności sądów i niezawisłości sędziów. I o immunitecie, po co jest, przed czym zabezpiecza i że nie jest żadną gwarancją bezkarności. Próbując dotrzeć zrozumiałym przekazem do młodzieży, podam na przykładach z życia na czym polega niezależność sądu.
Do młodych przemawia przykład niewiele starszego od nich człowieka, który miał to nieszczęście w życiu, że zderzył się z kolumną pani premier. To się zdarza czasem. Gorzej, gdy trzeba się zderzyć z machiną podporządkowanej podwładnemu premiera prokuratury. I zobaczyć na żywo na czym polega jej brak niezależności. I tłumaczę wówczas, że nie wiem, czy ów młody człowiek jest winny spowodowania tej kolizji. Ale on trafiając do sądu z zarzutami spowodowania takiego wypadku i jego bliscy, znajomi, mają prawo mieć pewność, że sąd rozpozna sprawę obiektywnie, niezależnie, zgodnie z dowodami. I że fakt, iż do kolizji doszło z autem, którym jechała pani premier nie będzie miał żadnego znaczenia. I że wszyscy mamy prawo oczekiwać, że sąd będzie naszą sprawę sądził niezależnie, w sposób wolny od wpływów. I że sędziowie nie będą się bali narazić się władzy, wydać wyrok władzy politycznej niemiły, jeśli właśnie taki wyrok będzie wyrokiem sprawiedliwym i zgodnym z prawem. I jeszcze postaram się, żeby uczniowie zapamiętali, że od decydowania o tym, czy ktoś idzie do aresztu czy nie, jest niezawisły sędzia w niezależnym sądzie, a nie minister sprawiedliwości na konferencji prasowej.
A na wstępie spotkania lojalnie uprzedzę młodych ludzi, że spotkanie ze mną zawiera lokowanie poglądów. I przemycę co nieco prosądowej (a właściwie propaństwowej) propagandy. Bo tłumacząc, że nie jest tak, jak premier twierdzi, że sędziowie powszechnie biorą łapówki, nie będę przecież obrażał innych, czyniąc im równie absurdalne zarzuty.
P.S Młode umysły chłoną jad propagandowego przekazu: jakiś czas temu już po spotkaniu, młody człowiek podchodzi do mnie i pyta: „A jak proponują łapówki to po ile?” Zamurowało mnie… Ale w sumie nie powinienem się dziwić tak bardzo. W końcu sporo zrobiono dla zohydzenia sędziów.
Ale wierzę, że trzeba cierpliwie tłumaczyć, o co chodzi z tymi wolnymi sądami….
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.