Nie chcę szczegółowo omawiać sprawy prawdopodobnie niewinnie skazanego za zabójstwo człowieka. Powiem tylko, że to się nie powinno zdarzyć. I jest to dramat. Nie tylko dla skazanego i jego rodziny. Także dla sędziów orzekających w tej sprawie. Zwrócę uwagę na co innego. Jak politycy rozgrywają tego rodzaju tragedię dla uderzenia w sądy i sędziów.
Oto pan sekretarz stanu Patryk Jaki ubolewa nad tym, że sędziowie (w jego ocenie) nie kierowali się przy orzekaniu dowodami, faktami, tylko presją (pominę oceny stricte polityczne wyrażone przez pana sekretarza stanu). Pan wiceminister był łaskaw pominąć tę istotną okoliczność, że dowody w tej sprawie były. Z doniesień medialnych wynika, że była opinia DNA. Nie przesądzam mocy i wiarygodności dowodów w sprawie, które znam z relacji mediów. Zwracam jedynie uwagę, że nie jest tak, że dowodów w ogóle nie było.
Poza sporem jest, że żaden sąd w żadnej sprawie nie może wydawać wyroków ulegając jakiejkolwiek presji. W tym punkcie pełna zgoda z panem wiceministrem.
Nasuwa mi się jednak w związku z wypowiedzią pana wiceministra Jakiego kilka ważnych pytań:.
1) Czy gdy pan wiceminister publicznie twierdził w głośnej sprawie sporu szpitala z rodzicami kilkudniowego dziecka, kto ma rację w tym sporze odwołując się do swej intuicji
to czy takie stanowcze oświadczenie urzędującego wiceministra sprawiedliwości nie było formą wywierania presji na sąd ?
2) Czy gdy zwierzchnik pana wiceministra Jakiego minister Zbigniew Ziobro stanowczo i bez cienia wątpliwości twierdzi, że odmowa zastosowania aresztu przez sąd w głośnej sprawie, gdzie podejrzanym postawiono zarzuty dotyczące nadużyć w zarządzaniu firmą, jest szokująca
to nie była to forma presji na sąd odwoławczy, do którego trafić miały zażalenia prokuratury ?
3) Czy w czasie procesu cywilnego we własnej sprawie, straszenie sędziego odpowiedzialnością dyscyplinarną za niekorzystną dla pana wiceministra decyzję, było niedopuszczalnym wywieraniem presji na niezawisły sąd, czy też jedynie życzliwym napomnieniem sądu, że zbłądził przy orzekaniu o sprawie, gdzie pozwanym jest wiceminister sprawiedliwości ?
Nasuwa się taka smutna refleksja, że gdy politykom wygodnie, to piętnują sądy za (rzekome) uleganie presji, ale gdy opłaca się być stanowczym szeryfem, to piętnuje się decyzje sądów, choćby nieprawomocne.
Jak wiadomo bowiem, na rozstrzyganiu spraw politycy znają się lepiej od sędziów. Lepiej na ogół wiedzą (jeszcze przed poznaniem akt sprawy) czy podejrzany jest winny czy nie.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.