Według międzynarodowego wskaźnika demokracji (indeks opracowywany przez Economist Intelligence Unit) Rosja kwalifikowana jest od lat jako reżim totalitarny, podobnie jak Nigeria i Kuba,
…a tymczasem Konstytucja Federacji Rosyjskiej deklaruje, że…
(…)człowiek, jego prawa i wolności są wartością najwyższą.(…) Naród sprawuje swą władzę bezpośrednio, a także za pośrednictwem organów władzy państwowej oraz organów
samorządu lokalnego. Najwyższym bezpośrednim wyrazem władzy narodu jest referendum i wolne wybory.(…) Władza państwowa w Federacji Rosyjskiej sprawowana jest na zasadzie podziału na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Organy władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej są niezależne.(…) dopuszcza się ideologiczną różnorodność.(…) uznaje się pluralizm polityczny i wielopartyjność.(…) Organizacje społeczne są równe wobec prawa.(…) prawa i wolności człowieka i obywatela uznaje się i gwarantuje, zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami i normami prawa międzynarodowego (…) Wszyscy są równi w obliczu prawa (…) Zabrania się jakichkolwiek form ograniczania
praw obywateli ze względu na przynależność społeczną, rasową, narodowościową, językową lub religijną.(…)Każdy ma prawo do wolności i nietykalności osobistej.(…) Aresztowanie, osadzenie i przetrzymywanie w areszcie dopuszczalne jest wyłącznie na podstawie nakazu sądowego.(…)Każdy ma prawo do nietykalności życia prywatnego, tajemnicy osobistej i rodzinnej, obrony własnej czci i dobrego
imienia.
Wystarczy?
Konstytucja Białorusi też zawiera podobne obietnice. Nie brak tam również słów o zapewnieniach i gwarancjach.
Siła prawa nie polega jednak na pustych deklaracjach. Same stwierdzenia, że rzekomo z mocy prawa mają coś gwarantować, to często jedynie bałamutne dekoracje. Władza zawsze chowała się za fasadą bogatej, czasami kiczowatej, oprawy różnego rodzaju dekoracji.
Prawo zależne wyłącznie od interpretacji aktualnej władzy i podległych jej urzędników, zawsze jest gwarancją bezprawia dla ekipy rządzącej.
Lekko żartobliwie można powiedzieć, że tego rodzaju konstrukcje prawne są jedynie twórczym rozwinięciem pomysłu rodem z „Paragrafu 22” J. Hellera. Dopuszczają byty praw pozornych, niemożliwych do spełnienia z mocy prawa – możliwych do spełnienia wyłącznie uznaniowo.
Można zapisać dowolne prawa, warunkowane koniecznością ostatecznego odwołania do interpretacji, na którą wyłączny monopol ma rządzący.
Pojawia się tu ukryta figura łaskawego władcy, który może, choć nie musi, wydać korzystne rozstrzygnięcie dla upominającego się o „swoje” prawa.
Prawo do interpretacji to de facto klucz do władzy. Jest DOBREM rozdzielanym według przemyślanego klucza, który odzwierciedla rzeczywistą hierarchię władzy w państwie.
Zwykły urzędnik (w ograniczonym zakresie) „podpowiada” jedynie jak prawo w sposób właściwy odczytywać i jak je „właściwie” rozumieć. Formalnie nie nazywa się tego interpretacją prawną. To tylko taka codzienna konieczność, gdzie urzędnik pomaga delikwentowi odnaleźć się w (zawiłych dla petenta) zapisach – służy tylko pomocą.
Jednak władza nad klasą urzędniczą to już SIŁA władzy, obejmująca pełny zakres prawa stosowanego.
W naszym prawie funkcjonuje termin „wykładni prawnej” (inaczej – po prostu: interpretacji prawnej). Ma ona w założeniu uwzględniać szeroki kontekst zmian w życiu gospodarczym i politycznym. Ma być zgodna z wolą ustawodawcy. Reguły wnioskowań prawniczych są oczywiście złożone, przeznaczone wyłącznie dla znawców. Wszystko w założeniu ma mieć godną oprawę – pełne teatrum majestatu prawa.
Problem w tym, że w praktyce nie funkcjonuje organ uprawniony do wykładni legalnej.
Jakby w drodze wyjątku ustanowiono orzecznictwo podatkowe, gdzie Minister Finansów może wydać wiążącą dla organów podatkowych interpretację urzędową, która jednak nie ma mocy obowiązującej dla obywateli, ani dla sądów. Właściwie w Polsce nie ma żadnego organu uprawnionego do wydawania interpretacji prawnych.
Prawnicy co prawda w swoich opiniach odwołują się do orzecznictwa, ale to praktycznie niczego nie porządkuje. Każdy sędzia może wydać własny wyrok, nie zważając na wyroki swoich kolegów,… i tak się dzieje. W identycznych sprawach zapadają czasami różne wyroki, inaczej uzasadnione.
Nasuwa się pytanie: komu zależy na bałaganie prawnym w kraju?
Nie brakuje też przykładów tworzenia „pustego prawa”, potęgującego dezorientację.
Stosowane jest to w przypadkach pozorowanej legalizacji, przyjmowanej w formie ustaw, do których brak aktów wykonawczych. To są wtedy ustawy martwe. Niby są, a jednak ich nie ma.
W ten prosty sposób to, co prawnie niby możliwe, okazuje się niewykonalne.
Metodą na tworzenie pozorów „państwa prawa” jest też nadprodukcja aktów prawnych, nad których spójnością nikt już nie panuje, nawet prawnicy.
Od 1998 roku w Polsce, wyraźny jest stały trend wzrostu liczby uchwalanych stron aktów prawnych. Zaczynaliśmy od „zaledwie” tysiąca. W ostatnim 2016 osiągnęliśmy tempo 32 tys. stron rocznie – to jest ponad sto stron na przeciętny dzień roboczy w Polsce!
Czy znajdzie się osoba w Polsce, która ten produkt biegunki legislacyjnej czyta na bieżąco?
W tym kontekście zakrawa na żart twierdzenie, że …
Jednocześnie ulega skróceniu czas od wpłynięcia projektu (do Sejmu) do podpisania przez Prezydenta. (źródło: http://barometrprawa.pl/, POLECAM!). W ostatnich 15 latach czas „wyprodukowania” aktu prawnego skrócił się prawie trzykrotnie. Przerost niespójnego, wieloznacznego, często zmienianego prawa, to w praktyce tyle, co stan chaosu prawnego – można powiedzieć: uosobienie antytezy państwa prawa.
Niestabilne prawo przypomina w efekcie rządy anonimowego „kapryśnego władcy”. Zjawisko narastającego chaosu prawnego ma charakter narastający.
Obejmuje to długi okres. Proces psucia prawa zaczął się od tzw. falandyzacji prawa, nadprodukcja aktów prawnych nabrała tempa za rządów SLD od 2001 roku.
Jak się ma to do pojęcia PAŃSTWA PRAWA, które obiecywała nam Konstytucja RP?
Państwo prawa to nic innego jak praworządność.
PRAWORZĄDNOŚĆ – stan faktyczny, w którym podstawowe dziedziny stosunków społecznych są uregulowane przepisami prawa i przepisy te są przez organy państwa ściśle przestrzegane.(…) Praworządność dotyczy działań państwa, nie zaś osób fizycznych. (…)Praworządność istnieć może tylko państwie, w którym prawo określa granice władzy” („Podstawy wiedzy o prawie”, oprac. na podstawie prac W.Siudy, P.Winczorka )
Czy my mamy podstawy do twierdzenia, że żyjemy w demokratycznym państwie prawnym?
Jednym z ważniejszych warunków koniecznych do spełnienia, oprócz samej wymogu praworządności, jest…
(…) realizacja w państwie zasady podziału władz, tj. oddzielenia władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej ( źródło j.w.)
Mowa w tym zdaniu o realizacji, nie o samej deklaracji trójpodziału władzy.
Zapisy Konstytucji RP deklarują niezależność trójpodziału władzy… i jednocześnie dopuszczają do sytuacji typowego konfliktu interesów. Wygrywająca wybory partia bierze bez większych problemów (bez popadania w konflikt z konstytucją!?) władzę ustawodawczą i wykonawczą jednocześnie… co jest przecież zupełnie sprzeczne z jej deklaracjami!
Przy okazji, rządząca partia bez żadnej kontroli ze strony wyborców rządzi do kolejnych wyborów.
Instytucja powszechnego referendum to prawna wydmuszka, o czym wie każda partia.
Taka konstrukcja konstytucji pozwala przez lata stwarzać pozory państwa prawa, pod warunkiem przestrzegania przez partie rządzące – w ramach samokontroli – tego, co potocznie nazywamy przyzwoitością. Trochę naiwne założenie – prawda?
Od przynajmniej dekady obserwujemy pogłębiające się zjawisko obniżania standardów przyzwoitości rządzących ekip.
Na marginesie warto zwrócić uwagę na fakt, że deklaracji zawartych w Konstytucji RP władza nigdy nie traktowała zbyt poważnie. Świeckość państwa też była traktowana z przymrużeniem oka – po polsku. Tak to też najczęściej było tłumaczone, jakby prawo tradycji było ponad prawa ustanowione.
Niestety margines się rozrósł i… stał się pierwszym planem; i mamy to, co mamy.
Nie zwracaliśmy uwagi, gdy rzeka przybiera, alarm wszczynamy dopiero, gdy już wylewa.
Obecnie lekceważący stosunek do Konstytucji już nie jest ukrywany.
Gdybyśmy funkcjonowali w ramach konstytucji wzorowanej na niemieckiej ustawie zasadniczej byłoby to niemożliwe!
Jak może być zapisana konstytucja – można się uczyć od naszych sąsiadów zza zachodniej granicy.
Najważniejsza jest jej konstrukcja. Może ona tworzyć system zależności organów władzy, odrębnych trybów ich powoływania i kontroli, z przypisaniem im ściśle określonych ram funkcjonowania, definiując ustrój państwa i wpływając na jego stabilność.
W niemieckiej ustawie zasadniczej czytelny jest priorytet nadania wysokiej rangi w państwie władzom samorządowym landów w zakresie niezależnego zarządzania krajami związkowymi, jak i wyjątkowej pozycji przy tworzeniu organów władz centralnych.
„Każdy z krajów związkowych ma własną konstytucję, która nie wymaga zatwierdzenia przez władze federalne, ma ograniczone prawa utrzymywania stosunków międzynarodowych, własny rząd, parlament i sądownictwo” (cytat z wielu źródeł). Ma też swój udział wraz z innymi krajami związkowymi (wg określonego prawnie klucza) we władzach federacyjnych.
To przedstawiciele krajów związkowych współuczestniczą przy wyborze Prezydenta Federalnego, tworzą też Bundesrat, mający status izby wyższej w parlamencie, który kontroluje ustawodawstwo, dysponując prawem odrzucenia aktów prawnych tworzonych przez Bundestag, względnie na drodze mediacji (w trybie przewidzianym konstytucją) wpływa na kształt tworzonego prawa. Bundesrat powołuje też Trybunał Konstytucyjny pilnujący porządku konstytucyjnego w państwie. Pozycja wspólnej władzy landów w strukturach władz federalnych odpowiada jakby roli „rady starszych”, która pełni funkcje kontrolne i współdecyzyjne w obsadzie ważniejszych organów władz państwowych, pozostawiając „innym” sam trud bieżących rządów i tworzenia prawa.
W ten sposób siła władzy federalnej opiera się na sile samorządów. Tak wbudowany jest w konstytucję mechanizm gwarancji decentralizacji państwa.
Kolejną istotną zasadą ustawy zasadniczej jest ograniczony wpływ wyborów bezpośrednich na funkcjonowanie organów władzy federalnej.
To jest zabezpieczeniem przed potencjalnie populistycznymi preferencjami społecznymi. Tylko Bundestag (jako izba niższa parlamentu) wybierany jest w wyborach bezpośrednich.
Konstytucja wyklucza też możliwość zwoływania referendum dla rozstrzygnięć jakichkolwiek kwestii na poziomie federalnym.
W konstrukcji całej konstytucji dominuje zasada jakby narzuconej prawem mediacyjności, zarówno wewnątrz wykonujących swoje obowiązki organów władzy – wynikająca z trybu ich powoływania, jak i w budowaniu relacji między różnymi organami – przewidzianych i ściśle regulowanych prawem.
Tworzy to czytelny systemem dosyć złożonych zależności, czasami w formie współodpowiedzialności, który na każdy etapie tworzenia i funkcjonowania podlega kontroli określonych podmiotów. W efekcie wszystkie organy władzy centralnej zmuszone są do ścisłej współpracy w określonym prawem zakresie. Ich niezależność nigdy nie jest pełna. W ten sposób organizm państwowy może pracować sprawnie i stabilnie, chroniony przed potencjalnym zagrożeniem arbitralnych, partykularnych rozstrzygnięć, które mogłyby naruszyć równowagę sił w konstytucyjnym systemie podziału władzy.
Bundesrat wg ustalonego klucza proporcjonalności jest podmiotem reprezentującym wszystkie kraje związkowe i na bieżąco przez nie jest kontrolowany. W Bundestagu połowa mandatów przypada partiom politycznym i połowa pochodzi z wyborów w okręgach jednomandatowych. To utrudnia dominację jednej partii. Jego prace kontrolowane są cały czas przez izbę wyższą. Prezydent wybierany jest przez Zgromadzenie Federalne, w skład którego w 50% wchodzą przedstawiciela krajów związkowych i w kolejnych 50% reprezentanci Bundestagu. W razie trudności w pełnieniu funkcji zastępuje go Przewodniczący Bundesratu. Dla ważności rozporządzeń i zarządzeń Prezydenta Federalnego wymagana jest kontrasygnata Kanclerza Federalnego lub właściwego ministra federalnego. Może być usunięty z urzędu w każdej chwili przy stwierdzeniu umyślnego naruszenia jakiejkolwiek ustawy federalnej decyzją Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
Wnioskować o usunięcie Prezydenta Federalnego może Bundestag lub Bunderst.
… i tak struktura budowanych zależności rośnie.
Konstytucja Niemiec funkcjonuje jakby na prawach algorytmu, gdzie każdy jej zapis nosi znamiona kolejnej linii procedur w spójnym programie. Posiada też wiele poziomów zabezpieczeń.
Konstytucja przewiduje też sytuacje skrajne.
Wobec każdego, kto usiłuje obalić porządek prawny przewidziany konstytucją, obywatelom przysługuje prawo do oporu, jeżeli inny sposób przeciwdziałania nie jest możliwy.
Oczywiście my nie jesteśmy państwem federacyjnym, a może szkoda?
Może na wzór landów należałoby utworzyć regiony, ograniczone terytorialnie do kilku województw?
Władze samorządowe obecnie cieszą się większym zaufaniem społecznym niż władza centralna.
Nigdy wcześniej nie było widać jak bardzo Polska jest podzielona. Niektóre regiony chcą żyć inaczej, dlaczego im to utrudniać?
Obywatel RP
Dane Autora znane redakcji
Artykuł z serwisu Studio Opinii