Piotr Dominiak. Rejsy po gospodarce: Ujemne punkty za pochodzenie

4
(1)

To pokłosie niedawnej dyskusji z udziałem prof. Michała Brzezińskiego na temat nierówności w Polsce. Sporo mówiono o nierównościach szans. Dwie kwestie wydają się tu najważniejsze i najbardziej interesujące: brak równego dostępu do dobrej publicznej edukacji i do dobrej publicznej ochrony zdrowia. Dziś trochę o tym pierwszym.

Niby nic nowego, niby dobrze o tym wiemy. Mimo to rzadko zastanawiamy się nad długofalowymi konsekwencjami owych braków równości. Twarde fakty w zakresie edukacji nie pozostawiają złudzeń. Różnice wyników rozmaitych testów, egzaminów (m.in. ósmoklasisty i maturalnych) pomiędzy miastem a wsią, dużymi i małymi ośrodkami są bardzo wyraźne. W tych dużych też są szkoły lepsze i gorsze.

Rankingi szkół, choć zawsze kontrowersyjne, także to potwierdzają. W najnowszym rankingu „Perspektyw” w pierwszej setce liceów jest 27 szkół z Warszawy, 9 z Krakowa, po 7 z Wrocławia i z Trójmiasta, 5 – z Poznania, 4 – z Łodzi. Razem 59 liceów z 6 największych miast. Z małych ośrodków jest 11 szkół, z których 2 są z bogatych satelickich miejscowości podwarszawskich, a 5 to licea niepubliczne. Czy szanse zdolnych młodych ludzi mieszkających poza dużymi metropoliami są takie same jak ich rówieśników, którzy mieli szczęście urodzić się w stolicy? Szanse dostania się do dobrej szkoły średniej skąd potem dużo łatwiej dostać się na dobre studia są bardzo mocno zróżnicowane. Miejsce zamieszkania ma zatem duży wpływ na przyszłe życie. Ile za to otrzymuje się od losu ujemnych „punktów” na starcie?

A dochody? Dobra edukacja kosztuje w Polsce coraz więcej. Publiczna, teoretycznie bezpłatna, edukacja jest w głębokiej defensywie. To nie tylko coraz większa liczba, coraz lepszych szkół niepublicznych. To także coraz bardziej powszechne i coraz droższe korepetycje. Nie stać na nie wszystkich, a to one często umożliwiają nadrobienie niedostatków edukacji publicznej i pozwalają na osiąganie wyników dających wstęp do dobrych szkół i uczelni. Zanika bariera dostępu do korepetytorów w związku z rosnącą szybko popularnością „dokształtu” on-line, ale bariera finansowa pozostaje. Ile ujemnych „punktów” dostaje się na starcie za niski dochód?

Moje pokolenie pamięta tzw. punkty za pochodzenie przy rekrutacji na studia – pochodzenie robotnicze i chłopskie. Wprowadzono je po Marcu 1968 roku (wcześniej były już rozmaite formy preferowania „właściwych” kandydatów) i istniały chyba aż do 1987 roku. O przyjęciach decydowały egzaminy, a te dodatkowe punkt „korygowały” istotnie ich wyniki. Były przedmiotem totalnej krytyki w kręgach inteligencji. Czy skutecznie wyrównywały niczym nieusprawiedliwione nierówności? Nie wiem. Nie znam badań na ten temat. Czy należałoby teraz wrócić do takich pomysłów? Nie wydaje mi się to możliwe.

Zatem co robić? Teoretycznie łatwo powiedzieć. Trzeba naprawić chwiejącą się edukację publiczną. Michał Brzeziński (i współautorzy „Nierówności po polsku” Paweł Bukowski i Jakub Sawulski) postulują radykalną podwyżkę pensji nauczycieli. To osłabiłoby negatywną selekcję do zawodu. Jest pozytywny przykład. Znaczny wzrost płac pielęgniarek spowodował istotny przyrost liczby chętnych na studia na tym kierunku. Pieniądze nie załatwią wszystkiego, ale bez nich niewiele da się zdziałać. Przynajmniej część „punktów ujemnych” mogłyby zlikwidować.

Piotr Dominiak

Cotygodniowe komentarze „Rejsy po gospodarce” prof. dr. hab. Piotra Dominiaka, założyciela i pierwszego dziekana Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej ukazywały się na łamach prasy gdańskiej od początku lat 90. Obecnie prof. Dominiak publikuje je na swoim profilu na FB

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 4 / 5. Vote count: 1

No votes so far! Be the first to rate this post.

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments