Sędzia prof. Krystian Markiewicz, prezes Iustitii, w niedawnym wywiadzie powtórzył raz jeszcze, co wiemy, że pani Manowska, neosędzia, nie jest sędzią Sądu Najwyższego i nie jest I Prezesem tego Sądu. Nawet jednak, gdyby była, nie ma uprawnień do kierowania Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Prof. Markiewicz jest dla mnie niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie, na której temat się wypowiada. Potępił zarówno niesławną poprawkę senacką dopuszczającą neosędziów do kandydowania, jak i omyłkową kontrasygnatę premiera, która legitymizowała wybór neosędziego do czynności w Sądzie Najwyższym. Potępił, jednakże użył frazy o uczeniu się na błędach i patrzeniu w przyszłość.
Powiedział też coś niezwykle cennego, przypominając o tym, że III władza, sądownicza, musi być traktowana równorzędnie z pozostałymi. W owym zwyczaju pisowskim, narzuconym niekonstytucyjną ustawą, w myśl której dwóch polityków spoza sędziów dokonuje arbitralnych wyborów dotyczących władzy sądowniczej, podeptano fundamentalną zasadę trójpodziału władzy.
Rzecz jasna parafrazuję słowa profesora, jak je zdołałem zapamiętać, ale odsyłam do artykułu:
https://wiadomosci.onet.pl/…/markiewicz-o…/pxjqj5b
Prof. Markiewicz wezwał na koniec, by wreszcie zacząć coś robić, nie tylko mówić, by przywrócić praworządność. A jeśli już mówić, to konkretnie i jednoznacznie.
To ważny głos po breweriach, które w Sądzie Najwyższym wyczynia na razie bezkarna pani Manowska. Najwyższa pora, by od początku, po dewastacji dokonanej przez Zjednoczoną Pawicę, budować praworządność w Polsce, a wraz z nią prestiż władzy sądowniczej. Niezależnie od wyczynów pana Dudy, czy pani Mano
Autor opublikował wcześniej komentarz na swoim profilu FB