Niedawna wizyta Prezydenta RFN Waltera-Franka Steinmeiera w Warszawie (31.07-1.08.2024) z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego skłania do przypomnienia wydarzeń sprzed trzydziestu lat. Otóż 1 sierpnia 1994 r., w 50. rocznicę wybuchu Powstania, dwaj Prezydenci (Lech Wałęsa i Roman Herzog) wygłosili ważne przemówienia.
Dodajmy, co przeszło niezauważone w RFN, że przed wizytą Herzoga w Warszawie żaden przedstawiciel najwyższych władz niemieckich nie został zaproszony na uroczystości związane z wydarzeniami z okresu drugiej wojny światowej przez żadne z państw koalicji antyhitlerowskiej. Zaproszenie niemieckich jednostek wojskowych do Paryża na paradę 14 lipca 1994 r. nie wiązało się z okresem wojny, a jedynie z rocznicą wyzwolenia Bastylii.
Niemcy nie zaprosiły jednak do Berlina prezydenta RP z okazji obchodów 50. rocznicy zakończenia wojny, co świadczy o zróżnicowanym stopniu wrażliwości historycznej oraz politycznej odwagi i wielkoduszności władz po obu stronach Odry i Nysy. Niejako „nagrodą pocieszenia” było wcześniejsze zaproszenie ministra spraw zagranicznych RP, Władysława Bartoszewskiego, który wygłosił swoje przemówienie w dniu 28 kwietnia 1995 r. podczas posiedzenia połączonych izb Bundestagu i Bundesratu.
Prezydent RP, Lech Wałęsa, w swym przemówieniu z okazji 50. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, stwierdził w obecności prezydenta RFN:
Nasze narody rozdzieliło morze krwi. Jest w nim także krew Powstańczej Warszawy. Przez to morze droga do siebie daleka. Chwała tym, co mieli odwagę pierwsi wypowiedzieć słowa: ‘Wybaczamy i prosimy o wybaczenie’. Chwała tym, co w Warszawie przyklękli. (…) Nie rozgrzeszamy morderców Warszawy. Ale tych uczuć nie przenosimy na naród niemiecki. Chcemy i możemy żyć z wami w przyjaźni. Jak dobrzy sąsiedzi. Tak było niejednokrotnie w historii. Wierzę, że tak się stanie. Tak stać się musi.
W odpowiedzi prezydent RFN, Roman Herzog, stwierdził:
Pochylam się przed bojownikami Powstania Warszawskiego, jak i przed wszystkim polskimi ofiarami: proszę o wybaczenie za to, co spotkało Was od Niemców [1].
Władysław Bartoszewski skomentował tę wypowiedź następująco:
Odważne i szczere były słowa prezydenta Niemiec Romana Herzoga, wypowiedziane do narodu polskiego podczas tych obchodów w Warszawie 1 sierpnia 1994 r. Wielu Polaków odebrało je jako prawdziwą, długo oczekiwaną odpowiedź najwyższego przedstawiciela Niemiec na orędzie biskupów polskich z 1965 r. Prezydenci Polski i Niemiec przekonali wówczas nawet sceptyków, że rocznice, które dzielą, mogą dać równocześnie impuls do kształtowania lepszej przyszłości. Przyszłości, która będzie łączyć [2].
„Gazeta Wyborcza”, nr 178, wydanie z dnia 02/08/1994, str. 4
Nie walczyliście daremnie!
Przemówienie Prezydenta RP, Lecha Wałęsy, w czasie uroczystości pod pomnikiem Powstania Warszawskiego (1 sierpnia 1994 r.)
Żołnierze Polski Walczącej! Szanowni Państwo!
Pięćdziesiąt lat temu, po pięciu latach niewoli i poniżenia, terroru i zbrodni, nędzy i cierpienia Warszawa stawała do walki. Podniesiona rozkazem, ale nie przymuszona. Zjednoczona pragnieniem wolności.
O siedemnastej wybiła godzina „W”. Rozpoczęła się jedna z najkrwawszych bitew drugiej wojny. Najbardziej okrutnych. Bitwa, która nie była zwykłym zmaganiem wrogich armii. Batalią toczoną według wojennych reguł. Przeciw powstańcom, prócz frontowych, rzucono bowiem represyjne formacje. Zbrodnia stała się naturalnym przedłużeniem wojennego prawa. Ludobójstwo przedłużeniem walki. Strefa walk nie była jedyną strefą zabijania.
W opinii strategów siły powstańcze zdolne były trzy dni prowadzić intensywne walki. Na tyle pozwalało skąpe uzbrojenie i zapasy amunicji. Powstanie trwało 63 dni i noce. W walce obronnej czas oporu jest miarą sukcesu. Przy tym kryterium można by je uznać za wielkie militarne zwycięstwo. Takim jednak nie przeszło do historii.
Powstanie nie osiągnęło zamierzonego celu. Zakończyło się straszliwą tragedią Warszawy. Cierpień mieszkańców nie sposób opisać. Poległo ich lub zostało zamordowanych 200 tysięcy. Miasto podzieliło los ludzi. Zostało zamordowane z premedytacją. Dobite po kapitulacji. Spoczęło w tej ziemi, jak kości obrońców. Zostało jedynie na starych rycinach. Jak na nagrobnej fotografii.
Powstanie Warszawskie było wielkim dramatem Polski. Do dziś nie stało się zwykłą kartą historii. Nadal porusza serca. Niepokoi umysły. Powraca pytaniem fundamentalnym. Pytaniem o sens, o zasadność, o polityczny racjonalizm podjętych wówczas decyzji.
Szanowni Państwo!
Powstanie Warszawskie jest kartą wojennego rozdziału historii. Jest także kartą rozdziału następnego. Historia zaczęła go już wówczas pisać. Wyłoniła się wizja powojennego ładu. Wizja dla Polski groźna. Wyznaczająca jej miejsce wasala. Państwa o ograniczonej suwerenności. Niepewny był jedynie stopień tego ograniczenia. Doświadczeni w latach 1939-1941 Polacy, mieli podstawy obawiać się najgorszego.
Szanowni Państwo!
Pierwszego sierpnia Warszawa stawała do walki. Wolność siłą zabraną pragnęła siłą odebrać. Własną siłą. Stawała, by po raz kolejny potwierdzić, że jesteśmy stroną w tej wojnie. Aktywnym członkiem koalicji. Dowieść, że Polska nie tylko w rozumieniu prawa zachowała ciągłość państwową, że istnieje realnie na własnej ziemi. Jako zorganizowane państwo podziemne. Zdolne sprawować rzeczywistą władzę. Posiadające jej podstawowe struktury i własne siły zbrojne, że na tej ziemi jest suwerennym gospodarzem.
Takie były racje polskich władz. Takie były polityczne motywy Akcji „Burza”. Takie było polityczne podłoże decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego. Decyzji podjętej w czasie, gdy Polska musiała wybierać, choć – jak dziś wiemy – nie miała wyboru. Decyzji ryzykownej, ale nie samobójczej.
Samobójczą okazała się ona później. Gdy na racje powstańców [Józef] Stalin odpowiedział zgodą na zagładę miasta. Przemówił językiem imperatora. Cynicznie odpowiadał aliantom: W Warszawie są tylko zamieszki. Kiedy konsekwentnie odmawiał prawa lądowania amerykańskim fortecom. Gdy zmienił się ton, zachęcających jeszcze niedawno do walki, sowieckich rozgłośni frontowych. Wtedy istotnie Warszawa stała się redutą straceńców.
Powtórzyła się sytuacja z września 1939 r. z istotną jednak różnicą. Tamtej, samotnej walce, nadały głęboki sens późniejsze wydarzenia. Ofiara września nie stała się daremna. Po Powstaniu Warszawskim nikt z wielkich tego świata nie upomniał się o sprawę, za którą zginęła Warszawa. Nie zawołał: „Jestem warszawiakiem”. Nie zdobył się na chwilę refleksji. Nie postawił głośno pytania: Dokąd zmierzasz Europo? Czy naprawdę ku wolności?
W pełnej harmonii dokonał się gwałt na suwerenności Polski. Tej suwerenności, w obronie której rozpoczęła się druga wojna światowa, w imię pokoju, w imię lepszej przyszłości, w imię fałszywie pojętej zgody – wyznaczono strefy wpływów.
Dwa lata później nad Europą pojawiło się widmo żelaznej kurtyny. Sześć lat później – widmo wojny.
Szanowni Państwo! Reprezentanci Wielkiej Koalicji!
Rok 1944 nie przysłania nam wcześniejszych lat. Pamiętamy, ile dla nas zrobiliście. Ile wtedy zrobiliście dla Europy i dla świata. Warszawa także pamięta nadludzki wysiłek alianckich lotników. Ich hojną ofiarę krwi.
Za to wszystko dziś serdecznie dziękuję. Brytyjczykom, którzy dowiedli wówczas, że Brytania jest naprawdę wielka. Szlachetnym i wspaniałomyślnym Amerykanom. Bliskim nam zawsze Francuzom. Dziękuję lotnikom z dalekiej Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Republiki Południowej Afryki za ich ofiarę złożoną Warszawie. Za ich głęboko ludzką solidarność.
Szanowni Państwo!
Nie ma wśród nas Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Szkoda. Pragnę jednak kilka słów skierować do przedstawiciela tego kraju, i za jego pośrednictwem do narodu rosyjskiego. Mam świadomość, że historia zrzuciła na Rosję bagaż win, krzywd i zbrodni sowieckiego imperium. Jest w nim również krzywda Powstańczej Warszawy. Ten bagaż uwiera i wzajemnie od siebie odpycha. Mają tego świadomość oba nasze narody. Dlatego przekopujemy się przez zgliszcza historii. Ku prawdzie. Ku sobie. W tych zgliszczach jest sporo dobrego tworzywa.
Jest z czego budować mosty.
Pamiętamy o Katyniu. Pamiętamy o grobach zamordowanych przez NKWD Polaków. Pamiętamy żołnierzy polskiego podziemia. Ale pamiętamy także o setkach tysięcy grobów rosyjskich żołnierzy poległych na polskiej ziemi. Prostych, frontowych żołnierzy. Walczących w najlepszej wierze o wolność bez przymiotników. Zachowujemy tę pamięć jak ziarno przyjaźni. Na glebie prawdy i demokracji wyrośnie ona bez trudu. Prawdziwa! A przez to mocna. Wierzę w to głęboko.
Panie Prezydencie Republiki Federalnej Niemiec!
Nasze narody rozdzieliło morze krwi. Jest w nim także krew Powstańczej Warszawy. Przez to morze droga do siebie daleka. Chwała tym, co mieli odwagę pierwsi wypowiedzieć słowa: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Chwała tym, co w Warszawie przyklękli. Był to ważny i znaczący gest na drodze ku pojednaniu naszych państw i narodów.
Nie wolno hodować nienawiści.
Przenosić jej na kolejne pokolenia. Na polskiej ziemi jest Oświęcim i Warszawa. Jest na niej również Krzyżowa. Na tej ziemi spoczywa także Otto Schimek.
Nie rozgrzeszamy morderców Warszawy. Ale tych uczuć nie przenosimy na naród niemiecki. Chcemy i możemy żyć z wami w przyjaźni. Jak dobrzy sąsiedzi. Tak było niejednokrotnie w historii. Wierzę, że tak się stanie. Tak stać się musi.
Szanowni Państwo!
Pięćdziesiąt lat temu powstańcy Warszawy chwycili za broń. Tu nad Wisłą starły się polityczne racje. Odmienne ideologie. Przeciwstawne wizje Europy i systemy wartości. Wolność wystąpiła przeciw zniewoleniu. Prawo przeciw bezprawiu. Siła ducha przeciw sile pięści. Wtedy zwyciężyła pięść.
Dziś szczęśliwie możemy powiedzieć, że nie było to trwałe zwycięstwo. Płomień Powstania pozostał w ludzkich duszach i sercach. Przekazywano go w sztafecie pokoleń. Przetrwał, by po latach wybuchnąć na nowo. Wybuchnąć wolnością.
Duch okazał się niezniszczalny i nieśmiertelny.
Szanowni Państwo!
Nienawiść jest dzieckiem zniewolenia. Wolność jest najlepszym na nią lekarstwem. Europa wolnych narodów może się z niej wyleczyć. Polska chce w tym aktywnie uczestniczyć.
Wierzę, że doświadczenie Warszawy już się nie powtórzy. Wierzę, że u progu trzeciego tysiąclecia nie będzie już tak ohydnej zdrady. Polska, zrodzona z ofiary Warszawy, patrzy z nadzieją w przyszłość.
Żołnierze Powstania!
Nie walczyliście daremnie!
Wolna Polska składa Wam hołd.
Prezydent Rzeczypospolitej chyli przed Wami czoło!
Cześć pamięci poległych i pomordowanych mieszkańców Powstańczej Warszawy!
Cześć pamięci niosących jej pomoc. Cześć lotnikom polskim i alianckim.
Warszawo! Jednak zwyciężyłaś!
Przemówienie Prezydenta RFN, Romana Herzoga, 1 sierpnia 1994 r. w Warszawie
(tłumaczenie)
Panie Prezydencie, Panie i Panowie,
wzruszająca jest dla mnie ta chwila, w której ponad grobami Poległych w Powstaniu Warszawskim mogę podać Panu dzisiaj rękę.
Jako głowa państwa mojego kraju jestem Panu, Panie Prezydencie i Narodowi Polskiemu szczerze wdzięczny za to zaproszenie. Jednocześnie odnoszę się ze zrozumieniem dla odczuć tych, którzy krytycznie patrzą na moje uczestnictwo w tej uroczystości i również im okazuję swój respekt.
Czego potrzebujemy, to pojednanie i porozumienie, zaufanie i dobre sąsiedztwo. Mogą się one rozwijać dalej i dojrzewać, jeśli nasze narody spojrzą z pełną otwartością w oblicze zgrozy swojej najnowszej historii. Z pełną otwartością i bez uprzedzeń. Z odwagą do całej prawdy. Bez dodawania czegokolwiek, lecz i nic nie ujmując, bez przemilczania i bez wyliczania. W świadomości potrzeby uzyskania przebaczenia, lecz również w gotowości udzielenia przebaczenia.
1 sierpnia przywołuje nam na pamięć, jak niezmierne cierpienia wyrządzone zostały Polakom przez Niemców. Niczym pod szkłem powiększającym ukazują się naszym oczom terror i zniszczenia, zagłada i poniżenie. W ostatnim przesiąkniętym nienawiścią porywie wściekłości nazistowska machina zniszczenia przeszła samą siebie, rozpętując po wybuchu Powstania Warszawskiego pełne rozwydrzenia akcje zemsty i dokonując systematycznej zagłady miasta i jego mieszkańców. Miała ona już wtedy wyraźnie przed oczyma swoje nieodwracalne, ostateczne bankructwo i towarzyszące mu przeniesienie się wojny, cierpień, śmierci i aktów wypędzenia również na teren Niemiec. Tym samym zniszczenie było nierozerwalnie złączone z samozniszczeniem.
1 sierpnia 1994 roku jest zarazem niezatartym symbolem woli walki Narodu Polskiego o wolność, walki o ludzką godność i zachowanie narodowej tożsamości. Stał się on uosobieniem Polski Walczącej, która nigdy nie pogodziła się z upokorzeniem, bezprawiem i grożącą zagładą.
Nas, Niemców, napawa wstydem fakt, że imię naszego kraju i narodu na zawsze kojarzyć się będzie z bólem i cierpieniem, jakie na skalę milionów zostały wyrządzone Polakom.
Okrywamy się żałobą po poległych w Powstaniu Warszawskim oraz wszystkich, którzy stracili życie w drugiej wojnie światowej.
Bolejemy nad losem Narodu Polskiego, który po Powstaniu Warszawskim ponownie musiał znosić cierpienia klęski, a potem przez całe cztery dziesięciolecia walczył o swoją wolność i godność.
Zdajemy sobie jednak sprawę: martyrologia Narodu Polskiego zapoczątkowana została nie dopiero 1 sierpnia 1944, lecz 1 września 1939 roku. Żaden inny kraj nie poniósł podczas drugiej wojny światowej tak wielkich ofiar, co Polska. Miliony jej mieszkańców straciło życie, w okopach, pod gradem bomb, w komorach gazowych i tutaj, na ulicach Warszawy. Obejmujemy ich wszystkich naszą pamięcią i przyjmujemy ich śmierć jako przestrogę i zarazem zobowiązanie na przyszłość.
Teraz chodzi o to, abyśmy kształtowali tę przyszłość wspólnie i odpowiedzialnie.
W okresie ostatnich 40 lat historia Europy przechodziła dramatyczne zmiany. Narody zaczęły się ze sobą łączyć w zjednoczonej Europie. Nikt nie musi wyrzekać się swojej narodowej tożsamości ani swojej kultury i historii. Wyrzec musimy się tylko wrogości i nienawiści i cząstki naszego narodowego egoizmu. Na zachód od żelaznej kurtyny ta nowa idea sprawiła cuda.
Dzisiaj droga ta stoi otworem również przed Narodem Polskim, który przecież zawsze należał do Europy i którego nieobecność Europejczycy przez 40 lat boleśnie odczuwali. Na tym tle Polacy i Niemcy będą mogli podać sobie ręce, tak jak to od dawna jest rzeczywistością pomiędzy Francuzami i Niemcami.
Niemcy w każdym razie będą zawsze popierać wysiłki Polski o przyjęcie do Unii Europejskiej i do NATO, usilnie i z jak najlepszych pobudek.
Nie możemy uczynić nic lepszego dla naszych dzieci i wnuków.
Lecz dzisiaj pochylam głowę przed bojownikami Powstania Warszawskiego, jak też przed wszystkimi polskimi ofiarami wojny:
Proszę o przebaczenie za to, co im wszystkim zostało wyrządzone przez Niemców.
——————-
Wersja oryginalna: https://www.bundespraesident.de/SharedDocs/Reden/DE/Roman-Herzog/Reden/1994/08/19940801_Rede.html
[1] Ansprache von Bundespräsident Roman Herzog anlässlich des Gedenkens an den 50. Jahrestag des Warschauer Aufstandes am 1. August 1994 in Warschau – https://www.bundespraesident.de/SharedDocs/Reden/DE/Roman-Herzog/Reden/1994/08/19940801_Rede.html
[2] Przemówienie Ministra Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej Władysława Bartoszewskiego na specjalnej sesji Bundestagu i Bundesratu, Bonn, 28 kwietnia 1995 r. – https://repozytorium.kozminski.edu.pl/pl/system/files/END_Akt%20dobrosasiedzki%20akcept.pdf
Jerzy Kranz
Autor jest emerytowanym profesorem prawa (Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie), byłym podsekretarzem stanu w MSZ, byłym ambasadorem w Republice Federalnej Niemiec, członkiem Konferencji Ambasadorów.
Zdjęcie: Przezydnet Roman Herzog w 1997 roku. Autorka: Regina Kühne, źródlo: Wikimedia Commons