Postanowieniem z 21 czerwca 2024 r. Sąd Najwyższy [w osobie dr. hab. Kamila Zaradkiewicza – przyp. SD] w Izbie Cywilnej odrzucił wniosek o przeprowadzenie tzw. testu niezawisłości i bezstronności. W uzasadnianiu postanowienia Sąd Najwyższy odniósł się do zasadniczych kwestii dotyczących oceny niezależności sądu i niezawisłości sędziów w związku z wnioskami o test oraz o wyłączenie sędziów – w kontekście fundamentalnych zasad ustroju konstytucyjnego oraz standardów ukształtowanych w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zakomunikował na swojej stronie internetowej Sąd Najwyższy
De constitutione lata tylko sposób powoływania tzw. sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa według standardu tzw. łańcucha demokratycznej legitymizacji tego organu odpowiada wymaganiom konstytucyjnym, wynikającym bezpośrednio z art. 2 i art. 4 ust. 2 Konstytucji RP. Łańcuch legitymizacji, który ma na celu zapewnienie, że władza publiczna może być przypisana do Narodu, jest centralnym elementem demokracji przedstawicielskiej (art. 4 Konstytucji RP).
Demokratyczna legitymizacja sprawowania władzy państwowej zakłada, że łańcuch nominacyjny można „prześledzić” wstecz do obywateli i że w odpowiednim zakresie działania piastunów władzy publicznej są wystarczająco legitymizowane pod względem treści. Dotyczy to także Krajowej Rady Sądownictwa oraz sędziów sprawujących wymiar sprawiedliwości. Nakazowi temu nie tylko nie stoi na przeszkodzie, ale wręcz wymaga go upoważnienie zawarte w art. 187 Konstytucji, który stanowi, że sposób wyboru członków KRS określa ustawa, nie przesądzając jednocześnie, jak mandat demokratyczny sędziów wybranych do Rady miałby być kształtowany. Jest przy tym oczywiste, na co wielokrotnie wskazywano uwagę, iż wybór „spośród sędziów” nie oznacza wyboru „przez sędziów”. Przeciwnie, zasady państwa demokratycznego i suwerenności i zwierzchnictwa Narodu (art. 2 i 4 Konstytucji RP) wykluczają przyjęcie przez ustawodawcę modelu tzw. korporacyjno-kooptacyjnego.
Tej legitymacji nie mają natomiast sędziowie jako grupa zawodowa, choćby z tego względu, iż dokonywali przed 2018 r. wyboru tzw. sędziowskiej części KRS nie jako organy władzy publicznej o legitymacji demokratycznej wywodzonej z aktu wyboru obywateli Konstytucja RP nie przewiduje i nie dopuszcza możliwości kształtowania składów konstytucyjnych organów władzy publicznej w taki sposób, tj. poprzez kooptację lub wybory w ramach jednej grupy zawodowej. Taki model KRS jest sprzeczny ze standardem wynikającym z art. 2 i art. 4 ust. 2 Konstytucji RP (zasada demokracji).
Odwołanie się do okoliczności powołania w zakresie podważającym tzw. nieprzerwany łańcuch demokratyczny przesądzający o demokratycznej legitymizacji KRS oraz mandacie demokratycznym sędziego stanowi także rażące naruszenie standardu, który wynika z obowiązku respektowania wartości wspólnych, wśród nich zaś zasady demokracji – art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. W tym zakresie bowiem standardy: konstytucyjny i traktatowy pozostają wspólne i zakresowo tożsame.
Okoliczność powołania sędziego może mieć znaczenie dla oceny jego niezawisłości i bezstronności wówczas, gdy w ramach procedury nominacyjnej osoba oceniana nie dysponowała wystarczającą legitymacją demokratyczną. Deficyt mandatu demokratycznego tak ukształtowanego organu może skutkować oceną braku niezawisłości sędziego, w szczególności wówczas, gdy w związku z pełnieniem czynności lub poza służbą podejmuje wespół z władzą polityczną – wykonawczą i ustawodawczą – aktywne działania na rzecz przywrócenia niekonstytucyjnego trybu wyboru kandydatów na urząd sędziego (tzw. modelu korporacyjno-kooptacyjnego).
Komentarz:
„Łańcuch legitymizacji, który ma na celu zapewnienie, że władza publiczna może być przypisana do Narodu, jest centralnym elementem demokracji przedstawicielskiej (art. 4 Konstytucji RP)” pisze w uzasadnieniu Kamil Zaradkiewicz, w tak niezamierzony sposób przypisując sądownictwo do władzy ustawodawczej, a nie do Narodu. Tymczasem idąc tropem postulatu orzecznika, o przywiązaniu trzeciej władzy do Narodu można by mówić, gdyby pochodziła ona bezpośrednio z wyboru powszechnego prz Naród właśnie, a nie przez władzę uprzednio wybraną.
Na dodatek Zaradkiewicz odwołuje się do wyroku TK w sprawie K 12/18:
„Zgodność z Konstytucją obecnego modelu wyboru kandydatów z uwagi na sposób wyboru tzw. sędziowskiej części KRS wzmocniło domniemanie konstytucyjności w wyroku TK z 25 marca 2019 r., K 12/18 (OTK ZU poz. 17/2019).”
Przywołuje tu autor postanowienia wyrok Trybunału wydany, niestety, w składzie niewłaściwie obsadzonym. Rozumiem, że dla doktora habilitowanego Kamila Zaradkiewicza wyrokujący w tamtej sprawie dr hab. Grzegorz Jędrejek i dr hab. Justyn Piskorski są sędziami, bo dr Andrzej Duda użył swojego czarodziejskiego le toucher royal, które uczyniło z nich prawdziwych sędziów, w istocie – zdaniem prezydenta – od tej chwili nietykalnych.
I jeszcze na marginesie tego krótkiego komentarza (dłuższe i bardziej wnikliwe Monitor obiecuje opublikować wkrótce): gdy chodzi o projekt ucywilizowania procesu wyboru sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa Kamil Zaradkiewicz odwołuje się na wszelkie sposoby do wyroków TK, sięga do analogii orzecznictwa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, ba – nawet do orzeczeń sądów europejskich, co można zrozumieć, w końcu jego kandydaturę przedstawiła prezydentowi niewłaściwie wybrana KRS.
Przy okazji – warto zwrócić uwagę na to, jak dr hab. Zaradkiewicz cichutko przeszedł do porządku dziennego nad swoim dwutygodniowym incydentem z przyjęciem nie istniejącej w Konstytucji funkcji „pełniącego obowiązki prezesa Sądu Najwyższego”, na którą wyznaczył go – w nieistniejącej w Konstytucji procedurze – dr Andrzej Duda, prezydent, łamiąc pospołu ustawę zasadniczą. Za co powinni obaj ponieść odpowiedzialność.
Stefan Drzazga