Spór wokół legalności powołania nowych władz mediów publicznych ujawnił w istocie sedno dylematów wychodzenia z kryzysu konstytucyjnego. W podnoszonych argumentach prawnych daje się dostrzec dwie przeciwstawne perspektywy. Nazwałbym je umownie: formalno-legalistyczną i materialno-konstytucyjną.
Spojrzenie formalno-legalistyczne można zrekonstruować następująco: ustawa o Radzie Mediów Narodowych wprowadza wyjątek od ogólnych przepisów kodeksu spółek handlowych, wymagając, aby o obsadzie organów mediów publicznych decydowała RMN, a nie minister wykonujący właścicielskie prawa państwa. TK w wyroku z 2016 roku (K 13/16) orzekał nie w sprawie ustawy o RMN lecz o wcześniej wprowadzonych przepisach, które wyłączały z udziału w powoływaniu takich organów Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. TK uznał, że przepisy te są niekonstytucyjne, ponieważ pozbawiają KRRiT zagwaratnowanej jej przez konstytucję roli. Skoro jednak TK nie orzekał o niekonstytucyjności ustawy o RMN, to pozostaje ona obowiązująca (formalne domniemanie jej konstytucyjności nie zostało obalone). Jej pominięcie na rzecz kodesku spółek handlowych jest złamaniem prawa (reguły lex specialis derogat legi generali).
Natomiast z perspektywy materialno-konstytucyjnej sytuacja wyglądałaby tak: Trybunał w 2016 orzekał wprawdzie o innych przepisach, ale stwierdził ich niekonstytucyjność z powodu naruszenia konstytucyjnie zagwarantowanej roli KRRiT. Choć bezpośrednim przedmiotem tego wyroku nie były przepisy ustawy o RMN, to również one wyłączają KRRiT z udziału w powoływaniu władz mediów publicznych. Są więc oczywiście niekonstytucyjne z tego samego powodu, co przepisy, o których orzekł TK. Skoro tak, to nie mogą być stosowane. Wobec tego zastosowane znajduje legi generali – którym są stosowne przepisy kodeksu spółek handlowych.
Choć prima facie stanowisko formalno-legalistyczne wydaje się lepiej zakorzenione w tradycyjnej roli, jaka przypisywana jest domniemaniu konstytucyjności, skonfrontowanie go ze stanowiskiem materialno-konstytucyjnymm ujawnia istotę jednego z kluczowych dylematów „przywracania praworządności”. Jest nim wpływ destrukcji (wydrążenia) Trybunału Konstytucyjnego, jako organu zdolnego do dokonywania bezstronnej i wiarygodnej oceny konstytucjności ustaw, na status formanie rozumianego domniemania konstytucyjności (na temat formalnego, materialnego i interpretacyjnego sensu tego domniemania – T. Pietrzykowski, Czym jest domniemanie konstytucyjności? Radca.pl, 3(11)/ 2016).
Spojrzenie materialno-konstytucyjne opiera się w gruncie rzeczy na zakwestionowaniu aktualności domniemania konstytucyności w warunkach braku faktycznej możliwości bezstronnej i wiarygodnej kontroli prawa przez TK. Założenie leżące u podstaw tego stanowiska można chyba wyrazić w postaci twierdzenia, że:
-
tak długo, jak długo nie zostanie przywrócone funkcjonowanie TK jako organu zapewniającego realną (bezstronną i wiarygodną) ocenę konstytucyjności prawa,
-
formalne domniemanie konstytucyjności tych ustaw, których treść jest oczywiście i jaskrawo niekonstytucyjna ulega wyłączeniu; zwłaszcza jeśli taka sprzeczność znajduje potwierdzenie w wyrokach innych sądów niż TK i ma charakter nieusuwalny w drodze wykładni prokonstytucyjnej. Przepisy takich ustaw mogą zostać pominięte ze względu na ich treść, mimo nieistnienia wyroku TK formalnie stwierdzającego ich niezgodność z konstytucją.
Powyższe rozumowanie stanowi niewyrażoną expressis verbis przesłankę tezy o legalności zmiany władz mediów publicznych. Jeśli ma ono rację bytu w odniesieniu do przepisów o RMN, to powinna podlegać generalizacji i dotyczyć także wszelkich innych przepisów, których niekonstytucjność jest co najmniej równie oczywista, a ścieżka ich obiektywnej i wiarygodnej weryfikacji przez TK pozostaje z tych samych powodów praktycznie niedostępna.
Ocena, czy w poszczególnych przypadkach zachodzą warunki wyłączenia domniemania konstytucyjności, musi być dokonywana na własną rękę i na własną odpowiedzialność przez każdy organ władzy (a także każdego obywatela). Jej trafność podlega kontroli sądów powszechnych i administracyjnych (a właściwie – sędziów tych sądów, z wyłączeniem osób, które same zostały do nich powołane na podstawie przepisów naruszających konstytucję). Każdy jest bowiem w równym stopniu zobowiązany do przestrzegania prawa, na które składają się te formalnie obowiązujące normy, które nie łamią konstytucji (art. 83 w zw. z art 7 i 8 KRP).
Szeroki zakres dopuszczalności wyłączenia formalnego domniemania ma oczywiście sens tylko do czasu, kiedy TK odzyska zdolność swobodnego działania. To zaś wymaga zastąpienia dublerów oraz sędziów wybranych niezgodnie z prawem sędziami legalnymi, a także pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej tych sedziów TK, którzy godzili się orzekać z dublerami.
Prof. Tomasz Pietrzykowski jest prawnikiem, nauczycielem akademickim i profesorem nauk społecznych oraz ekspertem Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji im. Stefana Batorego