Marian Sworzeń/Prawo  Wielkich Liter: ZDOLNOŚĆ SĄDOWA

5
(1)
Zdolność sądowa jest przymiotem osób fizycznych i prawnych, pozwalającym na bycie stroną w procesie cywilnym. Nie należy jej mylić z wydolnością danego sądu, czyli proporcją spraw nowych do zakończonych liczoną jako suma „wykonów” poszczególnych sędziów.
Deklaracja premiera Morawieckiego, że – w razie niepowodzenia misji rządowej – podejmie pracę w Zespole Pracy Państwowej to przywołanie roku 2009, kiedy to PiS po przegranych wyborach utworzył ciało o tak osobliwej nazwie. Tyle, że w tamtym okresie Morawiecki – jako prezes dużego banku – był w gronie doradców premiera Tuska. Teraz niemal pewny będzie jego nowy adres: Nowogrodzka.
Oto najnowszy mailowy komentarz Petrusa Suma: „Kolejne potwierdzenie nielegalności ciała udającego Krajową Radę Sądownictwa nadeszło od ETPC. Niby to nic nowego, ale dla oddelegowanych przez partię ciągle jeszcze rządzącą do tego ciała osób wykonujących ongiś przez pomyłkę zawód sędziowski jest to jeszcze jeden sygnał, że nadchodzi pora pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Będą, oczywiście, krzyczeć o niesprawiedliwości i zemście, ale na to nikt się nie nabierze. Była zbrodnia, musi być i kara, samo moralne potępienie, choć konieczne, nie wystarczy”.
Liczenie na samonaprawę trybunału Julii Przyłębskiej jest bezpodstawne. Ci, co byli w tzw. opozycji, karnie wrócili do szeregu. Jest tam tylko jeden sprawiedliwy – sędzia Piotr Pszczółkowski. I nikt inny.
Nie znałem wcześniej określenia lame duck (kulejąca kaczka) oznaczającego specyficzną pozycję ważnego urzędnika w końcowej fazie kadencji. Amerykanie stawiają na jego pasywność, by nie utrudniać nowej administracji, natomiast PiS i Morawiecki – przeciwnie. Zalecenie bierności spływa po nich jak po kaczce.
O ile Słowacja i Węgry zostaną teraz wsparte w Unii przez Holandię (o ile powstanie rząd Geerta Wildersa), o tyle ważniejszy stanie się tam głos Polski (o ile powstanie rząd Donalda Tuska).
Święte słowa! „Błogosławiona jest wolność, którą reguluje prawo” – to wyjątek z aktu założycielskiego uniwersytetu, ufundowanego w 1895 r. przez Lelanda Stanforda. Kalifornijska uczelnia istnieje do dzisiaj.
Ćwiczeniem z pamięci była próba przypomnienia sobie, kiedy napisałem pierwsze dziewięćsiły. Wyszło na to, że ćwierć wieku temu. To jeden z nich, sądowo-metafizyczny:
S  Ą  D
B  E  Z
T  Ó  G
Syndrom Apage – taką nazwę proponuję dla zespołu typowych zachowań po utracie urzędu (obnoszenie krzywdy, poza męczennika, niechęć do następcy, rola ofiary spisku). Po grecku apage! znaczy tyle co „odejdź!” i odnosi się zarówno do sytuacji dramatycznych, jak i zwykłych, takich jak koniec kadencji. Wszak czas jej trwania był dobrze znany od dnia, gdy ktoś usłyszał od wyborców: „Przyjdź!”.
Ą, ę, ż, ó, i tak dalej…. Te polskie litery muszą poznać ukraińscy uczniowie – jest ich w polskich szkołach, razem z przedszkolakami, prawie 287 tysięcy. Większość z nich wróci kiedyś na Ukrainę. Małe znaki – wielka sprawa.
Dwa miesiące temu, sędzia SN Włodzimierz Wróbel w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” powiedział: „[…] uważam, że tu musi raczej nastąpić rozwiązanie całego Trybunału i powołanie go na nowo. Oczywiście, nie da się tego zrobić od razu, więc w okresie przejściowym jego funkcje musiałyby przejąć sądy. Jasne jest też, że musi nastąpić przywrócenie konstytucyjności KRS”.
Oto fragment książki Josepha Hellera o istocie tytułowego paragrafu 22: „Liczyło się to, iż wszyscy myśleli, że on istnieje, i to było znacznie gorsze, gdyż nie miało się przedmiotu ani tekstu, który można by wyśmiać, odrzucić, oskarżyć, skrytykować, zaatakować, poprawić, znienawidzić, obrzucić wyzwiskami, opluć, podrzeć na strzępy, stratować lub spalić”. Nieistniejące paragrafy – jak rękopisy – nie płoną.
W „Tańcu kogutów” – zbiorze opowiadań Stanisława Broszkiewicza, dziejących się po wojnie w Szkocji pośród zdemobilizowanych żołnierzy polskich – dwa opisują rozprawy sądowe. Pierwsza – na tle obyczajowym, druga – po knajpianej bójce szkockich klanów, gdzie nasi byli przypadkiem i w mniejszości. Przy bliskiej okazji napiszę o nich więcej. Tym bardziej, że książkę kończy opis niemal gotowego aktu unii Polski i Szkocji.
Album Andrzeja Ziółkowskiego The inward moment z podtytułem „Człowiek wobec sacrum” to zbiór przejmujących zdjęć obrazujących święta i codzienność wspólnot wyznaniowych Azji Południowo-Wschodniej. Po wstępnych słowach Dalajlamy i Olgi Tokarczuk – obszerny esej „Wieczysta mądrość religii świata” benedyktyna Bede Griffithsa, znanego w Polsce z książki „Złota nić”. W chwili, gdy pisałem te słowa, u drzwi rozległ się dzwonek… Przyszli świadkowie Jehowy.

Marian Sworzeń

prawnik, pisarz, członek PEN Clubu

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 1

No votes so far! Be the first to rate this post.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments