Pan podsekretarz w ministerstwie sprawiedliwości (przypomnę, że Konstytucja milczy na temat podsekretarzy stanu) twierdzi, że (Krajowa Rada Sądownictwa) „niczego się nauczyła i nic się w stanowisku Rady nie zmienia”. No tak, rozumiem niezadowolenie, że konstytucyjny organ mający za zadanie stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów nie nauczył się jeszcze pokornego i bezkrytycznego wsłuchiwania się w wolę polityczną pana ministra i większości rządzącej. I taka KRS śmiała artykułować krytyczne opinie do rządowych pomysłów tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości. Niebywałe !!!
Na szczęście są tacy, co szybko się uczą. Aby nie być gołosłownym:
http://docplayer.pl/29529090-Pozycja-ustrojowa-sedziego.html (punkt 13)
http://www.hfhrpol.waw.pl/precedens/images/stories/file/11-12-2010_uzFIN2.pdf (strona 4, kolumna środkowa)
http://www.rp.pl/artykul/949603-Nadzor-nad-sadami–czas-na-polityczne-decyzje.html
Podsumujmy zatem: Pan podsekretarz stanu Łukasz Piebiak (sędzia, orzekający do czasu powołania w 2015 roku na ministerialną funkcję) był zwolennikiem:
1) powierzenia nadzoru administracyjnego nad sądami powszechnymi Pierwszemu Prezesowi SN
2) zwołania „okrągłego stołu dla sądownictwa” w celu opracowania nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych
3) niezależności sędziego wobec nadzorczych zarządzeń prezesa
4) (aby) „prezes przestałby być przez nich (sędziów) postrzegany jako „spadochroniarz” i „zbrojne ramię ministra w terenie”, jak to się niestety często dzieje obecnie, a stałby się primus inter pares.” (cytat z ostatniego artykułu – na rp.pl)
Znając te publicznie głoszone poglądy przez pana sędziego Piebiaka byłem przekonany, że jak tylko przystąpi do sprawowania obowiązków podsekretarza stanu wykorzysta każdą okazję, aby przekonać ministra sprawiedliwości do swoich, skądinąd słusznych i rozsądnych, pomysłów. Wyobrażałem sobie, że na cotygodniowych spotkaniach kierownictwa ministerstwa pan sędzia Piebiak będzie co rusz to występował z propozycjami typu: „Pani ministrze tu mam projekt odebrania panu nadzoru nad sądami i oddania go I Prezesowi SN., a tu, jak by pan się z tym nie zgodził, mam projekt ograniczenia uprawień nadzorczych prezesów”
Wreszcie mogłem mieć nadzieję, że wszelkie pomysły reform, zmian w wymiarze sprawiedliwości nie będą podejmowane bez udziału samych sędziów, KRS, stowarzyszeń sędziowskich.
O braku milczenia w razie bezpodstawnych ataków polityków na sędziów nie ma co wspominać, bo tego rodzaju oczekiwanie wobec doświadczonego sędziego obejmującego eksponowane stanowisko w ministerstwie było oczywiste.
A jak jest ? Każdy może sam sobie odpowiedzieć.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.