Marian Sworzeń. Prawo wielkich liter: ODRZUCENIE POZWU 

5
(2)
Odrzucenie pozwu – gdyby je przenieść na grunt odwiedzin – to niewpuszczenie do domu kogoś (tj. powoda) po uprzednim zerknięciu gospodarza (tj. sądu) na korytarz przez wziernik (tj. art. 199 kpc). I to właśnie odróżnia je od oddalenia powództwa, które można zrównać z wyproszeniem gościa z mieszkania, ale dopiero po wysłuchaniu, z czym przybył.
Dwie polskie konstytucje przed wojną (1921 r., 1935 r.) i dwie po (1952 r., 1997 r.). Średnio licząc, po jednej na pokolenie. Wystarczy.
Referendum przestaje być słownym tere-fere i nabiera kształt zaPiS-u ustawowego. Miejmy jednak nadzieję, że w październiku stanie się efemerydą. Na szczęście jest w Konstytucji art. 125 pkt. 4, uzależniający jego ważność od udziału więcej niż połowy uprawnionych. Wystarczy więc, jeśli grzecznie odmówimy odebrania kart z pytaniami: „Nie, dziękuję” (w skrócie: nd). I to będzie ów end.
Z maila mego korespondenta, Petrusa Suma: „15 sierpnia mieliśmy kolejną odsłonę wzmożenia narodowego i prezentowania przez Partię-Matkę swoiście rozumianego (choć czy to ma coś wspólnego z rozumem?) patriotyzmu. Ja, od kiedy wyrosłem z lat chłopięcego zafascynowania bronią wszelkiego rodzaju, patriotyzm rozumiem (naprawdę) zupełnie inaczej: jest nim uczciwa praca oraz szacunek dla ludzi i prawa. Dinozaury tak mają”.
Uwagi Maurycego Mochnackiego o Rosji pochodzą sprzed prawie 200 lat. Czy są aktualne, proszę samemu ocenić. Pierwsza: „Rosja rozpycha się w Europie – jak zawsze – głośno, hałaśliwie i bezczelnie”. Druga: „Jest więc patriotyzmem w Rosji niewola”. I trzecia: Grabieże terytorialne stanowią „narkotyczny napój dla Rosji”.
Czy „Łuna-25” dotrze na Księżyc, zobaczymy 21.8. br. Jeśli tak się stanie, znaczy, że trafiła w rocznicę stłumienia moskiewskiego puczu Janajewa w 1991 r. Wtedy to w rosyjską orbitę wleciał Jelcyn, a po nim Putin. Kosmos, także ten polityczny, nie zna przypadków.
Etyka zawodowa jest tematem jednej z 20. lekcji Timothy`ego Snydera na 20. wiek („O tyranii”). Tak zaczyna się lekcja piąta: „Kiedy przywódcy polityczni dają negatywny przykład, wynikające z etyki zawodowej zobowiązania do właściwego postępowania nabierają dodatkowego znaczenia. Trudno zniszczyć państwo prawa bez prawników lub urządzić procesy pokazowe bez sędziów”. Czy ta książka jest w zbiorach bibliotecznych urzędu ministra Ziobry lub premiera Morawieckiego?
Nigdy monolog nie zastąpi dialogu. Przykładem pismo „Dialog”… Wiosna br. – ministerstwo mianuje nowego szefa, „po uważaniu”, bez konsultacji, lato – już wiadomo, że nie ukażą się najbliższe numery. Dawno temu „Dialog” (nr 10, 2007) opublikował wywiad ze mną, którego pierwsze pytanie brzmiało: „Co takiego znalazł pan w pisaniu, czego nie dało panu prawo?”. Odpowiedziałem, jak potrafiłem.
In flagranti, tzn. na gorąco, znalazło się – lecz nie w znaczeniu bulwarowym – w tytule jednej z książek Stanisława Cata-Mackiewicza. W jego opisaniu początku 20. wieku na naszym kontynencie („Europa in flagranti”) znajdujemy słowa francuskiego historyka, Alberta Sorela: „Wielkie wydarzenia zarysowują się na morzu historii zrazu odległą i małą bruzdą, potem rosną i rosną w coraz większą falę, aż pióropuszami piany upadną na czekające na nie piaski”. Kolejny obraz, w którym morze jest tłem ludzkiego losu.
Energiczne gęganie ocaliło przed wiekami obrońców rzymskiego Kapitolu. W tym dziewięćsile opisałem moment przed atakiem Galów– jest ciemno, skradają się barbarzyńcy:
                             M  U R
                            G  Ę  Ś
                            Ś   P  I
Prezesi siedzieli na walizkach lub leżeli w hallach na podłodze baskijskich hoteli i czekali na wyrok LOSU, w postaci okrętu do Anglii”. Ten fragment zapisków Józefa Wittlina z lata 1940 r. odnosi się do spotkania z polskim sędziami, z którymi dzielił los emigranta. Piszę to w przeddzień rocznicy jego urodzin (17.8.1896 r.).
Oxford miał Polski Wydział Prawa, istniejący w latach 1944-46, utworzony na mocy dekretu Prezydenta RP z dnia 14.4.1944 r. (londyński D.U. nr 5, poz 11).
Z przeprosinami, że listuję do was”, „Oto listuję do Pana” – znalazłem to niezwykłe słowo dwukrotnie (str. 55 i 60) w „Hotelu Finna” Jamesa Joyce`a (W.A.B., przeł. Jerzy Jarniewicz). Tym bardziej cenię pomysł mojego krewnego, by mail, czyli list elektroniczny, nazywać listelem. Wojciech listował do mnie w tej sprawie przed kilku laty. Czy jego propozycja jest nadal aktualna, proszę samemu osądzić.
Witold Gombrowicz w 1928 r. rozpoczął aplikację w sądach warszawskich. We „Wspomnieniach polskich” wymienił nazwisko jednego ze swych patronów: Myszkorowski. Nie podał imienia sędziego, ale znalazłem je w ministerialnych dokumentach: Hubert.
Uff, bywają słowa niezrozumiałe, przykładem „tradować” ze zbioru staropolskich anegdot: „Dla ugryzienia kasztelanowej raz za mały dłużek jakiś przyszedł ją we Lwowie tradować komornik”. Na szczęście wydawca wyjaśnił, że szło o legalną egzekucję z mienia dłużniczki. A już się trapiłem, że zapowiadała się ekstradycja.

Marian Sworzeń

prawnik, pisarz, członek PEN Clubu
Ilustracja:Maurycy Mochnacki
Print Friendly, PDF & Email

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 2

No votes so far! Be the first to rate this post.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments