Braki formalne pozwu uniemożliwiają rozpoczęcie sprawy. Wytyka je sąd, zaś naprawia – autor. Czyżby przez to stawał się sędzią we własnej sprawie? Bynajmniej! Brakarzem, a dokładniej: autobrakarzem.
Rzecznik rządu nie sprostował wypowiedzi premiera Morawieckiego o optowaniu za karą śmierci, tak więc sprawa nie jest bagatelna. Ktoś (Episkopat?) powinien uświadomić szefowi rządu RP, że godzi w ten sposób w pamięć papieża Jana Pawła II, autora encykliki Evangelium vitae. Nie wspominając o tym, że narusza jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej.
A za czasów Balcerowicza to się wieszali – tę wypowiedź pani Cecylii (bez nazwiska) usłyszałem w „Wiadomościach” wraz z informacją o pisowskim programie wyborczym nazwanym „Ul”. Wiedząc, że PiS lubi odwoływać się do – powszechnie znanej wśród jego wyborców – łaciny, nie doznałem zawodu. Wszak apis to nic innego jak pszczoła.
Komunikat prezydenta Dudy ad rakieta zawiera słowa: „Mam swoje wnioski w tej sprawie”. Ja również: rzecz, od początku znana władzom, miała być ukryta. Sprawę popsuł tajemniczy znalazca jadący przez las na koniu (na szczęście był zwykły czworonóg, a nie rumak z Apokalipsy). Kuci na cztery nogi spece od oficjalnego przekazu muszą się teraz mocno dwoić i troić, bo prawda jest tylko jedna.
I mój kolejny dziewięćsił (trzy wersy, dziewięć liter):
BYT
NIE
NIC
Formalizm wymaga, by przy odraczaniu rozprawy podano nowy termin względnie zapowiedziano, że zostanie wyznaczony później z urzędu (z reguły za kilka miesięcy). Tak się dzieje w każdym zwykłym sądzie w każdej zwykłej sprawie. Inaczej jest w Trybunale przy al. Szucha. Tam sprawa wielkiej wagi spadła 9 maja br. bez podania nowego terminu, ale tenże został ogłoszony już nazajutrz. Pewno któryś z tzw. buntowników zmienił zdanie, albo zapowiedział, że się zastanawia.
Oto angielskie słowo, które bez trudu rozumiemy: dock (dok, ten ze stoczni). W anglosaskiej praktyce sądowej oznacza ono również miejsce na ławie oskarżonych. Okratowane, by delikwent się nie spławił.
Również inne słowo mnie zaskoczyło, jako że znalazłem nazwisko ex-prezydenta USA pośród dawnych nazwisk litewskich. Po angielsku trump to doskonała, „biorąca” karta, po litewsku zaś tłumaczy się jako „krótki”. Można to sprawdzić w nieocenionej „Encyklopedii staropolskiej” Zygmunta Glogera (t. 3-4, str. 258).
Możemy i my, prawnicy, przyswoić od Glogera wiele dla siebie. Jest tam np. objaśnienie słowa nawiązka (str. 256): „tak nazywano płaty do obwijana ran, czyli po dzisiejszemu bandaże opatrunkowe”. Napisane przed 120 laty, ale pożyteczne do dziś.
A to wszystko bogactwo,/ kto się sławy dobił;/ lepiej się ten niż złotym łańcuchem ozdobił/ – to Jan Kochanowski. Czytamy też u niego: Pomnię ja przed laty,/ że w Polszcze żaden nie był w pieniądze bogaty/. – Tak było dawno temu, w XVI wieku. Teraz jesteśmy cokolwiek dalej, circa 500 (lat) plus, circa 500 (annos)+.
Ludnościowa przewaga Indii nad Chinami to kwestia najbliższych miesięcy. Warto też pamiętać o sumie populacji obu tych krajów. Jej geopolityczny skutek jest ważniejszy od demograficznego wyniku.
Napisałem w poprzednim felietonie o umorzeniu postępowania w sprawie przeciwko naukowcowi z UW oskarżonego o upublicznienie linków do materiałów komisji Macierewicza. Nie dodałem, że ta rozsądna decyzja warszawskiego sądu nie jest prawomocna. Czy resort Ziobry ją zaskarży? Ależ tak! Urzędowe zło jest nie tylko pamiętliwe, ale i aktywne.
Elegancko, wręcz przepraszająco brzmią słowa kusiciela (opowiadanie »Papież Zejdł« pióra Isaaca Bashevisa Singera) o taktyce wobec osób, których nie potrafił „zepsuć zwykłymi metodami”. To wyjątek z jego opisu: „Nie udawało mi się nawet przekonać ich do tego, aby zarzucili studiowania Prawa. Tylko w jeden jedyny sposób można było dotrzeć do wnętrza tych prawych duszyczek: przez ich pychę”. Podżegacz przedstawił się w pierwszym zdaniu jako… „ja, Szatan”.
Marian Sworzeń
Zdjęcie ilustrujące: Autor: Ryan Hodnett; źródło: Wikimedia Commons