Profesor Jerzy Kranz zawitał na strony Monitora Konstytucyjnego jako autor w listopadzie 2020 roku, po ogłoszeniu drakońskiego wyroku Trybunału Konstytucyjnego praktycznie zakazującego aborcji w przypadku ciąży, w której płód jest dotknięty wadą letalną. Od tego czasu opublikował 20 artykułów, z części których udało mu się złożyć interesującą i ważną książkę „Polska i Unia Europejska w epoce „dobrej zmiany”, czyli jak wygrać trzecią wojnę światową” ( Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2023). Pokazuje w niej, jak bardzo w ostatnich latach Polska oddaliła się od Unii Europejskiej, czego nie chce przyjąć do wiadomości nie tylko obóz dobrej zmiany, ale, niestety, i poważna część naszego społeczeństwa. Jest ono mamione przez rekonstruktorów PRL, którzy cynicznie wykorzystują tę nieświadomość, całkiem naturalną wobec nachalnej propagandy, gdy kwestie prawa wspólnotowego, traktaty, dyrektywy i trybunały europejskie to obca siła nastająca na naszą dopiero co odzyskaną suwerenność. Ten obraz jest uproszczony, dobrze jednak oddaje źródło niepokoju, jaki wzbudza i podsyca obecna władza w celu umocnienia swojej potęgi i zachowania pełnej bezkarności.
Polecamy książkę prof. Jerzego Kranza. Autor pisze:
Celem rozważań, które w latach 2020-2022 były publikowane na portalu „Monitora Konstytucyjnego”, jest przedstawienie w przystępnej formie wybranych tematów i pojęć prawa i praktyki UE oraz wiążących się z nimi niektórych kwestii polityki krajowej. Teksty te zostały przeniesione do niniejszego zbioru tylko z minimalnymi skrótami, korektami lub uzupełnieniami. Ze względu na zróżnicowany czas publikacji kolejnych odcinków pojawiają się nieuchronnie nieliczne powtórzenia.
Teksty te zachowują aktualność i mogą być pomocne w dydaktyce, w analizach politycznych i naukowych, a także w pracy edukacyjnej organizacji pozarządowych. Winny one również służyć podniesieniu poziomu debaty publicznej i lepszemu zrozumieniu nie zawsze łatwych kwestii.
Potrzeba refleksji uzasadniona była narastającymi napięciami w relacjach Polski z Unią, której ewolucja i cele coraz bardziej odbiegają od eurosceptycznej polityki władz RP. Na tym tle niepokoi zwłaszcza naruszanie przez Polskę wiążącego ją prawa unijnego. Przeradza się to we frontalne starcie o nieprzewidywalnych dla Polski konsekwencjach.
Pojawia się wręcz termin Polexit. Taki wariant nie leży obecnie w interesie rządzącej ekipy, ponieważ liczy ona na dopływ środków finansowych z Unii i wy ciąga po nie rękę. Z drugiej jednak strony władze polskie tkwią w przekonaniu, że możliwe jest członkostwo w klubie, którego reguły jawnie i demonstracyjnie się lekceważy. W tym kontekście wyjście z Unii to nolens volens powrót na Wschód – tam też jest jakaś cywilizacja…. W tej perspektywie chyba lepiej utrzymać się na unijnych peryferiach, na które Polska sama się zepchnęła, nawet jeśli z tego narożnika trudno się będzie w przyszłości wydobyć.
Uderzające jest, że w krótkim czasie rządów partii ,,Prawo i Sprawiedliwość” oba elementy tej nazwy zostały zasadniczo zdegradowane. Polska stała się przykładem poważnych (systemowych) naruszeń zasad i prawa Unii oraz przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Polska i Węgry mają kłopoty z fundamentami praworządności – podlegają z tego powodu specjalnym procedurom prawa Unii (art. 7 w powiązaniu z art. 2 TUE; skargi i wnioski prejudycjalne do unijnego Trybunału Sprawiedliwości). Tylko polski premier publicznie kwalifikuje praworządność jako polityczną pałkę w rękach Unii. Utraty suwerenności nie boją się Francja, Niemcy lub Włochy, natomiast władze polskie drżą z tego powodu i bronią się przed tym na różne sposoby, w tym naruszając prawo UE.
Nie sposób zaprzeczyć, że w relacjach z Unią polskie władze weszły na ścieżkę wojenną. Lekceważąc unijne instytucje oraz naruszając prawo UE polityka polska odwołuje się do pokrętnych argumentów prawnych i posługuje się pojęciowymi wytrychami, których rządzący nie do końca rozumieją, lecz manipulują nimi w nadziei, że ciemny lud to kupi”.
Politycznymi następcami Mazowieckich i Skubiszewskich zostali ludzie, którzy nie lubią Unii, słabo znają Europę i mało rozumieją świat zewnętrzny. Ich działania stawiają Polskę pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej oraz nie służą długofalowym interesom państwa.
Wiele jest w polityce przykładów, że łatwo zaplątać się o własne nogi. Dowodzi tego między innymi polityka polskiego rządu wobec Unii Europejskiej zwieńczona szeregiem ,,zwycięstw”, w tym kolejnymi procedurami naruszeniowymi oraz blokadą środków finansowych (w tym w ramach tzw. Funduszu Odbudowy), a także skierowaniem do Polski nakazu płatniczego w związku z niewykonaniem środków tymczasowych orzeczonych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE)5. Nie należy w tym kontekście zapominać o wiekopomnym wkładzie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej (TK).
Przemawiając 19 października 2021 r. w Strasburgu premier Mateusz Morawiecki próbował zaskoczyć słuchaczy cytatami z orzecznictwa zagranicznych sądów konstytucyjnych, co miało dowodzić identyczności z poglądem polskiego TK w sprawie nadrzędności konstytucji narodowej. Manewr ten był nadużyciem, ale à la guerre comme à la guerre…. Kilka dni później premier poszedł krok dalej i zapowiedział w rozmowie z ,,Financial Times”, że będzie bronił stanowiska Polski, jeśli Bruksela rozpocznie,,trzecią wojnę światową”. Z kolei zdaniem wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego celem nowego rządu w Niemczech jest „przekształcenie Unii w federację zarządzaną przez Berlin”, co w opinii lidera PiS oznacza „odebranie Polakom prawa do samostanowienia”. Jego zdaniem, określenie IV Rzesza Niemiecka nie jest w tym kontekście niczym nagannym.
Czy i jak uda się wygrać trzecią wojnę światową mając na karku Unię, Czwartą Rzeszę, a na dodatek Trzeci Rzym?