Było to co prawda już 10 lat temu, ale pewnie większość z Państwa pamięta, w jaki sposób i z jakiej przyczyny zniknęli z polskich sądów asesorzy. Dla czystości procesowej przypomnijmy jednak fakty:
Trybunał Konstytucyjny o asesorach sądowych
W dniu 30 października 2006 r. Trybunał Konstytucyjny przed wydaniem wyroku w połączonych sprawach o sygn. SK 7/06 postanowił zasygnalizować Sejmowi RP konieczność rozważenia podjęcia inicjatywy ustawodawczej w przedmiocie unormowania systemu powoływania osób sprawujących władzę sądowniczą, tak aby zapewnić pełną realizację konstytucyjnych standardów prawa do sądu (sygn. S 3/06). Skarżący w przedmiotowej sprawie podnieśli, że asesor sądowy nie spełniał konstytucyjnych wymogów przewidzianych dla sędziego, nie był sędzią w rozumieniu Konstytucji i nie miał szeregu gwarancji właściwych władzy sądowniczej. Był powoływany przez Ministra Sprawiedliwości na czas oznaczony i mógł zostać zwolniony przez Ministra Sprawiedliwości za zgodą kolegium sądowego. Według skarżących oznaczało to, że organ władzy wykonawczej mógł w praktyce ingerować w sposób władczy w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. Ponadto podnieśli, że asesor pozostawał pod pieczą sędziego konsultanta, od którego sprawozdań i opinii zależała jego przyszłość zawodowa. Z powyższych powodów orzekanie przez asesora sądowego nie spełniało według skarżących konstytucyjnych wymogów niezawisłości władzy sądowniczej i dostępu do niezawisłego sądu. Do stanowiska skarżących przyłączyli się Rzecznik Praw Obywatelskich i Krajowa Rada Sądownictwa.
Trybunał Konstytucyjny świadomy, jakie skutki orzeczenie w przedmiotowej sprawie w przypadku orzeczenia niekonstytucyjności orzekania przez asesorów sądowych wywoła w praktyce wymiaru sprawiedliwości (w tamtym okresie ok. 1/3 spraw była w referatach asesorów), zasugerował władzy ustawodawczej, że istnieje konieczność zmiany przepisów w tym zakresie. Niestety nasz ustawodawca przez kolejny rok – do czasu wydania przez Trybunał wyroku w dniu 24 października 2007 r. – nie podjął żadnych działań, by kwestie te uregulować zgodnie z sugestią Trybunału. W związku z powyższym Trybunał, dbając o dobro wymiaru sprawiedliwości i stabilność wyroków wydanych przez asesorów, orzekając o niekonstytucyjności art. 135 § 1 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych z art. 45 ust. 1 Konstytucji, odroczył na okres 18 miesięcy utratę mocy tego przepisu oraz uniemożliwił wprost wzruszenie czynności asesorów sądowych, w tym wydanych przez nich wyroków.
W uzasadnieniu tego wyroku Trybunał Konstytucyjny podkreślił, że Konstytucja wymaga, by wszystkie sprawy były rozpatrywane przez niezależne, niezawisłe i bezstronne sądy, przy czym niezawisłość sędziego oznacza działanie jedynie w oparciu o prawo, zgodnie z własnym sumieniem i wewnętrznym przekonaniem (niezależność wewnętrzna), bezstronnie wobec uczestników postępowania, niezależnie w stosunku do organów pozasądowych, samodzielnie wobec władz i innych organów sądowych oraz niezależnie od wpływu czynników politycznych (niezawisłość zewnętrzna). Co prawda, w Konstytucji brak jest przepisu, który nakazywałby wprost sprawowanie wymiaru sprawiedliwości wyłącznie przez sędziów. Wręcz przeciwnie, sama Konstytucja przewiduje udział obywateli w orzekaniu. Poza tym są dopuszczalne inne wyjątki pod warunkiem spełnienia dwóch warunków: 1) muszą być one uzasadnione konstytucyjnie legitymowanym celem i mieścić się w granicach realizacji tego celu; 2) muszą być spełnione wszystkie istotne „materialne” warunki, od których uzależniona jest bezstronność, niezawisłość i niezależność sądu. Asesorzy sądowi tych warunków nie spełniali. Samo ustawowe zapewnienie, że byli oni niezawiśli w orzekaniu i podlegali jedynie Konstytucji i ustawom, nie gwarantowało strukturalnie ich faktycznej niezawisłości. Świadczyły o tym uzależnienie asesora od Ministra Sprawiedliwości, brak określenia ram czasowych powierzenia asesorom funkcji sędziowskich, eliminacja udziału Krajowej Rady Sądownictwa w procedurze powierzania asesorowi czynności sędziowskich, a także uzależnienie asesora od kolegium sądu okręgowego oraz od sędziego konsultanta i brak gwarancji apolityczności asesorów.
Trybunał Konstytucyjny nie nakazał likwidacji stanowiska asesora sądowego. Wskazał jednak na wymogi, które muszą być zapewnione, by można było ocenić go jako w pełni niezawisłego, a więc wypełniającego standardy art. 45 ust. 1 Konstytucji. Według Trybunału ustawodawca przy poszukiwaniu nowych rozwiązań powinien brać pod uwagę międzynarodowe standardy wiążące Polskę, zagwarantować rzeczywiste oddzielenie władzy sądowniczej od władz ustawodawczej i wykonawczej oraz doprowadzić do rozluźnienia więzi między asesorami i Ministrem Sprawiedliwości, a także zapewnić wpływ Krajowej Rady Sądownictwa na karierę zawodową sędziego.
Tradycyjnie nasz ustawodawca czekał do ostatniego momentu ze zmianą przepisów, bo aż do dnia 23 stycznia 2009 r. (ustawa weszła w życie w dniu 4 marca 2009 r.). Co więcej, zastosował najprostszą metodę regulacji – po prostu zlikwidował instytucję asesora sądowego (nota bene zrobił to ustawą o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, Dz. U. nr 26 poz. 157). Problem kadry sądowniczej został zaś rozwiązany w ten sposób, że nagle – niezależnie od długości asesury – wszyscy asesorzy sądowi (ustawa z 2009 r. stwierdzała wprost, że od 5 maja 2009 r. ustanie powierzenie im czynności sędziowskich) otrzymali nominację sędziowską, co wyraźnie wskazywało, że asesura wcale nie służyła weryfikacji ich kompetencji do wykonywania zawodu sędziego.
Paradoksalnie historia asesorów sądowych wcale jednak nie zakończyła się ze zmianą ustawy.
Trybunał Praw Człowieka o asesorach sądowych
Kwestia, czy asesor sądowy jest równoznaczny z niezawisłym sądem w znaczeniu art. 6 § 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw i Podstawowych Wolności Człowieka (EKPCz) stanęła przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Henryk Urban i Ryszard Urban przeciwko Polsce (nr skargi 23614/08). Skargę złożyło dwóch mężczyzn skazanych za wykroczenie przez asesora sądowego. W dniu 30 listopada 2010 r. Trybunał wydał w tej sprawie wyrok stwierdzający naruszenie art. 6 § 1 EKPCz. Trybunał podkreślił, że nieusuwalność sędziów przez egzekutywę w trakcie trwania ich kadencji musi generalnie zostać uznana za potwierdzenie ich niezawisłości, a zatem jest włączona do gwarancji wynikających z art. 6 § 1 EKPCz. W przedmiotowej sprawie asesor sądowy nie była niezawisła, gdyż mogła ona zostać zwolniona przez Ministra Sprawiedliwości w każdym momencie trwania swojej kadencji, a nie istniały wystarczające gwarancje chroniące ją przed arbitralnym wykonaniem tego prawa ze strony Ministra. Według Trybunału już sama możliwość zwolnienia asesora sądowego przez egzekutywę wystarczała do podważenia jego niezawisłości. Co istotne, Trybunał uznał, że rozpatrzenie sprawy przez sąd drugiej instancji – a więc w składzie sędziowskim – nie mogło naprawić pierwotnego uchybienia w zakresie braku niezawisłości.
Z kolei w dniu 14 czerwca 2011 r. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Mirosław Garlicki przeciwko Polsce (nr skargi 36921/07) uznał wydanie postanowienia o tymczasowym aresztowaniu skarżącego przez asesora sądowego za sprzeczne z art. 5 ust. 3 EKPCz, który nakazuje, by osoba zatrzymana lub aresztowana została niezwłocznie postawiona przed sędzią albo urzędnikiem uprawnionym przez ustawę do wykonywania władzy sądowej, wskazując, iż asesorowi brakuje przymiotu niezawisłości.
Trybunał przyznał co prawda, że pojęcie urzędnika uprawnionego przez ustawę do wykonywania władzy sądowej nie jest równoznaczne z pojęciem sędziego. Niemniej jednak według Trybunału urzędnik taki musi mieć pewne atrybuty sędziego, które stanowią formę gwarancji dla osoby aresztowanej, przy czym za najważniejszy z takich warunków uznał niezależność od egzekutywy oraz stron. W przedmiotowej sprawie Trybunał stwierdził, iż asesor, która wydała postanowienie o tymczasowym aresztowaniu skarżącego nie spełniała przesłanki niezawisłości, jako że w trakcie swojej kadencji mogła ona być w każdej chwili zwolniona przez Ministra Sprawiedliwości oraz że nie było wystarczających gwarancji, które by ją chroniły przed arbitralnym wykonaniem tego uprawnienia przez Ministra, jeśliby podjęła decyzję, z którą on by się nie zgadzał, tym bardziej, że w przedmiotowej sprawie istniały szczególne okoliczności dające podstawy do przyjęcia, że Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny mógł być zainteresowany przebiegiem postępowania prowadzonego przeciwko skarżącemu. Warto przypomnieć, że przedmiotowa sprawa dotyczyła doktora Garlickiego, transplantologa ze szpitala MSWiA, po aresztowaniu którego ówczesny i obecny Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny zorganizował konferencję prasową, w czasie której wyraził się wprost, że „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”, co później stało się przedmiotem orzeczenia sądu cywilnego o naruszeniu dóbr osobistych lekarza, nakazującego m.in. Ministrowi publiczne przeproszenie go w trzech stacjach telewizyjnych.
Powrót asesorów sądowych
Pomimo tych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Praw Człowieka, ustawą z dnia 10 lipca 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 1224) przywrócono w sądownictwie polskim instytucję asesora sądowego. Projekt tej ustawy bazował na stwierdzeniu Trybunału Konstytucyjnego, że dopuszczalne jest wykonywanie władzy sądowniczej przez asesorów sądowych pod warunkiem zapewnienia im gwarancji realnej niezawisłości. Z tego powodu ustawa przewidywała powoływanie asesorów przez Prezydenta RP na okres 5 lat i objęcie ich immunitetem odpowiadającym swoim zakresem immunitetowi sędziego. Zakładała, że podlegają tylko Konstytucji i ustawom i że w okresie sprawowania urzędu są nieusuwalni. Ponadto zezwalała na ich przesunięcie na inne stanowisko tylko za ich zgodą. Asesorzy ze swoich kompetencji mieli wyłączone stosowanie tymczasowego aresztowania w postępowaniu przygotowawczym oraz postępowania upadłościowe i restrukturyzacyjne. Stanowiska asesorskie miały być obsadzane w drodze konkursu. Te warunki niezawisłości asesorów sądowych wydaje się, że spełniały minimalne wymagania Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jednakże tworzenie pierwszych stanowisk asesorskich zostało przesunięte w czasie, do 30 października 2017 r., Ustawą z dnia 18 marca 2016 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 633). W międzyczasie ustawą z dnia 11 maja 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 1139), która weszła w życie z dniem 21 czerwca 2017 r., przekształcono instytucję asesora sądowego w stosunku do ustawy z 2015 r., która faktycznie w tym zakresie nigdy nie weszła w życie.
Nowelizacja z 2017 r. zmieniła częściowo zakres orzekania asesorów. Co prawda, pozostawiono ich podobnie jak w poprzedniej ustawie jedynie w sądach rejonowych i odebrano im prawo stosowania tymczasowego aresztowania, jednakże jedynie w postępowaniu przygotowawczym wobec zatrzymanego przekazanego do dyspozycji sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania, co nie wyklucza choćby stosowania tymczasowego aresztowania celem wydania listu gończego, gdy podejrzany z definicji nie jest zatrzymany i przekazany do dyspozycji sądu. Przywrócono im prawo orzekania w sprawach upadłościowych i restrukturyzacyjnych, odebrano natomiast możliwość rozpoznawania zażaleń na postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa lub dochodzenia, na postanowienia o umorzeniu śledztwa lub dochodzenia i na postanowienia o umorzeniu dochodzenia i wpisaniu sprawy do rejestru przestępstw oraz rozstrzygania spraw z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. Warto mieć świadomość, że podstawą do wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w 2007 r. były skargi dwóch osób: J.W., który skarżył, że jego aresztowanie zostało zarządzone przez asesora sądowego, oraz spółki AD Drągowski S.A., która podniosła zarzut, że decyzja prokuratora o umorzeniu dochodzenia karnego została poddana ocenie asesora sądowego. Minimalizm naszego ustawodawcy spowodował, że przede wszystkim te dwie kwestie zostały wyłączone z kognicji obecnych asesorów sądowych. Jak widać jednak, w odniesieniu do tymczasowego aresztowania wyłączenie to nastąpiło w sposób niepełny, gdyż nie wyłączono możliwości przedłużania stosowania tego środka, jego stosowania w postępowaniu sądowym, czy wydawania orzeczeń o pozbawieniu wolności (poza karami w formie pozbawienia wolności czy aresztu przy wykroczeniach, dotyczy to także postanowienia o przymusowym doprowadzeniu po zatrzymaniu na 48 godzin, kary porządkowej aresztu czy obserwacji psychiatrycznej), a także rozpatrywania zażaleń od zatrzymania.
Cofnięto też część gwarancji niezawisłości asesorów sądowych. Przywrócono mianowanie ich przez Ministra Sprawiedliwości i to w odniesieniu do absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury bez drogi konkursowej (paradoksalnie powoływanie asesorów sądowych w sądach administracyjnych pozostawiono zgodnie z ustawą z 2015 r. Prezydentowi RP), przy czym mianowanie następuje na czas nieokreślony. Asesor sądowy pełni obowiązki sędziego przez okres maksymalnie 4 lat (minimalnie 36 miesięcy), jeśli w terminie miesiąca od przedstawienia przez Ministra Sprawiedliwości wniosku w tym przedmiocie Krajowej Radzie Sądownictwa nie wyrazi ona sprzeciwu, a jeśli go zgłosi – od dnia uchylenia uchwały wyrażającej sprzeciw. Od uchwały Krajowej Rady Sądownictwa sprzeciwiającej się pełnieniu przez asesora sądowego obowiązków sędziego asesorowi służy odwołanie do Sądu Najwyższego.
Nowelizacja pozostawiła jednak najważniejszą gwarancję niezawisłości asesorów sądowych w postaci ich nieusuwalności (oczywiście z wyjątkiem kary dyscyplinarnej). Po upływie okresu pełnienia obowiązków sędziego albo asesor zostaje powołany na urząd sędziego (po ocenie przez sędziego wizytatora i wydaniu opinii przez Krajową Radę Sądownictwa) albo rozwiązuje się z nim stosunek pracy. Asesorowi sądowemu pozostawiono także immunitet identyczny z immunitetem sędziego.
Ocena konstytucyjności asesorów sądowych
Podstawowy problem, jaki wiąże się z przywróceniem instytucji asesora sądowego, to cel istnienia takiej instytucji. Projektodawcy ustawy z 2017 r. cytują w uzasadnieniu projektu fragment orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2007 r., w którym podkreślił on, że musi istnieć konstytucyjny cel uzasadniający wyjątek w postaci sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez osobę, która nie posiada przymiotu sędziego. Ani w uzasadnieniu ustawy z 2015 r., ani w uzasadnieniu ustawy z 2017 r. ten cel nie został należycie zaprezentowany. Zastanawiające jest więc, po co ustawodawcy orzekanie przez profesjonalnych nie-sędziów, mających takie same kompetencje zawodowe jak przeciętny polski sędzia (ukończoną aplikację i zdany egzamin, z reguły – choć nie jest to obowiązkowe – sędziowski). Od 2009 r. osoby, które ukończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury i zdały egzamin sędziowski zostawały od razu sędziami. Czemu nagle ta sama grupa osób, tak samo przygotowanych ma obecnie zostawać jedynie asesorami sądowymi i czekać na kolejną ocenę po 3-4 latach, by móc zostać sędzią? Ewidentnie brak tu konstytucyjnego celu wymaganego przez Trybunał Konstytucyjny, bo za taki nie można uznać jedynie wzmiankowanych w uzasadnieniu projektu z 2017 r. ani zapewnienia racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi (asesor jest o 20% tańszy od sędziego), ani rozwoju umiejętności wymaganych w zawodzie sędziego. Nie można bowiem zapominać, że podstawowym zadaniem wymiaru sprawiedliwości – także wykonywanego przez asesora sądowego – jest rozstrzyganie spraw obywateli. Nie wolno więc dopuścić do tego, by byli oni z założenia traktowani jak „króliki doświadczalne”, na których „uczący się” asesorzy będą nabywać umiejętności zawodowych, tym bardziej że podstawowym składem orzeczniczym jest skład jednoosobowy (pomijając kwestię jego konstytucyjności w świetle wynikającej wprost z Konstytucji zasady udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości). Od kogo więc ma się uczyć asesor sądowy, jeśli orzeka sam? I dlaczego ma to czynić kosztem podsądnych? Jeszcze gdyby chodziło o składy wieloosobowe, czynnik edukacyjny dałoby się obronić, jednak w polskiej rzeczywistości sądowej nie ulega wątpliwości, że umiejętności niezbędnych dla zawodu sędziego należy się uczyć na aplikacji, ewentualnie pełniąc funkcję referendarza sądowego, a nie asesora wykonującego obowiązki sędziego. Zresztą sam projektodawca ma świadomość, że ten cel jest nieprzekonywujący, gdyż umożliwia asesorowi pełnienie funkcji przewodniczącego wydziału, co przecież wymaga doświadczenia, umiejętności, także z zakresu zarządzania, i autorytetu wśród sędziów, a więc nie może dotyczyć się osoby „uczącej się”.
Po drugie, zadziwia niekonsekwencja ustawodawcy. W uzasadnieniu projektu z 2017 r. na kilkudziesięciu stronach projektodawca udowadnia zgodność projektu z wymogami Trybunału Konstytucyjnego wyrażonymi w wyroku z 2007 r. Jeśli jednak uznajemy, że nowe regulacje spełniają wymogi konstytucyjne, by asesor sądowy pełnił obowiązki sędziego, po co w takim razie wyjątki w zakresie tych obowiązków – i to wyjątki wynikające właśnie z przedmiotu skarg konstytucyjnych, które stały się kanwą tego orzeczenia? Jeżeli asesor sądowy byłby w pełni niezawisły, to przecież Trybunał Konstytucyjny nie orzekłby niekonstytucyjności jego działań tylko z powodu przedmiotu sprawy, tym bardziej, że – powiedzmy sobie szczerze – stosowanie tymczasowego aresztowania i rozpatrywanie zażaleń od postanowień o umorzeniu albo odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego wcale nie należą do najpoważniejszych rozstrzygnięć sądu rejonowego, który przecież może skazać człowieka na pozbawienie wolności w wymiarze nawet do 12 lat. W obu uzasadnieniach do ustaw z 2017 r. wskazano jednym zdaniem, że wyłączeniu podlegają kwestie trudne, wymagające doświadczenia. Trudno to uzasadnienie uznać za wyczerpujące, a nawet przekonywujące, pomijając nawet wspomnianą wcześniej niekonsekwencję tego wyłączenia w odniesieniu do decyzji o tymczasowym aresztowaniu czy rozbieżność w wyborze przez obie ustawy owych kwestii skomplikowanych.
Na koniec, należy się zastanowić, czy faktycznie nowa ustawa spełnia wymogi niezawisłości asesora sądowego. Na pierwszy rzut oka, jak to podkreśla wielokrotnie uzasadnianie projektu z 2017 r., wszystkie wymogi Trybunału Konstytucyjnego wyartykułowane w wyroku z 2007 r. oraz orzeczeń Trybunału Praw Człowieka przeciwko Polsce w sprawach Urban i Garlicki są spełnione – rozluźniono więź między asesorem sądowym a Ministrem Sprawiedliwości pozbawiając tego ostatniego możliwości odwołania asesora; poddano kwestię powierzenia obowiązków sędziego asesorowi kontroli Krajowej Rady Sądownictwa z możliwością odwołania do Sądu Najwyższego; zlikwidowano funkcję sędziego konsultanta; co prawda poddano asesora ocenie sędziego wizytatora, ale jedynie na etapie wnioskowania o powołanie na urząd sędziego z możliwością złożenia uwag do opinii przez asesora; uzależniono wydanie negatywnej opinii o asesorze przy powoływaniu go na sędziego przez Krajową Radę Sądownictwa od wyników lustracji przez trzech wizytatorów; określono ściśle czasowo okres powierzenia obowiązków sędziego; poddano asesora sądowego odpowiedzialności dyscyplinarnej jak sędziego.
Jednakże na kwestię niezawisłości należy spojrzeć szerzej. Trybunał Konstytucyjny w 2007 r. podkreślał rolę Krajowej Rady Sądownictwa jako organu niezawisłego. Obecnie mając na uwadze nowelizacje ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, trudno uznać, że obie te instytucje będą w pełni niezawisłe od egzekutywy, a tym samym będą gwarantować niezawisłość asesorów sądowych. Jaką można mieć pewność, że zależne od egzekutywy organy będą bronić asesora sądowego, który wyda wyroki nie po myśli władzy wykonawczej? Ponadto, należy mieć na uwadze precedens, który dotyczył odmowy powołania sędziów przez Prezydenta RP. Jaką może mieć gwarancję asesor sądowy, że nawet jeśli przejdzie pomyślnie całą procedurę oceny końcowej, to Prezydent go powoła na sędziego, podczas gdy może odmówić tego bez uzasadnienia i z przyczyn całkowicie subiektywnych? Każdy asesor sądowy ryzykuje, że w swoim referacie z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie miał sprawę polityczną, medialną lub dotyczącą jakiegoś polityka, jego rodziny, przyjaciół albo wrogów. Jak ma wtedy orzekać zgodnie z niezawisłością wewnętrzną, jeśli ma świadomość, że za 3-4 lata – a więc nie wiadomo w jakim kontekście politycznym – będzie oceniany i że ten wyrok (niezależnie od jego brzmienia) może mu przekreślić kilkanaście lat ciężkiej drogi do upragnionego zawodu?
Warto wspomnieć o jeszcze jednym warunku, który dość poważnie ciąży na asesorach sądowych. Otóż, jeśli nie przyjmą oni proponowanego im stanowiska asesora, zrezygnują z niego, albo utracą urząd i stanowisko, to będą musieli zwrócić stypendium, które otrzymywali w okresie aplikacji. Mając na uwadze coraz bardziej popularne wszczynanie postępowań dyscyplinarnych sędziom za orzeczenia, które nie znalazły uznania Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego, co może skutkować nawet złożeniem z urzędu, taki finansowy nacisk na asesorów sądowych przestaje być abstrakcyjny, a wręcz przeciwnie – staje się bardzo wymierny i wyliczalny w złotówkach. Parafrazując ostatnią wypowiedź przed salą sądową skierowaną do znajomego prokuratora przez byłego Wiceministra Sprawiedliwości, obecnie adwokata: trudno oczekiwać niezawisłości od orzecznika mającego kredyt we frankach (co przecież jest publicznie wiadome na podstawie dostępnych w Internecie oświadczeń majątkowych sędziów, prokuratorów, a także asesorów sądowych). Zawsze było wiadomo, że argument finansowy najpoważniej narażał na ułomność niezawisłość wewnętrzną.
Osobiście jestem fanką systemu, w którym zawód sędziego jest ukoronowaniem kariery prawniczej. Z wiekiem coraz bardziej nabieram przekonania, że do niezawisłości, obiektywizmu i dystansu od nacisków należy dorosnąć, nabyć doświadczenia i tego zawodowego i tego życiowego, uzyskać stabilizację, spłacić przysłowiowe kredyty. Zbyt młodzi ludzie, świeżo po szkole, po prostu nie powinni być sędziami. Powinni najpierw pożyć i zasmakować prawa z innych stron stołu sędziowskiego. To jednak nie znaczy, że należy wprowadzać asesurę sądową, która przecież nic nie zmienia w zakresie ich obowiązków oprócz nazwy i poziomu umocowania w hierarchii źródeł prawa. Nie tak się zmienia system i likwiduje wady wymiaru sprawiedliwości, tym bardziej, że wprowadzenie asesorów sądowych także nie przyspieszy postępowań, bo nie zwiększy się ilość osób sądzących – etaty dla asesorów mają być przekształcone z etatów sędziowskich (co znowu sugeruje, że argument ekonomiczny jest podstawowym dla przedmiotowej nowelizacji).
Jaka jest więc konkluzja powyższych rozważań? Czy obecna instytucja asesora sądowego jest zgodna z Konstytucją i EKPCz, czy nie? Czy spełnia normy minimalne wymagane przez Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Praw Człowieka?
Samodzielnie pewnie bym się nie odważyła stwierdzić, że odpowiedź na powyższe pytania jest negatywna. Podeprę się jednak stanowiskiem Sędziów Sądu Najwyższego Włodzimierza Wróbla i Stanisława Zabłockiego wyrażonym w czasie V Krakowskiego Forum Karnistycznego w dniu 23 czerwca 2017 r. Sędzia Wróbel wprost stwierdził, że aby można było mówić o niezawisłości sędziowskiej, spełnione muszą być konstytucyjne przesłanki powołania sędziego. Ponieważ obecny asesor sądowy nie jest powoływany zgodnie z Konstytucją, a więc sąd składający się z asesora nie sądem w znaczeniu Konstytucji. Można dopuszczać do orzekania asesora sądowego w różnych sprawach, podobnie jak to dziś czyni referendarz sądowy, pod warunkiem sprzeciwu od jego orzeczeń do sądu, ale nie można mówić, że sprawuje on wymiar sprawiedliwości jako sąd. Co więcej, według Profesora Wróbla niedopuszczalne jest orzekanie przez asesorów w sprawach karnych. Wynika to z dwóch podstaw prawnych. Po pierwsze, kodeks postępowania karnego wprost mówi o sądzie i sędzim, a także o referendarzu sądowym, ale nigdzie o asesorze sądowym. Nie ulega natomiast wątpliwości, że asesor sądowy nie jest sędzią. Wynika to nawet z treści znowelizowanej ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, gdzie we wszystkich przepisach dotyczących tych dwóch urzędów są one zawsze wymieniane obok siebie (bez fikcji prawnej, że sędzia to także asesor, tak jak oskarżony to także podejrzany, a ryba to także rak). Po drugie i ważniejsze, z art. 42 ust. 3 Konstytucji wynika, że w sprawach karnych wyroki wydają sądy, a więc wydawanie orzeczeń przez nie-sądy – powołane inaczej niż stanowi to Konstytucja (art. 179) – nie jest możliwe ze względu na ochronę dóbr konstytucyjnych osób podsądnych. Dopóki asesor nie jest powoływany zgodnie z zasadami konstytucyjnymi, nie jest konstytucyjnym sędzią i stworzenie mu ustawowych gwarancji niezawisłości nie jest wystarczające, by tę ocenę podważyć. Według Sędziego Wróbla, przynajmniej do czasu nowelizacji kodeksu postępowania karnego i wprowadzenia do jego treści wprost asesora sądowego, każdy wyrok wydany przez asesora w sprawie karnej jest obarczony bezwzględną przyczyną odwoławczą z powodu niewłaściwego składu sądu. Jeśli zmiana w kodeksie postępowania karnego zostanie wprowadzona, to orzeczenia asesorów staną się zgodne z prawem ustawowym, ale nie osiągną gwarancji konstytucyjnych.
Może dziwić takie radykalne podejście do asesorów sądowych, biorąc pod uwagę dziesięciolecia ich funkcjonowania w polskim systemie prawa, przy niezmienionej w tym zakresie Konstytucji i przy braku słowa asesor w kolejnych kodeksach postępowania karnego. Tyle, że przed 2006 r. mogliśmy się zasłaniać niewiedzą, brakiem prokonstytucyjnej wykładni, że asesor sądowy to nie sędzia. Teraz – po wyroku Trybunału Konstytucyjnego i wyrokach Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – takiego usprawiedliwienia już nie mamy. Teraz już wiemy, że asesor to nie sędzia, ale inny urzędnik uprawniony przez ustawę do wykonywania władzy sądowej. Urzędnik akceptowalny przez EKPCz, ale nieprzewidziany w polskiej Konstytucji i w polskich ustawach procesowych.
Co z tego wynika dla prokuratora?
Wbrew pozorom, całe powyższe rozważania nie są czysto teoretyczne, doktrynalne ani akademickie. Będą one mieć znaczenie dla codziennej pracy prokuratora, któremu przyjdzie pracować w sądzie, gdzie będzie orzekać asesor sądowy. Pytanie, które musimy sobie postawić, brzmi: co zrobimy z orzeczeniami wydanymi przez asesorów? Czy będziemy skarżyć wszystkie ich wyroki karne (a może i cywilne, bo w kodeksie postępowania cywilnego asesora też nie przewidziano?), stosując interpretację wskazaną przez Sędziego Wróbla o niewłaściwym składzie sądu? A może będziemy skarżyć tylko wyroki skazujące na karę pozbawienia wolności, wskazując argument a minori ad maius – zasadę, którą mnie uczono na logice na pierwszym roku studiów, że jak komuś nie wolno mniej (stosować tymczasowego aresztowania), to tym bardziej nie wolno mu więcej (skazać na pozbawienie wolności)? Co zrobimy z postanowieniami asesorów sądowych w postępowaniu przygotowawczym: o przedłużeniu tymczasowego aresztowania, rozstrzygnięciu zażalenia na zatrzymanie, poddaniu podejrzanego obserwacji psychiatrycznej, dowodach rzeczowych itd. itp.? A może w ogóle powinniśmy na samym początku składać wniosek do prezesa o zmianę składu, jako sprzecznego z ustawą? Będziemy literalnie przestrzegać ustawy czy stosować bezpośrednio Konstytucję?
Nie ma wyjścia, na te pytania musimy sobie sami odpowiedzieć. Nie będziemy mieć w tej kwestii możliwości przesunięcia odpowiedzialności na inny organ. Trzeba się zgodzić z Profesorem Wróblem, że orzeczenia wydawane przez asesorów sądowych będą wywoływać skutki prawne, przynajmniej tak długo dopóki przyszłe ustawodawstwo nie oceni tego odmiennie, podważając ich konstytucyjność, ale kiedy i czy to w ogóle nastąpi, trudno przewidywać. Nie mamy co czekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, że powyższe przepisy są niezgodne z Konstytucją (pomijając już nawet konstytucyjny aspekt orzeczenia wydanego przez niezgodny z Konstytucją Trybunał). Nie ma też co zrzucać odpowiedzialność na barki obywateli i czekać aż poszczególne orzeczenia asesorów sądowych, w szczególności właśnie te związane z orzekaniem pozbawienia wolności, zostaną zaskarżone do Trybunału Praw Człowieka, a potem marzyć, by Trybunał w Strasburgu zastąpił nasz Trybunał Konstytucyjny i stwierdził, że co prawda asesor sądowy może i jest zgodny z EKPCz, ale niezgodny z Konstytucją RP. Pomijając bowiem nawet niemoralność takiego postępowania, Trybunał w Strasburgu nie działa w ten sposób – nie rozwiązuje problemów krajowych. Zresztą nawet gdybyśmy się takiego orzeczenia doczekali, to co prawda w art. 540 § 3 kodeksu postępowania karnego przewidziana jest możliwość wznowienia postępowania w następstwie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ale Trybunał musi o tym orzec wprost, co wyraził jednoznacznie w wyroku w sprawie Urban, gdzie nota bene takich podstaw nie znalazł, a nawet nie przyznał zadośćuczynienia pieniężnego. Pozostaje więc daleko posunięte ryzyko, że nawet przy ewentualnych orzeczeniach Trybunału stwierdzających naruszenie EKPCz z powodu rozstrzygnięcia sprawy przez asesora sądowego zamiast niezawisły sąd, owe niekonstytucyjne wyroki pozostaną w mocy, a podsądni nie dostaną żadnej rekompensaty.
Odpowiedzialność za konstytucyjność orzeczeń w sprawach oddanych do referatów asesorów sądowych spada więc na nas – prokuratorów: czy je przyklepiemy w imię ich słuszności merytorycznej, czy będziemy je podważać jako sprzeczne z konstytucyjną zasadą sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez sądy? Przyznam się Państwu szczerze, że choć myślę nad tym od kliku miesięcy, nie odpowiedziałam sobie jeszcze na powyższe pytania. Będę to musiała jednak niedługo zrobić. W moim sądzie rejonowym jest bowiem asesor sądowy i to w wydziale karnym. Co więcej, poza nim jest tylko trzech sędziów, którzy z powodu różnych okoliczności życiowych od roku „ciągną” sześć referatów o naprawdę dużym wpływie. Widzę, jak są zmęczeni, i chciałabym, aby asesor im mogła pomóc. Jednak mam wewnętrzny, prawno-człowieczy i konstytucyjny opór przed orzeczeniami karnymi wydawanymi przez asesora sądowego.
Na dziś nie podjęłam decyzji co do strategii, którą przyjmę, choć miałam nadzieję, że przygotowanie tego tekstu mi w tym pomoże. Nie przeważyłam jeszcze szali ani na rzecz ideowości, ani racjonalności. Pierwsze orzeczenie asesora, które dostanę do oceny, będzie weryfikatorem mojego sumienia prawnego. I mam nadzieję, że ten egzamin zdam. Czego sobie i Państwu z Nowym Rokiem życzę.
*dr Małgorzata Szeroczyńska, prokurator Prokuratury Rejonowej w Żyrardowie