Zastosowanie tzw. „kotła policyjnego” było formą pozbawienia wolności. Zgromadzeni nie podejmowali działań naruszających porządek prawny, a zwłaszcza nie demonstrowali zachowań agresywnych. Przebieg policyjnej interwencji budzi istotne wątpliwości RPO z punktu widzenia przestrzegania standardów ochrony wolności i praw jednostek.
Z relacji Obywateli RP, zamieszczonej w serwisie Obywatele.news:
Policja przez wiele godzin bezprawnie przetrzymywała Obywateli RP. Potrzebującym odmawiała nawet skorzystania z toalety
Około 20 osób z ruchu Obywatele RP, które stanęły przy trasie tzw. Marszu Niepodległości w Warszawie, z transparentem „Nacjonalizm to nie patriotyzm” i białymi różami, zostały siłowo zniesione z chodnika i od godziny 14.50 były przetrzymywane w kordonie policyjnym na tyłach hotelu Indigo.
Policja w ten sposób chciała wymusić na nich wylegitymowanie się, odmówiła im nawet dostępu do toalety. Odmówiła również wyjawienia nazwiska osoby dowodzącej akcją przeciwko Obywatelom RP.
Po interwencji Hanny Machińskiej, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich i posła Michała Szczerby, uwięzieni w kotle zostali przewiezieni na komendy policji przy ul. Pirenejskiej i Jagiellońskiej, skąd wkrótce zostali wypuszczeni.
– Widzieliśmy nieproporcjonalną liczbę policji, która pokazuje opresyjność zupełnie bez uzasadnienia. Te osoby były bardzo spokojne, one po prostu stały. Przez tyle godzin nikt nie używał siły (i policjanci to powtórzyli), żadna z tych osób nie użyła jakiejkolwiek formy przemocy wobec policji. Nie było potrzeby stosowania takich opresyjnych środków – mówi Hanna Machińska.
Michał Szczerba: – Państwo jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych. Te osoby naprawdę nie zasługiwały na takie traktowanie, naruszające ich prawa.
Informacja Rzecznika Praw Obywatelskich (na stronie rpo.gov.pl)
Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk napisał do komendanta stołecznego policji nadinsp. Pawła Dzierżaka w sprawie działań policji wobec kontrmanifestacji do Marszu Niepodległości 11 listopada 2022 r. w Warszawie.
Zwraca się o wyjaśnienie podstaw prawnych i faktycznych podjętych działań, zastosowania tzw. „kotła” będącego w istocie formą pozbawienia wolności, środków przymusu bezpośredniego oraz legitymowania osób zgromadzonych na Skwerze Wisłockiego – mimo że nie podejmowały one działań naruszających porządek prawny, a zwłaszcza nie demonstrowały zachowań agresywnych.
Prosi także o wyjaśnienie, dlaczego funkcjonariusze nie wskazywali podstawy prawnej zatrzymania i uniemożliwiali osobom tego potrzebującym możliwości skorzystania z toalety w godz. 14:50-19:50.
Przebieg interwencji wobec zatrzymanych przy ul. Smolnej, przy skwerze Stanisława Wisłockiego, budzi istotne wątpliwości RPO z punktu widzenia przestrzegania standardów ochrony wolności i praw jednostki. Do ich respektowania funkcjonariusze są zobowiązani na podstawie art. 14 ust. 3 ustawy z 6 kwietnia 1990 r. o Policji.
Działania na miejscu podjęła zastępczyni RPO dr Hanna Machińska. Ok. godz. 19.40 zastała tam 16 osób otoczonych kordonem ok. 70 policjantów w trzech rzędach. Była to grupa Obywateli RP, którzy stali na skwerze w oddaleniu od trasy Marszu, trzymając transparent z napisem: „Nacjonalizm to nie patriotyzm”.
Relacja ze zdarzenia jest spójna i ze strony zatrzymanych, i policjantów. Funkcjonariusze podkreślali, że osoby na skwerze zachowywały się spokojnie, nie podejmowały żadnych agresywnych działań, nie używały obraźliwych słów.
Policja użyła środków przymusu bezpośredniego, polegających na wynoszeniu osób ze skweru na miejsce poza nim. Zatrzymani twierdzą, że nikt nie wzywał ich wcześniej do opuszczenia miejsca; policjanci utrzymywali, że takie wezwanie kierowali. Funkcjonariusze przekazali zastępczyni RPO informację o braku jakiejkolwiek agresji ze strony zatrzymanych.
Zastępczyni RPO uczestniczyła w rozmowach z zatrzymanymi i funkcjonariuszami. Zauważalny był duży chaos: niektórzy funkcjonariusze wskazywali na osoby, które mogą opuścić miejsce zatrzymania, inni podejmowali decyzje odmienne. Żaden z nich nie podał zatrzymanym przyczyny i podstawy prawnej i faktycznej zatrzymania.
Funkcjonariusze nie chcieli się też przedstawić. Hanna Machińska była świadkiem, gdy funkcjonariuszka odmówiła podania nazwiska. Stwierdziła, że zatrzymaną wynosiło trzech funkcjonariuszy, a ona była czwarta i nie chce ponosić wyłącznej odpowiedzialności. Pod wpływem perswazji zastępczyni RPO, podała ona najpierw pierwszy człon nazwiska, a następnie, wskutek wyraźnego żądania, pełnego.
Jeden z funkcjonariuszy poprosił Hannę Machińską, żeby przekazała zatrzymanym podstawę prawną zatrzymania (wskazywał na art. 65 a Kodeksu wykroczeń), o czym wcześniej ją informował. Tymczasem jest to obowiązek Policji – mandat RPO takich działań zaś nie przewiduje.
Wszystkie osoby były przetrzymywane od godz. 14.50 do 19.50 bez możliwości skorzystania z toalety. Zastępczyni RPO poprosiła właścicielkę najbliższego baru o udostępnienie toalety. Funkcjonariuszka weszła do małej kabiny wraz z osobą zatrzymaną. Przedstawicielka Rzecznika udała się zatem z kolejną osobą i funkcjonariuszką, zapewniając zatrzymanej minimum intymności.
Na miejscu ustalono, że zatrzymani otrzymają protokoły zatrzymań w Komisariacie Policji Warszawa-Bemowo, dokąd przetransportowano pięć osób. Dwie osoby trafiły zaś do komendy przy ul Jagiellońskiej. Pozostałe osoby zwolniono (funkcjonariusze rozpoznali osoby im znane). Wszyscy mieli zapewnioną pomoc prawną.
Późnym wieczorem, po umożliwieniu opuszczenia kordonu przez zatrzymanych, Hanna Machińska udała się do Komisariatu na Bemowie. Nie została jednak wpuszczona. Oczekiwała tam ok. 40 minut, do przyjazdu komendanta, który umożliwił wejście kilku osobom, w tym przedstawicielce RPO.
Procedury trwały tam do 1.00 w nocy. Zastępczyni RPO nie miała zastrzeżeń do ich przebiegu. Wszystkie osoby były właściwie traktowane, używano wręcz tytułów naukowych (wśród zatrzymanych był m.in. profesor oraz doktorzy nauk medycznych i ścisłych). Większość zatrzymanych to osoby w wieku emerytalnym, a więc dolegliwość zatrzymania ich w kordonie była znaczna.
Do_KSP_Marsz_Niepodleglosci_kontrmanifestacja_14.11.2022Komentarz Obywateli RP na profilu FB:
Rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji, Sylwester Marczak, mija się z prawdą w co najmniej dwóch punktach dotyczących faktów, nie interpretacji prawnej.
Kłamie utrzymując, że siłowe usunięcie grupki osób na skwerze Wisłockiego poprzedzone było rozwiązaniem demonstracji i wezwaniem do rozejścia się. Nie było. Zainteresowani mogą to obejrzeć na filmie na YT zamieszczonym przez samą policję. Wezwania poprzedziły jedynie wyniesienie grupy przy Nowym Świecie – swoją drogą równie bezprawne.
Kłamie, że pod wpływem Hanny Machińskiej, zastępczyni RPO, ktokolwiek się wylegitymował. Po prostu do tej pory policji udało się zidentyfikować część demonstrantów. Warto również dodać, iż jedna z nich, Danuta Zawadzka, została przewieziona na komisariat mimo zidentyfikowania, co można uznać za działanie wynikające z czystej złośliwości.
Zdjęcie ilustrujące: Policja podczas manifestacji Fot. Grzegorz Krzyżewski BRPO