Aneta Wybieralska: Konstytucja jak chleb

5
(1)

Pod takim hasłem przywrócono do życia wrocławską Krasnalkę Demokrację. Po trzech miesiącach nieobecności figurka wróciła pod latarnię na Placu Solnym w samym sercu Wrocławia. I ja tam byłam, widziałam, uczestniczyłam, przywitałam z nielicznymi znajomymi, w tym z organizatorem imprezy Krzysztofem Niciejewskim, szefem wrocławskiego KOD-u. Poczęstowałam się egzemplarzem Konstytucji RP i kęsem pysznego, świeżego chleba. Jeszcze ciepłego, z chrupiącą skórką. Ów chleb rozdawany był przechodniom razem z egzemplarzem Ustawy Zasadniczej.

– Krzysiu, skąd pomysł na Krasnalkę Demokrację?

O wrocławskich krasnalach, których w tym wielkim pięknym nadodrzańskim mieście przycupnęło już bez mała tysiąc, krąży wiele legend. Za prawdziwą wersję uznaje się formę protestu, który został wytoczony w celu zniesienia cenzury. Ruch Pomarańczowej Alternatywy rysował krasnale na plamach farby, która służyła do zakrywania haseł antysocjalistycznych. Początkowo, to znaczy w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wrocławskie krasnale miały raczej charakter prześmiewczy, a samo działanie Ruchu nie było zbyt skuteczne, choć głośne i znamienne. Pomarańczowa Alternatywa stawiała sobie za cel wyśmiewanie absurdów PRL-u. Sprytnie pomyślane akcje uliczne, nieco surrealistyczne hasła aktywistów w pomarańczowych czapeczkach skutecznie wykpiwały „drętwotę języka, sztuczność rytuałów i ideologiczne napuszenie władzy”. Ruch cieszył się wielką popularnością wśród wrocławskiej młodzieży i studentów, a w happeningach uczestniczyło wiele osób.

W dziejowej zawierusze o krasnalach zapomniano aż do roku 2005, gdy w centrum miasta pojawiły się kolejne skrzaty z brązu. Dużo mniejsze niż stojący przy ul. Świdnickiej pierwotny Papa-Krasnal. Jedna z popularnych legend głosi, że krasnale żyją we Wrocławiu, od kiedy tylko sięga pamięć wrocławiaków. Miały pomagać mieszkańcom w codziennych czynnościach. Pracowały w polu, łatały dziury w ubraniach, naprawiały przedmioty codziennego użytku, nawet pomagały w wychowywaniu dzieci. W zamian za opiekę wrocławskie krasnale miały gdzie mieszkać i co jeść.

Pomysł powstał siedem lat temu, czyli w 2016 roku. Data nie jest przypadkowa. Od samego początku chcieliśmy dotrzeć do ludzi z przesłaniem edukacyjnym. Z próbą przekazania idei, czym jest dla nas Konstytucja RP. Problem w tym, że dla większości naszego społeczeństwa był to jakiś mało znaczący zbiór przepisów prawnych. W mieście powstawały w tym czasie nowe krasnale, które stawały się atrakcją turystyczną, o której się mówiło. I tak stwierdziliśmy, że fajnie by było mieć tutaj edukacyjnego krasnala, a nawet krasnalkę. Dziewczynę.

To miała być pierwsza Ona w gronie wrocławskich skrzatów.

A potem to już poszło. Od koncepcji do realizacji. Nam zależało tylko na tym, aby opatrzona została napisem KONSTYTUCJA. W pierwszej fazie projektów nasza krasnalka miała trzymać transparent z napisem właśnie „Konstytucja”. Jednak potem projekt trochę ewoluował. I tak oto mamy taką finalną formę, jaką widzimy w tej chwili. Należy dodać, że nie jest to nasza wizja a wizja autora projektu. Ten natomiast miał kompletną swobodę w nadaniu wyglądu krasnalce. Nam – pomysłodawcom i zleceniodawcom zależało tylko na tym, aby trzymała konstytucję.

– W pamiętną sobotę, 12 października br., Krasnalkę odsłoniliście po raz wtóry. Kilka miesięcy wcześniej figurka zniknęła z Placu Solnego. Jak doszło do rabunku i dewastacji?

KN – Z tego, co mi wiadomo, to w nocy z 4 na 5 lipca tego roku próbowano ukraść krasnale z Placu Solnego. Okazało się, że pod budynkiem Giełdy (papierów wartościowych) w tym samym czasie też chciano wyrwać figurkę z bruku. Jednak tam się nie udało, więc padło na naszą Krasnalkę Demokrację. Przyznam, że złodzieje mieli troszkę ułatwione zadanie. Ze względu na to, że figurka jest demontowana przynajmniej dwa razy do roku, a to z powodu cyklicznych wydarzeń, właściwie imprez masowych, które organizowane są właśnie na wrocławskim placu Solnym. Po wyrwaniu krasnalki sprawcy próbowali z nią uciec, jednak, po pierwsze, była zdecydowanie za ciężka, bo waży ponad 50 kg. Po drugie, złodziei zaczęła „gonić” Straż Miejska, która wcześniej zobaczyła na miejskim monitoringu, że próbują ukraść figurkę. Aby nie zostać złapanymi po prostu porzucili krasnalkę, i uciekali bez balastu. Niestety, nie zostali złapani.

Imprezę dolnośląskiego KOD-u określiłabym raczej jak uliczny happening. Świetnie przygotowany, z ogromnym zaangażowaniem organizatorów, rozmysłem, fantastycznym przesłaniem. Profesjonalnie.

– Do kogo skierowano „manifę” na Solnym?

– Ciężko nazwać to manifą, ponieważ już dawno stwierdziliśmy, że dużych manifestacji nie da się zrobić, jeżeli nie ma tak zwanego wkurwu społecznego.

– Wybacz, ale na potrzeby tego wywiadu wolałabym użyć określenia: złość, wściekłość, bunt, protest.

KN – Tak, ale ja jestem prosty facet. I konkretny. Wkurw to wkurw. A na chwilę obecną chyba go nie ma. W sumie to wymyśliliśmy, że będzie to happening skierowany do przechodniów. Chcieliśmy, po pierwsze, przekazać informację, że figurka znowu stoi. Po drugie, poinformować o naszym projekcie, który praktycznie uzyskał poparcie każdej partii opozycyjnej, czyli Obywatelskiej Kontroli Wyborów. A po trzecie, bardzo chcieliśmy, ażeby każdy, kto chce, miał konstytucję w ręku albo w domu.

Chleb, Konstytucja, koszulki, albumy. Banery, plakaty. Flagi UE. Co łaska i symboliczna opłata do puszki. Zbieranie podpisów pod projektem obywatelskim. Przemówienia, podziękowania. Fragmenty preambuły i kilka najważniejszych artykułów. Demokracja. Konstytucja. Wolność, zaangażowanie, wola zmian, aby zachować wartości wywalczone ponad 30 lat temu. I tę naszą Konstytucję, która weszła w życie w październiku 1997 roku.

– Czy osiągnęliście cel?

KN – Rozdaliśmy wszystkie egzemplarze konstytucji i cały chleb. Przyszły młode osoby, więc myślę, że w jakimś stopniu cel osiągnięto. Oczywiście, fajnie by było, gdyby na Placu Solnym zebrał się tłum tysiąca czy dwóch tysięcy osób, i z wypiekami na twarzy słuchał tego, co mają do przekazania ludzie przed mikrofonem. Tylko tak jakby wcześniej powiedziałem, ten okres chyba już się skończył. Poza tym media już tak chętnie nie informują o takich akcjach, a ludzie też, przynajmniej tutaj we Wrocławiu, mają tyle możliwości do wyboru… Może po prostu w tym dniu wybrali inną formę spędzenia czasu.

– To przykre. Signum temporis.

Zastanawiam się, dlaczego uczestniczyła tylko garstka? Gdzie podziali się aktywiści lewic, platform obywatelskich, partii ekologicznych, klimatycznych, kobiecych i inni moi wrocławscy znajomi? Głoszący ideę obrony Konstytucji oraz wynikających z niej praw obywatelskich? Sprzeciwiający się rządom obecnej władzy? Poszli na grzyby. Gotowali rosół. Piekli ciasto. Oglądali film w TV albo siedzieli na FB i puszyli się, jacy to oni opozycyjni. Adamowi Mazgule (płk WP w st. spocz.) chciało się przyjechać z Warszawy. Wspaniali ludzie, koledzy z KOD-u, zainwestowali wielkie siły i jeszcze większe środki, by stanąć na Solnym i dumnie podnieść czoło. Krzyczeć za demokracją, nawoływać za wolnością i człowieczeństwem. Czy tak ma wyglądać nasza (opozycyjna) walka z obłudnym, nonszalanckim, pazernym, butnym tyranem ograniczającym naszą wolność, depczącym polską demokrację? Nam się nie chce. Mamy gęby pełne frazesów, a na stopach ciepłe, domowe kapcie. Po co się wychylać? Narażać? Na ulicę niech wyjdą inni.

– Dlaczego więc przyszło tak mało ludzi?

KN – Myślę że podstawowym powodem było, tak jak już wcześniej mówiłem, że jesteśmy we Wrocławiu, a nie w jakimś mniejszym mieście. Tutaj co chwilę coś się dzieje, co chwilę ktoś robi kolejną manifestację czy pikietę, dopiero co zakończył się duży kongres kobiet w Hali Stulecia, za chwilę mamy kongres partii zielonych. We Wrocławiu po prostu jest w czym przebierać. Dlatego też raczej zrezygnowaliśmy z organizowania dużych manifestacji, a przeszliśmy na happeningi i małe pikiety, bądź tak zwane punkty informacyjne, gdzie spotykamy się z ludźmi bezpośrednio na ulicy.

– Od kiedy działacie?

KN – Komitet Obrony Demokracji powstał pod koniec 2015 roku. Wrocław był jednym z pierwszych miast, które protestowało w obronie Konstytucji.

– Kto finansuje akcje KOD-u?

KN – Finansujemy je sami. Nie mamy magicznego sponsora, czy sponsorów, chociaż często władza próbuje nam takiego stworzyć i wmówić, że istnieje. Jesteśmy grupą społecznych zapaleńców, która robi wszystko praktycznie za własne pieniądze. I poświęcając własny czas. Czasami spotykamy się ze zdziwieniem, kiedy mówimy, że nikt nam za to nie płaci. Ale przecież tak jest.

– Skąd pochodzą pieniądze na utrzymanie biura?

KN – Ze składek członków stowarzyszenia i z darowizn. Komitet Obrony Demokracji ma ponad 20 biur w całej Polsce, które utrzymywane są ze składek członków stowarzyszenia. Są to miejsca, gdzie można spokojnie przyjść, porozmawiać, spotkać się, podyskutować. Przy kawie albo herbacie. Często nasze biura udostępniane są innym organizacjom, jako miejsce, gdzie mogą się spotykać. Tak na przykład było we Wrocławiu, kiedy w 2020 r. wybuchły strajki kobiet. Biuro Komitetu Obrony Demokracji mieszczące się we Wrocławiu stało się miejscem, w którym zbierał się sztab organizujący manifestacje.

– Czy miasto pomaga wam finansowo?

KN – Nie. Miasto nie pomaga finansowo. Jedyne co zrobiło, to przyznało biuro na warunkach, jak każdemu innemu NGO – sowi.

– Zdradzisz, ilu pracowników etatowych liczy KOD, a ilu wolontariuszy?

KN – Jasne. To nie jest wiedza tajemna. W stowarzyszeniu zatrudnione są chyba dwie osoby. Obie to księgowe. Reszta to wolontariusze. Może się to wydać dziwne, ale nawet zarząd główny KOD nie pobiera wypłat (wynagrodzeń), mimo że jest dostępny 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i na terenie całego kraju. Ale tak, jak mówię, jesteśmy grupą osób, dość liczną grupą, dla których dobro naszego kraju, prawa człowieka, wartości demokratyczne i Konstytucja są celami nadrzędnymi.

– Czy zdarzyło się starcie z policją albo zakłócenie waszej akcji?

KN – Do czasu strajków kobiet, przynajmniej tutaj we Wrocławiu, raczej nie. W innych miastach tak, zdarzały się takie sytuacje. Oczywiście, mieliśmy sprawy sądowe wytoczone nam przez policję, głównie chodziło o prawo do zgromadzeń. Ale wygrywaliśmy je. Potem, niestety nastał rok 2020, i używanie gazu łzawiącego przeciwko protestującym we Wrocławiu kobietom, między innymi wobec członkiń stowarzyszenia.

Obraz zawierający tekst, podłoże, zewnętrzne, droga Opis wygenerowany automatycznie

– Wracając do Krasnalki Demokracji. Ile kosztuje taka figurka?

KN – W czasach kiedy ją stawialiśmy, uzgadnialiśmy projekt, wykonanie i osadzenie, kosztowała ok 8000,- złotych. Dzisiaj, gdy niedawno rozmawiałem z Jean Louisem, rzeźbiarzem i autorem tego dzieła, (i nie tylko naszej Krasnalki ale i sporej liczby innych krasnalków we Wrocławiu), to tyle kosztuje sam materiał. Nie mówiąc o projekcie, wykonaniu i osadzeniu. Mamy galopującą inflację, więc i tutaj też ceny poszybowały w górę.

– Czy na lokalizację trzeba mieć zgodę władz miasta?

KN – Tak. Z tym wiązały się ciekawe historie, jeżeli chodzi o Krasnalkę. Aby ją postawić, trzeba było przedstawić projekt i wytłumaczyć oraz uzasadnić, dlaczego taka, a nie inna krasnalka powinna stać w naszym mieście i akurat w tym miejscu. I tutaj nasza koleżanka – Bożena Powaga, która przejęła na siebie ciężar organizacji wszystkiego, przy Krasnalce musiała intensywnie tłumaczyć paniom z Urzędu Miejskiego, że konstytucja, którą krasnalka trzyma nad głową, nie jest polityczna. Że nie jest to manifest polityczny, a edukacyjny. I że ten akt prawny dotyczy każdego Polaka, a nie tylko tych, co popierają Komitet Obrony Demokracji. Oczywiście w tym, że chcieliśmy ją mieć akurat na placu Solnym, to był poniekąd nasz manifest polityczny. Ponieważ to właśnie tutaj odbywały się pierwsze duże manifestacje Komitetu Obrony Demokracji we Wrocławiu, jeszcze w 2015 roku.

Kiedyś toczyliśmy taką debatę w gronie działaczy z całego kraju na temat: „co udało się PiS-owi w Polsce”.

– Dość przewrotne i prowokujące.

KN. – Może trochę? Oczywiście poza negatywnymi osiągnięciami, jak podzielenie Polaków, skłócenie, często w najbliższych rodzinach, ewidentne, nonszalanckie łamanie konstytucji i prawa, to wyszło mi jedno, czego nawet oni się nie spodziewali. Otóż, oni obudzili w Polakach społeczeństwo obywatelskie, i właśnie przejawem tego jest Komitet Obrony Demokracji. Część społeczeństwa przestała być tymi „maszynkami do głosowania”, które co cztery lata jedynie zakreślały odpowiednią kratkę, a stała się tą częścią, która zaczęła domagać się swoich praw obywatelskich. Zaczęła dowiadywać się, co jej wolno i czego może się domagać od polityków. I właśnie w tym miejscu rozpoczyna się właściwa działalność Komitetu Obrony Demokracji, ponieważ poza organizowaniem manifestacji rozpoczęliśmy proces edukacji społeczeństwa. Jak już wspomniałem wcześniej. Dla większości Polaków takie stwierdzenia jak Konstytucja, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny były abstrakcyjnymi hasłami. Kiedy zaczynaliśmy naszą działalność, część ludzi pukała się w czoło i mówiła, że SN czy TK ich nie dotyczą . Dzisiaj to już margines. Po siedmiu latach rządów PiS większość społeczeństwa już wie, jak ważny jest Trybunał Konstytucyjny albo Sąd Najwyższy. Jak ważne jest przestrzeganie zapisów Konstytucji. Większość zna, a przynajmniej słyszało kilka razy preambułę naszej ustawy zasadniczej. I to jest ten faktyczny sukces Komitetu Obrony Demokracji. Podobnie jak projekt Obywatelskiej Kontroli Wyborów. Jest to jedyny projekt, który angażuje zwykłych obywateli – tych od wolontaryjnej pracy przy kontrolowaniu prawidłowego przebiegu głosowania podczas wyborów w każdym lokalu wyborczym na terenie całego kraju. Na tym polega właśnie budowanie społeczeństwa obywatelskiego. A swoją drogą, projekt OKW powstał we Wrocławiu. Wymyślił i opisał go nasz kolega Artur Brzozowski, a po „burzy mózgów” sama nazwa została wymyślona właśnie w biurze KOD-u we Wrocławiu.

– Pięknie dziękuje za rozmowę. Powodzenia, Krzysiu. To wspaniałe, co robicie, a Krasnalka Demokracja jest prześliczna.

Studio Opinii

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 1

No votes so far! Be the first to rate this post.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments