Wydarzenie z 19 lutego 2022, Hajnówka. Doroczny marsz ku czci „Burego” przeszedł już ulicą 3-maja i skręca pod kątem ostrym w ulicę Batorego zbliżając się do pokojowej pikiety trzech gości z jednym transparentem „Bury nie jest bohaterem” i tablicą „79 ofiar Burego”. Scenografia do znudzenia podobna do lat poprzednich, tyle że trzech gości na ulicy Batorego stoi spokojnie na krawężniku i nic więcej nie robi, co dowodnie i w całości pokazuje film Włodzimierza Ciejki (od 40 minuty https://www.facebook.com/WlodekCiejkaTV/videos/344982050852738/). Efekt: 3-godzinny pobyt w kajdankach na komendzie na rozkaz funkcjonariusza policji Wojciecha Gorustowicza, zarzut z art. 65a, wniosek o ukaranie, zażalenie na bezprawne zatrzymanie i liczne sesje przed Bielskim Sądem Rejonowym.
Poniżej sprawozdanie z przebiegu praktycznego testu wdrażania w życie art. 65a Kodeksu Wykroczeń.
Nowe brzmienie art. 65a KW
„Niestosowanie się do poleceń funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej.
Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.”
Artykuł 65a zmienił skórę nie tak dawno – wraz z uchwaleniem ustawy z dnia 31.03.2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem covid-19 do Kodeksu wykroczeń wprowadzono chyłkiem nowy art. 65a KW, który przewiduje możliwość karania tych, którzy przez niestosowanie się do poleceń funkcjonariuszy Policji i Straży Granicznej, będą uniemożliwiać lub utrudniać wykonywanie czynności służbowych.
Komentarz adwokata:
„Policjanci lub strażnicy muszą przy tym wykonywać czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze albo administracyjno-porządkowe. Warto mieć na uwadze, że odpowiedzialność za to wykroczenie nastąpi jednak dopiero po realizacji wszystkich przesłanek art. 65a KW, mianowicie: – nie wystarcza, że nie wykonamy polecenia policjanta, lecz wraz z niewykonaniem plecenia musi dojść tym samym do uniemożliwienia lub istotnego utrudnienia wykonania przezeń czynności służbowych.” adwokatjamroz.pl
Policja zdaje się czytać tylko tytuł tego artykułu, usiłując przekonać obywateli, że mają oni obowiązek wykonywać dowolne polecenia. Nie mają. Decyzja Sądu pokaże, czy Sąd czyta uważniej.
Sceneria corocznych już wydarzeń w Hajnówce jest ogólnie znana, więc w kilku zdaniach dla ustalenia uwagi. Trzech gości (w tym niżej podpisany) uczestniczyło w kontrmanifestacji wobec tzw. „Marszu Burego”, urządzanego w Hajnówce od kilku lat przez środowiska nacjonalistyczne celem uczczenia Romualda Rajsa, ps. „Bury”. Marsz odbywa się w miejscu i czasie korelującym z dokonaną zimą roku 1946, z rozkazu „Burego”, czystką etniczną. Pamięć o jej ofiarach trwa w regionie do dziś. Żyją potomkowie ofiar. Ustalenia historyków nie pozostawiają wątpliwości, że śmierć 79 osób wyłącznie wyznania prawosławnego, była niczym nie uzasadnionym, ani nie sprowokowanym mordem na ludności cywilnej popełnionym przez oddział partyzancki z orłami na czapkach, którego dowódcą był „Bury”.
Tymczasem, obserwujemy próbę wyniesienia mordercy na piedestał bohatera w defiladzie jego zwolenników przed oknami ofiar. To jawna pochwała motywowanej uprzedzeniami etnicznymi zbrodni z przeszłości przez obecnie aktywnych nacjonalistów. Działanie to nosi znamiona szerzenia nienawiści na tle etnicznym w kolizji z art. 256 KK. Stąd potrzeba kontry wobec notorycznego przekraczania granic dopuszczalnej wolności wypowiedzi. Przyzwolenie na historyczne manipulacje i gloryfikowanie zbrodni motywowanych nacjonalistycznymi przekonaniami to prosta droga do odrodzenia się faszyzmu, z perspektywą zastraszania społeczeństwa przez bojówki nacjonalistów i narzucania agresywnych ksenofobicznych treści całemu społeczeństwu. Konsekwencje tolerancji w tych kwestiach znamy z historii. Dlatego od pięciu lat Obywatele RP stają w kontrmanifestacji wobec tego wydarzenia. I od pięciu lat policja ignoruje kolizję z art. 256 ze strony uczestników marszu, pracowicie rozbijając kontrmanifestacje ORP i równie pracowicie pichcąc dla nich wnioski o ukaranie. Po czym, przed sądem, policja notorycznie dostaje baty, bo sądy nagminnie umarzają sprawy lub uniewinniają obywateli. Podatnik łoży, a policja nie ponosi odpowiedzialności ze błędne decyzje, powtarzając swoje bezprawne działania pomimo uniewinniających wyroków z lat wcześniejszych. Machina nękania prawnego kręci się na jałowym biegu, raz puszczona w ruch w roku 2016 nie staje, pomimo kompletnego już braku sensu i skuteczności.
Przebieg wydarzeń
Wracając do roku 2022. Trzech gości z transparentem i tablicą stoi wzdłuż trasy marszu, najpierw na ulicy 3 maja a potem na ulicy Batorego, w którą marsz skręca ok. godziny 14. Stoją poza trasą marszu, na krawężniku, co film rejestruje dokładnie. Policja przez czas przejścia marszu oddziela obie demonstracje od siebie. Jednak po przejściu marszu na ulicy Batorego, gdy trzech gości zwija już transparent, kordon policji zamiast się rozproszyć, zacieśnia się. Na rozkaz przełożonego, który słychać przez radiotelefon, policja przystępuje do prób legitymowania. Ponieważ nie istnieje żadna obiektywna przesłanka konieczności ustalenia tożsamości obywateli, policjanci nie potrafią przedstawić żadnej wiarygodnej podstawy faktycznej legitymowania. Spotykają się zatem z konsekwentną odmową okazania dokumentów. Próba podania art. 51 kw, jako podstawy faktycznej, spełza na niczym, bo prezentowanie transparentu żadną miarą nie da się zakwalifikować do kategorii wybryku. Zmieniają kwalifikację na art. 65a, sugerując że nie wykonaliśmy polecenia, nie potrafią jednak sprecyzować jakiego polecenia, co zostaje zarejestrowane na materiale filmowym. Wobec konsekwentnej odmowy okazania dokumentu zostajemy zatrzymani i wpakowani do radiowozu celem ustalenia tożsamości. Aby zapobiec ucieczce z miejsca przestępstwa zostajemy też zakuci w kajdanki, choć zachowujemy się spokojnie. Taka ponoć lokalna tradycja. Akrobacje w radiowozie pokazują, że nawet skuteczne zapięcie kajdanek przekracza kompetencje przeciętnego policjanta, gdy jeden z zakutych zatrzymanych demonstracyjnie z nich się uwalnia. Strach, gdyby na jego miejscu siedział Hannibal Lecter.
Kajdanki nie zostają mi zdjęte przez cały czas gościny na komendzie, czyli do około godziny 17:30, taka ponoć lokalna tradycja. Ponad dwie godziny preparowany jest protokół zatrzymania, który zawiera nieprawdziwe stwierdzenia, zatem nie zostaje przez zatrzymanych podpisany. Dostają wezwanie na przesłuchanie z zarzutem z art. 65a kodeksu wykroczeń i opuszczają komendę. W rezultacie ja i moi dwaj współpikietowicze zostajemy potraktowani kajdankami i spędzamy na komendzie około 3 godziny za stanie z transparentem na ulicy. Uważam, że interwencja policji nie była niczym uzasadniona, zatrzymanie bezpodstawne, a użycie wobec nas kajdanek stanowiło niewspółmierne zastosowanie środków przymusu ze strony policjantów. Był to, według mnie, jedynie element nękania prawnego, mający na celu zniechęcenie do partycypacji w debacie publicznej w ważnej dla całego społeczeństwa sprawie. Nieskuteczny wobec nas, ale może skuteczny wobec innych.
W Sądzie Rejonowym
Co dalej? Jakie tym razem będą decyzje Sądu? My wysyłamy zażalenie na zatrzymanie – policja wnioski o ukaranie. Składamy zażalenie, choć ze świadomością, że to syzyfowa praca, bo jeszcze ani razu (na 14 znanych ObyPomocy przypadków z lat 2017-2021) zażalenia zatrzymania kontrdemonstrantów przez policję w Hajnówce nie zostały przez lokalny Sąd Rejonowy rozstrzygnięte na niekorzyść policji. Tym samym, procedując zażalenia na zatrzymanie, Sąd Rejonowy uznaje działania policji za zasadne. Jednocześnie, w sprawach dotyczących tych samych zdarzeń, sędziowie tego samego Sądu w olbrzymiej większości oddalają wnioski policji o ukaranie. Tym samym, procedując wnioski policji o ukaranie, ten sam Sąd uznaje działania policji za bezzasadne. Według Sądu zatem policja słusznie zatrzymuje nas bez popełnienia przez nas wykroczenia, choć to zdaje się być sprzeczne z logiką, bo nie może być z nią zgodna konstatacja, że obie strony są tu w prawie, to się pogodzić nie da. Próbujemy jednak ponownie testować tę sprzeczność, bo opisana powyżej sytuacja zdaje nam się szczególnie jednoznaczna.
Sąd zajmuje się sprawą dwutorowo. Szybciej idzie z wnioskiem o ukaranie sporządzonym przez policję – 27 września 2022 sprawa VII W 391/19 z zarzutem, a jakże, z art. 65a, zostaje umorzona przez SR w Hajnówce. Świeckiej tradycji staje się zadość, Sąd oczywiście nie widzi szkodliwości społecznej w zachowaniu kontrdemonstrantów, mając zapewne na uwadze także ustaloną linię orzeczniczą w SO Białystok w podobnych sprawach (VIII Ka 109/20, 174/20, 51/20) oraz niedawny wyrok Sądu Najwyższego (z 15 marca 2022 r. II KK 90/22), w którym czytamy:
„Konstytucyjna wolność zgromadzeń obejmuje także prawo do kontrdemonstracji, a więc zgromadzenia publicznego, którego cel jest celem przeciwnym do celu, który przyświeca innemu zgromadzeniu. Osoby, które nie zgadzają się z ideami, poglądami które na zgromadzeniu są wyrażane (manifestowane) mają prawo, aby swoje poglądy w tej samej, wspólnej przestrzeni publicznej wyrażać, także w taki sposób, który konfrontuje się z poglądami uczestników odbywającego się zgromadzenia. Prawo do pokojowego gromadzenia się i wyrażania poglądów nie zakłada bowiem, iż przy korzystaniu z tych praw inni nie mogliby prezentować poglądów odmiennych. Kontrdemonstracja pozostająca także pod ochroną art. 57 Konstytucji RP służy więc wyrażeniu protestu i sprzeciwu wobec innego zgromadzenia.”
Sąd pochyla się też skrupulatnie nad zażaleniem (sprawa VII Kp 56/22 SR w Hajnówce), już 2 czerwca Sąd cierpliwie wysłuchuje skarżącego, wzywając trzech policjantów w charakterze świadków na 5 lipca, zaś 8 września przesłuchując świadka powołanego przez skarżącego. 5 lipca dwu podwładnych policjantów odgrywa tradycyjny teatr nicniepamiętam-niebyłomnietam. „Zatrzymanie pamiętam – powodu nie pamiętam, bo mnie tam nie było” – wszystkie poniższe cytaty pochodzą z protokołu przesłuchania pod przysięgą. Wynika z tego, że żaden z nich nie potrafi potwierdzić zeznania ich dowódcy jakoby padały wobec nas jakieś polecenia, ani tym bardziej żeśmy ich nie wykonali.
Dowódca, świadek Wojciech Gorustowicz
zostaje ambitnie sam na placu boju, zeznaje pod przysięgą, twierdząc że „wielokrotnie wydawano polecenie cofnięcia się i nieutrudniania czynności policjantom”, „oni cały czas w pewien sposób napierali na nas”, „Mężczyźni stwarzali zagrożenie dla wszystkich osób tam się znajdujących, wynikało to z chęci wejścia na jezdnię”. Jak z nut kłamie przed Sądem, bo żadne z tych twierdzeń nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistym przebiegu zdarzeń, w pełni udokumentowanych na filmie, ani też żaden z jego podwładnych nie potrafi ich potwierdzić. Nie potrafi także opisać jakie działania policji zakłóciło nasze „niewykonanie”, bo jedynym działaniem policji było utworzenie kordonu oddzielającego nas od marszu, który to kordon bez zakłóceń stał na jezdni przez cały czas trwania marszu i prób legitymowania. Oczywiście, przez odmowę legitymowania, zakłóciliśmy czynność legitymowania, ale tu znowu kłania się paragraf 22. Obywatel odmówił legitymowania zakłócając wykonanie polecenia legitymowania, co daje podstawę do legitymowania na podstawie art. 65a. Reductio ad absurdum.
Pada też z jego ust kilka znamiennych stwierdzeń obrazujących tok rozumowania władzy: „nie mogliśmy przewidzieć dalszego zachowania” „nie byliśmy w stanie przewidzieć jak sytuacja mogła się rozwinąć”, co należy rozumieć następująco: pomimo braku wykroczenia uznaliśmy, że demonstranci pragną popełnić jakieś wykroczenie i dokonaliśmy zatrzymania osób podejrzanych o chęć popełnienia wykroczenia, choć tego wykroczenia nie popełnili. Matrix.
Władza uważa też, że skoro prawo zezwala na użycie jakiegoś środka przymusu, to policjant może wedle własnej woli ten środek stosować: „Zastosowanie kajdanek było prewencyjne, zezwalają na to przepisy prawa”. O adekwatności środka chyba nie wie. Prawo zezwala na użycie broni palnej, mógł nas na podstawie tego rozumowania zastrzelić.
Policyjna logika i brak odpowiedzialności
Zeznanie ujawnia też ewidentne pole do nadużyć art. 65a: „Jeżeli wydawane są polecenia, to niewykonywanie tych poleceń automatycznie wiążą się z utrudnianiem czynności, które wykonuje policjant, czyli zabezpieczenia przemarszu.” Policjant zawsze może się upierać, że podejmuje jakieś działanie, a sama obecność kontrdemonstracji jego działanie utrudnia. Skoro policjant wydaje polecenie to widać jest mu ono niezbędne do aktualnie wykonywanej czynności i z automatu niewykonanie tego polecenia zaburza tę czynność. Logika godna paragrafu 22, niemniej nadal nie wiadomo, jak stanie z transparentem miałoby zaburzyć ochronę marszu i z tą pokrętną logiką będzie się musiał zmierzyć Sąd (następna rozprawa 4.10.2022 – stay tuned!), odpowiadając na takie m.in. pytania:
- czy należy dawać pełną wiarę słowom jednego policjanta, choć nie potrafi znaleźć wśród podwładnych żadnego świadka na potwierdzenie swoich zeznań, a materiał filmowy wprost im zaprzecza, pokazując że żadne polecenia, które spotkałyby się z odmową ze strony demonstrantów, nie padały?
- nawet jeśli polecenie by padło, to czy obywatel ma obowiązek wykonać polecenie nie znajdujące oparcia w prawie?
- czy odmowa wykonania polecenia w sytuacji braku akcji policji, którą to niewykonanie mogłoby zakłócić, jest karalna?
- czy jest akceptowalne użycie środków przymusu i kajdanek wobec osób zachowujących się pokojowo i nikt za to nadużycie nie odpowiada?
- czy należy utwierdzać policję w przekonaniu, że może bezkarnie szykanować obywateli bezpodstawnymi próbami wyłudzania danych osobowych pod groźbą zatrzymania?
Bolączką obecnego systemu jest brak mechanizmów egzekwowania odpowiedzialności personalnej za błędne decyzje, która nawet w przypadkach ewidentnych zanika w niekończących się mechanizmach rozmywania tejże odpowiedzialności. Nawet jeśli Sąd uzna decyzję funkcjonariusza Gorustowicza za błędną, za ten błąd zapłaci najwyżej podatnik, a nie sam Gorustowicz; włos z głowy mu nie spadnie.
Dyktatury trzymają się na posłuszeństwie organów siłowych. Posłuszeństwo trwa dopóki pałkarze mają świadomość bezkarności. Wykonują dowolny, najbardziej absurdalny lub zbrodniczy rozkaz dopóki wierzą w parasol ochronny. Wiara upada, to i dyktatura upada. Niezawisłość sądów jest gwarantem, że taki parasol ochronny nie musi być szczelny i dobrze jest testować system tej niezależności, nawet w drobnych zdawałoby się, jak powyższa, sprawach. Niemitygowane niczym poczucie bezkarności wzrasta i eskaluje do coraz większego rozbratu z prawem, aż do tortur i morderstw, najbliższym tego poligonem jest Białoruś, dlatego ważne jest wczesne reagowanie i wdrażanie zasad „zero tolerancji” dla nadużyć prawa przez resorty siłowe.
Do refleksji i powściągnięcia poczucia absolutnej władzy czasem może wystarczyć sama konieczność stanięcia przed sądem i ekwilibrystyki tłumaczenia własnych bezprawnych działań. „Żądza mordu” widoczna w oczach przesłuchiwanego funkcjonariusza Gorustowicza, przyciskanego przez stronę dociekliwymi pytaniami, świadczy o pewnym dyskomforcie zeznającego pod przysięgą policjanta. Na razie parasol jest szczelny, nic funkcjonariuszowi nie grozi, ale policjanci jeszcze mają pewne wątpliwości, czy koło historii nie obróci się na ich niekorzyść. To ostatni moment, by resztki tej świadomość utrzymać i nie rezygnować z prób utrzymania działań policji w choćby minimalnych ryzach.
Michał Dadlez, Obywatele RP
Od Redakcji: Przy tej okazji koniecznie trzeba przypomnieć ostatni występ policji – w Toruniu, gdzie 17 września jej funkcjonariusze zatrzymali i skuli kajdankami 17-latkę za… napisanie kredą na chodniku – o zgrozo!, przed kościołem – apelu w obronie osób LGBT oraz przeciw kościelnej pedofilii. RPO domaga się wyjaśnień od toruńskiej policji. Dodajmy, że kreda była różowa.
Śródtytuły – od redakcji