W przededniu rozbiorów Rzeczpospolita Obojga Narodów nie cieszyła się w Europie Zachodniej zbyt pozytywnym wizerunkiem. Cały region widziany był jako terra incognita, ogromna przestrzeń słabo zaludniona, pełna dziwnych objawów i paradoksów, a państwo polskie jako dziwoląg polityczny, który wymykał się wszelkim próbom logicznego określenia.
Francuzi, po wielu próbach wciągnięcia Polski we własną sferę wpływów i w świat kultury francuskiej, dali za wygraną i wyśmiewali się z prymitywnych Sarmatów. Jeśli chodzi o Anglików, to wchodziły tu w grę dodatkowo jeszcze dwa elementy. Z jednej strony, wizerunek państwa polskiego w całej Europie protestanckiej był spaczony przez czarną propagandę wywodzącą się z tzw. tumultu toruńskiego z 1724 r., zwykle określanego w Anglii jako the Blood-bath of Thorn. Z drugiej strony, zacofanie ekonomiczne polskich ziem powodowało, że kraj ten był widziany co najwyżej jako źródło surowców dla żeglugi angielskiej, ale nawet handel nimi zamierał. Dodatkowo trzeba podkreślić, że nie było zbyt wielu kontaktów osobistych między tymi dwoma narodami. Nie było ku temu żadnych powodów, ponieważ Rzeczpospolita nie prowadziła własnej polityki zagranicznej i angielscy dyplomaci mieli z nią kontakt jedynie przez dwór elektora saskiego. Kiedy trafiali jednak do jakiegoś dworu magnackiego, to byli zwykle przerażeni „barbarzyńskim” przepychem i obyczajami sprzed paru wieków. Do tego można dodać niezrozumiały dla Anglików bezład polityczny. Spotkałem się w literaturze z wypowiedzią pewnego członka Izby Gmin, który pisał, że „dziś w Izbie przez dwie godziny wybieraliśmy króla Polski”, czym chciał wyrazić, że okrutnie się kłócono[1].
Dla Anglików z tzw. Age of Improvement – epoki samodoskonalenia, przesiąkniętych przekonaniem o doskonałości własnego ustroju oraz prawowitości swej misji obrony prawdziwego chrześcijaństwa anglikańskiego w obliczu obrzydliwych „papistów”, Polska przedstawiała oblicze religijnego fanatyzmu, nietolerancji, zacofania gospodarczego, barbarzyństwa obyczajów i niesprawiedliwości społecznej. W swoim dziele The Wealth of Nations Adam Smith przedstawił Polskę jako przykład skrajnego zacofania i określił ją the most beggarly country, najbardziej dziadowskim krajem w Europie[2]. Lecz kiedy jego dzieło ukazało się w druku, w 1776 r., już można było czuć pewne zmiany w stosunku Anglików do naszego kraju.
W połowie osiemnastego wieku Polacy zaczęli odwiedzać Anglię, uznając walory jej ustroju i poziomu cywilizacji, i wzbudzać zainteresowanie Polską. Ponieważ były to generalnie osoby związane ze sprawą naprawy politycznej Rzeczypospolitej, takie jak Adam Kazimierz Czartoryski, przyszły król Stanisław Poniatowski czy Michał Jerzy Mniszech, szerzyli oni świadomość, że w Polsce istnieją elementy pozytywne. Tę świadomość potwierdzali niektórzy angielscy dyplomaci, tacy jak lord Stormont czy sir Charles Hanbury-Williams, oraz od 1769 r. polski poseł w Londynie Tadeusz Burzyński. Polska wszakże nadal mało obchodziła Anglików.
Sytuacja ta zmieniła się po konfederacji barskiej i pierwszym rozbiorze Polski. Tradycja wigowska „prawa opozycji”, wywodząca się z tzw. chwalebnej rewolucji 1688 r., jeszcze nie wymarła, co powodowało, że w niektórych sferach konfederacja, skądinąd opiewana przez Rousseau i innych pisarzy, została pozytywnie przyjęta jako zdrowy ruch oporu w obliczu królewskiej przemocy[3]. Z drugiej strony, reformatorski król Stanisław August budził sympatię w postępowych kręgach, i znakomity filozof i polityk Edmund Burke uważał za „niewybaczalne”, że cały naród go nie poparł. Ponadto społeczeństwo brytyjskie było oburzone postępowaniem zaborczych monarchów, których głośny polityk i mecenas Horace Walpole określił jako the most impudent association of robbers that ever existed – „najbardziej bezczelną bandą złodziei jaka kiedykolwiek istniała”, a inni mianem pickpockets lub cannibals – „kieszonkowców” czy „ludożerców”[4].
Burke był głęboko zaniepokojony agresją Rosji i pierwszym rozbiorem, w którym widział zapowiedź dalszych podbojów oraz zagrożenie dla samej Anglii. Poland was but a breakfast; and there are not many Polands to be found – Where will they dine? – pisał do pewnego korespondenta w styczniu 1774 r. („Polska była tylko pierwszym śniadaniem, i nie ma więcej takich krajów jak Polska – co zjedzą na obiad?”). Oceniał, że rozbiór otworzył Rosji drogę do Europy, i ubolewał nad tym, że kraje zachodnie nie zareagowały z odpowiednią determinacją. To purchase present quiet at the price of future security is a cowardice of the most degrading nature – pisał („Nabycie doraźnego spokoju za cenę przyszłego bezpieczeństwa to najpodlejsze tchórzostwo”). Dwadzieścia lat później zauważył, że gdyby Wielka Brytania poparła Francję w jej sprzeciwie wobec aktu rozbioru, to można było mu zapobiec. Lecz, jak to sam uznał, nie było ku temu woli politycznej w społeczeństwie brytyjskim; panowało a languor with regard to so remote an interest („rozleniwienie w odniesieniu do tak odległego tematu”)[5].
Rozbiór Polski stał się mniej odległym tematem po ukazaniu się w 1773 r. dzieła Johna Linda Letters Concerning the Present State of Poland, które było pierwszym rzetelnym opisem Polski w języku angielskim. Dalsze losy Rzeczypospolitej nagle stały się istotne dla reszty Europy.
Kiedy więc Sejm Wielki zaczął się zajmować naprawą Rzeczypospolitej, wiele oczu w Anglii zwróciło się w stronę Polski. Nie wszystkie reakcje były pozytywne. Gazeta „The Morning Post and Daily Advertiser” z 22 sierpnia 1789 r. określiła uchwalenie przez Sejm stutysięcznej armii „szaleństwem”, ponieważ ani liczebność ludności, ani siły ekonomiczne kraju w żaden sposób na to nie pozwolą, i w ogóle ostro skrytykowała postępowanie Polaków[6]. Większość Anglików jednak przychylnie patrzyła na Polskę. W dużej mierze dlatego, że król Stanisław August starał się od dawna, przez różne osoby, oddziaływać na opinię w Anglii, a od kwietnia 1789 r. czynił to konsekwentnie przez swego posła na dwór św. Jakuba, Franciszka Bukatego.
Anglicy zaczęli się interesować Polską także dlatego, że w związku z dalszą agresją Rosji, prowadzącej w tym czasie wojnę ze Szwecją oraz Turcją, powstawało, wymierzone przeciwko niej, tzw. trójprzymierze Prus, Holandii i Wielkiej Brytanii. Wojna z Rosją spowodowała zasadniczy problem dla Anglii, mianowicie, jak zaopatrzyć marynarkę w niezbędne surowce: drewno, konopie i smołę. Dawniej Anglicy kupowali je od Polaków w Gdańsku, ale odkąd, po pierwszym rozbiorze, Prusy nałożyły w Kwidzyniu olbrzymie cła na wszystkie polskie produkty spływające Wisłą, zaczęli się w nie zaopatrywać w rosyjskich portach bałtyckich. Wojna z Rosją była więc możliwa jedynie po otwarciu na nowo polskiego rynku dostaw. Prusy wyraziły na to zgodę jedynie pod warunkiem, że Polska sceduje im Gdańsk i Toruń, na co Sejm nie mógł się zgodzić. Ta przeszkoda oraz wykorzystanie przez opozycję nastrojów antywojennych doprowadziło do przesilenia w parlamencie westminsterskim w kwietniu 1791 r. i plan trójprzymierza upadł. Ale sprawy polskie zajmowały już wtedy poczesne miejsce w wyobraźni Brytyjczyków.
Poseł Bukaty nawiązał kontakty z redaktorami ważniejszych gazet, niezależnych „The Times” i „Courrier de Londres”, popierającego rząd „Public Advertiser”, opozycyjnego „Morning Chronicle” i dworskich „St James’ Chronicle” oraz „London Gazette”. Przekazywał im wiadomości o Polsce i o sytuacji politycznej, rozdawał prezenty od króla i jego wizerunki, a tym, którzy ustosunkowywali się przychylnie, takim jak redaktor „Morning Chronicle” James Perry, Medal Merentibus. W rezultacie już wiosną 1791 r. „The Times” niemalże w każdym numerze przekazywał jakieś wiadomości z Polski. Często czerpał je z własnych źródeł, ale korzystał też z informacji dostarczanych przez Bukatego albo kopiował to, co drukowała bardzo dobrze poinformowana i czytana w całej Europie „Gazette de Leyde”. Bardziej szczegółowe informacje na temat tego, co się działo w Polsce, rozpowszechniali w społeczeństwie brytyjskim przebywający w Londynie lub podróżujący po kraju Polacy, m.in. prymas Michał Poniatowski, Michał Ogiński oraz Adam, Kazimierz i Izabela Czartoryscy.
Wiadomość o ustawie o miastach z 18 kwietnia zrobiła piorunujące wrażenie w Anglii. „Times” z 3 maja uznał ją za prawdziwą „rewolucję” i kilka dni później nawet jako „nową konstytucję” uprawniającą cały naród i otwierającą nową epokę w historii naszego kraju. Porównywano ją do Deklaracji praw człowieka. W wyobraźni Anglików położyła ona podwaliny pod prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. „Courrier de Londres” pokazała, że La nation polonaise est celle qui est la plus mure pour la liberté („naród polski jest najbardziej dojrzałym do wolności”). Inne gazety wtórowały tym ocenom, i można stwierdzić, że z entuzjazmem aprobowały to, co się stało[7]. Ustawa ta bowiem przemawiała przede wszystkim do opiniotwórczej klasy średniej kupców, fabrykantów i mieszczan, którym wydawała się miernikiem postępu cywilizacyjnego. W ich oczach Polacy zrobili pierwszy, najważniejszy krok na drodze tego postępu.
20 maja „The Times” i „Courrier de Londres” opublikowały pierwszą wiadomość o „rewolucji polskiej” z 3 maja. Ton reportażu był jak najbardziej pozytywny, można nawet powiedzieć entuzjastyczny. Nie brakowało superlatywów pod adresem króla i narodu polskiego. Z kolei według artykułu w majowym numerze „The Gentleman’s Magazine”, król Stanisław wprowadził a new Constitution founded on that of England as improved in America – nową konstytucję wzorowaną na angielskiej, jakby udoskonalonej w Ameryce – co było ogromnym komplementem. Such is this excellent Constitution, dictated by equity, enlightened by understanding, and founded on the imprescriptible rights of man („taka jest ta doskonała Konstytucja, dyktowana sprawiedliwością, oświecona zrozumieniem i zbudowana na niezbywalnych prawach człowieka”) – brzmiał komentarz „The Times” z 31 maja. W numerze z 15 czerwca gazeta ta wydrukowała pełny tekst Ustawy rządowej, do którego dodała długi zbeletryzowany opis dramatycznych wydarzeń z tego pamiętnego dnia. Autor zapewniał, że konstytucja uchwalona 3 maja, jeżeli będzie stopniowo ulepszana, tak jak tego pragną król i grono reformatorów skupionych wokół niego, doprowadzi do przemiany narodu, który od lat jęczy pod jarzmem niewoli, w jeden z najbardziej szczęśliwych narodów na świecie[8].
Pełny tekst ustawy rządowej ukazał się też w czerwcowych numerach „The Gentleman’s Magazine” oraz „The Scots Magazine”. Pisma te opatrzyły druk ustawy kwiecistym opisem wydarzeń w Warszawie 3 maja. A new spirit seems to have infused itself into the nation („wydaje się, że w naród wstąpił nowy duch”) – komentowały[9].
Pełny tekst ustawy rządowej, przetłumaczony i wydany na zamówienie posła Bukatego przez drukarza Debretta, już wtedy był powszechnie dostępny, co spowodowało, że po tych pierwszych entuzjastycznych komentarzach nastąpiły bardziej wyważone opinie, wszystkie tak samo przychylne. Najgłośniejsza to ocena Burke’a umieszczona w jego apelu do dawnych kolegów po rozbiciu stronnictwa wigów, An Appeal from the New to the Old Whigs.
Burke naszkicował obraz Polski jako państwa, w którym nic nie grało, które podupadło do takiego stopnia, że wydawało się, iż nie sposób nic poprawić bez użycia drastycznych środków, nawet przemocy. Stan rzeczy był według niego tak fatalny, że uzasadnione byłoby użycie siły zbrojnej. Jednak potrzebna naprawa została wprowadzona w zupełnie niespodziewany, mądry i moralnie zadowalający sposób. In contemplating that change, humanity has everything to rejoice and to glory in („spoglądając na tę zmianę, ludzkość może się tylko radować i odczuwać wielką dumę” – pisał. So far as it has gone, it probably is the more pure and defecated publick good which ever has been conferred on mankind („to co dotychczas zostało zrobione, to prawdopodobnie najbardziej istotne i wykwintne dobro publiczne, jakie kiedykolwiek zostało nadane ludzkości”). Wykazał osiągnięte korzyści i podkreślił, że wszystko to zostało osiągnięte bez niczyjej krzywdy i bez przelewu kropli krwi. To wielkie dobro, konkludował, należy widzieć jako wprowadzenie do stanu stabilnej świetności, jaką jest konstytucja brytyjska[10].
Broszura nieznanego autora wydana w Londynie, w lipcu 1791 r., pod tytułem The Political Crisis: or, a Dissertation on the Rights of Man, określiła to wydarzenie jako ewenement w skali światowej. Polska, tak jak Szwajcaria, Holandia, Francja i Ameryka, kierując się mądrością oraz zasadami praw człowieka, zbawiła się politycznie, tym samym zajęła miejsce wśród tych czołowych narodów świata, a sposób, w jaki tego dokonała, bez przelewu krwi, był unikatowy w dziejach ludzkości. Nowa konstytucja była a stupendous fabric of human skill and perseverance („zdumiewającym dziełem ludzkiej umiejętności i wytrwałości”), zrobiła z Polski „cudowny wzór” dla innych narodów, które niebawem pójdą za jej przykładem. Już drżą despoci w innych krajach. Autor tego tekstu nie był odosobniony w swej ocenie, i inny komentator, niejaki Charles Pigott, widział w uchwaleniu polskiej konstytucji dowód, że na całym świecie evil is on the wane („zło słabnie”)[11].
Ogólnie rzecz biorąc, nikt w Wielkiej Brytanii nie podważył w druku opinii, że to, co się stało w Warszawie 3 maja, było wielkim dobrem.
Podsumowując to wydarzenie z perspektywy czasu, pismo „Annual Register” na początku 1792 r. potwierdzało, że niezależnie od tego, czy polska konstytucja była najlepszą, jaką można było sformułować, było pewne, że ze względu na poprzedzające ją położenie Polaków, wprowadziła jak najbardziej korzystną i pożądaną zmianę i była przystosowana do wprowadzenia z czasem wszelkich potrzebnych dalszych korzyści[12].
Polscy historycy zajmujący się tematem cytują zwykle te peany ze zrozumiałą satysfakcją, nie biorąc pod uwagę jednej rzeczy. Mianowicie tego, że ludzie widzą świat przez pryzmat własnych uczuć i interesów, a społeczeństwa odbierają wydarzenia w innych krajach w odniesieniu do własnej koniunktury i własnych aspiracji. Otóż społeczeństwo brytyjskie było w latach 90. XVIII w. ostro podzielone i przechodziło głęboki kryzys, a wydarzenia warszawskie okazały się wodą na młyn obydwu stron.
Rok 1788, kiedy to w Warszawie zebrał się Sejm Wielki, stanowił pamiętną datę dla Anglików: był setną rocznicą tzw. chwalebnej rewolucji z 1688 r., podczas której obalono króla Jakuba II z dynastii Stuartów i zastąpiono go protestanckim Holendrem Wilhelmem III, wprowadzając tym samym nową konstytucję i porządek parlamentarny. Konstytucja ta miała szereg mankamentów, nie brakowało w niej anomalii i, z upływem czasu, wręcz absurdalnych elementów, chociażby tego, że jeden okręg wyborczy reprezentowany przez dwóch posłów w Izbie Gmin dawno temu zawalił się do Morza Północnego, a drugi, który był kiedyś zamieszkany, składał się obecnie tylko z łąki, na której stał prehistoryczny głaz.
W przededniu setnej rocznicy, w latach 80. osiemnastego wieku, wiele rozsądnych osób, z premierem Williamem Pittem na czele, pragnęło zreformować tę konstytucję i zlikwidować te anomalie. Ale wielu tego nie pragnęło, chociażby ziemiańscy posiadacze okręgów takich jak ta łąka, ponieważ mogli wstawiać jako posłów do Izby Gmin, kogo chcieli, aby bronić własnych interesów. W rezultacie Pittowi nie udało się przeprowadzić pożądanej reformy.
Tymczasem grupy i stowarzyszenia popierające reformę dalej prowadziły ożywiony dialog i agitację w jej sprawie, a upadek Bastylii w Paryżu 14 lipca 1789 r. zadziałał na nich piorunująco i wniósł tę sprawę na porządek dzienny. Wieść o tym pierwszym wyłomie w ogólnie uznanym jako zmurszały ancien régime francuskiej monarchii zrobiła głębokie wrażenie na całym świecie związanym z Europą i wychowankowie osiemnastowiecznego Oświecenia wszędzie odebrali ją jako zapowiedź nowej ery.
W Anglii tylko skrajni konserwatyści i wielcy magnaci arystokratyczni źle ją odebrali. Niemalże cała reszta społeczeństwa przyjęła ją co najmniej pozytywnie, a wszyscy ci, którzy marzyli o reformie, nabrali otuchy. Zawiązały się liczne stowarzyszenia popierające reformę konstytucji brytyjskiej, ludzie jeździli do Paryża, aby się przypatrzyć temu, co się działo, oraz „oddychać powietrzem wolności”. Pierwsza rocznica upadku Bastylii, w lipcu 1790 r., stała się okazją do demonstracji i bankietów, na których trójkolorowa flaga występowała jako symbol odnowy.
W tym kontekście polska rewolucja 3 maja miała ogromne znaczenie: kolejny naród europejski wybrał wolność, sugerując, że wszystkie państwa po kolei będą się reformowały i modernizowały w duchu epoki. Co więcej, naród polski pokazał coś innego, bardzo ważnego z punktu widzenia obozu reformatorskiego. Otóż od 14 lipca 1789 r., wydarzeniom w Paryżu, a potem na prowincji, towarzyszyły przemoc i rozlew krwi. To się nie podobało przytłaczającej większości reformatorów brytyjskich, a zarazem dawało do ręki wszystkim wrogom wszelkiej zmiany przekonujący argument. Każdy kolejny gwałt popełniony we Francji utrudniał życie liberałom, którzy twierdzili, że można przeprowadzić reformę bez zaburzenia pokoju oraz zasad ustroju monarchistycznego i, co ważne, kościoła anglikańskiego. Przeciwnicy reformy twierdzili właśnie, że każda nawet najmniejsza zmiana pociągnie za sobą niezwłoczny upadek tronu oraz kościoła i doprowadzi do konfiskaty wszelkiej własności prywatnej i rzezi wyższych sfer.
Polska rewolucja 3 maja pojawiła się więc jako coś w rodzaju deski ratunkowej dla brytyjskich reformatorów. Została bowiem przeprowadzona przez samego króla i ustanawiała kościół katolicki jako panujący. Już 24 maja „Courrier de Londres” podkreślał spokojny charakter polskiej rewolucji[13]. Tak samo „Times” z 31 maja. Czerwcowy „Gentleman’s Magazine” opisywał „okrzyki radości” oraz brak jakiejkolwiek przemocy, które cechowały polski 3 maja, i podkreślał, że to właśnie król był inicjatorem przewrotu, nawiązując do rzekomo łagodnej angielskiej tzw. chwalebnej rewolucji z 1688 r.[14]. 8 czerwca w liście do znajomej Horace Walpole pisał, że Poland should make the French blush („Polska powinna wprowadzić Francuzów w zawstydzenie”)[15]. Kilka tygodni później innej korespondentce tłumaczył, że: Our own Revolution and that in Poland, show that a country may be saved and a very bad government corrected, by wise and good men, without turning the rights of men into general injustice and ruin („Nasza własna rewolucja [ta z 1688] oraz ta w Polsce wykazują, że kraj może być zbawiony i bardzo złe rządy poprawione przez mądrych i dobrych ludzi, bez konieczności obrócenia praw człowieka w ogólną niesprawiedliwości ruinę”)[16]. A we wrześniu 1791 r., po wprowadzeniu nowej konstytucji w Paryżu, napisał, że Polacy są tyle samo podziwiani i naśladowani, co Francuzi powinni być niecierpieni[17]. The Polish Revolution and ours were noble, wise and moderate – wise because moderate – pisał do niej nieco później („Polska rewolucja i nasza były szlachetne, mądre i umiarkowane – mądre bo umiarkowane”)[18]. A według „Annual Register”, wszystkie klasy w Polsce, począwszy od króla, który zrzekł się następstwa tronu na rzecz elektora saskiego, były przygotowane do ustępstw w sprawie narodowej i, rzecz dziwna, wszystko zostało osiągnięte bez jednej ludzkiej ofiary[19].
Nawet wręcz konserwatywne elementy w społeczeństwie brytyjskim posługiwały się przykładem Polski. Lojaliści zwalczający radykałów, którzy domagali się reformy parlamentarnej, powoływali się na Polaków, którzy, według nich, wprowadzili konstytucję wzmacniającą tron, aby zbawić kraj od nierządu, który panował za sprawą daleko posuniętej demokracji.
Jeden z prawicowych publicystów rozwodził się nad mądrością Polaków, którzy zrozumieli, że niezliczone nieszczęścia, które przeżywał „jeden z najwspanialszych krajów na świecie”, pochodziły z tych fatalnych doktryn, i zgodzili zrzec się swego prawa do elekcji króla i zamienić Koronę Polską na dziedziczną[20].
Obchody związane z drugą rocznicą upadku Bastylii, w lipcu 1791 r., cechowały już bardziej stronnicze nastroje. Aczkolwiek dalej obok toastów ku czci amerykańskiej, francuskiej i polskiej rewolucji wznoszono także lojalne toasty na cześć króla Jerzego III oraz „Cudownej Rewolucji” z 1688 r., śpiewano też piosenki sankiulotów oraz powtarzano niektóre bardziej krwawe slogany pożyczone z paryskiej ulicy. To jednak z drugiej strony motłoch, podżegany przez konserwatystów, demonstrował przeciwko nim. W Birmingham na przykład pod sloganem „Kościół i Król” rozwścieczony tłum podpalał domy znanych reformatorów oraz świątynie metodystów, których uważano, wraz z katolikami i żydami, za wywrotowców.
Postępowała polaryzacja poglądów. Z jednej strony wielu z tych, którzy na początku widzieli w wydarzeniach paryskich zorzę nowej epoki, zaczęło uznawać słuszność argumentów Burke’a, który od samego początku widział w rewolucji francuskiej tylko zło. Z drugiej, bardziej radykalni reformatorzy czerpali coraz więcej inspiracji z tego, co się działo, i mówiło we Francji. Tym bardziej więc przykład Polski wydawał się istotny, i to nie tylko dla osób o umiarkowanych poglądach, którzy pragnęli spokojnej reformy. Co prawda w broszurze na temat różnych form rządu, publicysta William White określił ustawę rządową z 3 maja jako rather a modification of imperfection than a perfection in that government („raczej poprawka niedoskonałości niż doskonalenie tych rządów”). Charles Patton z Edynburga krytykował polską konstytucję za to, że była oparta jedynie na własności prywatnej[21]. Jednak niemal wszyscy, którzy się w jakikolwiek sposób wypowiadali na temat Polski, od skrajnie konserwatywnych do najgorliwszych radykałów, stało mocno za Polską i dziełem 3 maja.
Przez całą resztę 1791 r. i pierwszą połowę 1792 r. brytyjska prasa przekazywała wiadomości o pracy Sejmu, komentując sprawy reformy starostw, konstytucji ekonomicznej, projektów dotyczących chłopów, Żydów, itd.[22]. Burke, w liście do króla Stanisława Augusta z 28 lutego 1792 r., dziękując za Medal Merentibus, który Bukaty wręczył mu w jego imieniu, pisał: Under your guidance, the Poles are restored to the advantages of their nature („Pod Twoim przywództwem Polacy zostali przywróceni do należącej im się kondycji”) i wyraził nadzieję, że będzie kontynuował on swą zbawienną politykę odnowy[23]. W dzień 3 maja 1792 r. grupa obywateli londyńskiego City zorganizowała uroczysty bankiet w rocznicę ustawy rządowej. Poseł Bukaty „grzecznie” się wymówił z udziału w nim, „zważając atoli, jak takowe zgromadzenia są tu od rządu podejrzane, będąc po większej części złożone z duchów, jak je zowią, republikańskich i dissidentes”.
Niemniej wznoszono toasty za zdrowie króla Stanisława Augusta i narodu polskiego obok okrzyków na cześć Tomasa Paina i śpiewów rewolucyjnych. Rocznicę również uczcił „Times”, porównując w obszernym artykule rewolucję francuską i polską, krytykując pierwszą, a chwaląc drugą[24].
Wieści o konfederacji targowickiej i wkroczeniu wojsk rosyjskich do Polski zostały odebrane z powszechną konsternacją. „Times” nazwał rewolucję polską jako one of the most important events in history („jedno z najważniejszych wydarzeń w historii”) i wyraził głębokie oburzenie sytuacją[25]. Wszystkie gazety jednogłośnie potępiały agresję Rosji, wyrażając obrzydzenie postępowaniem carycy i życząc pomyślności polskim siłom zbrojnym[26]. Społeczeństwo brytyjskie wtórowało tym uczuciom. W liście do syna z 29 lipca Edmund Burke pisał: No Cause in the world can, as a Cause, be more clear in my Eyes, or can have more of my warm wishes than that of the Poles („Żadna sprawa na świecie nie mogłaby być tak jasna i wzbudzać we mnie tak ciepłego poparcia jak sprawa Polaków”)[27]. Generał Jan Komarzewski, podróżujący wówczas po Wielkiej Brytanii, pisał z Edynburga: „Objechawszy niemal wszystkie prowincje Anglii, Szkocji, księstwa Wales i wyspę Anglesję, nie znajduję jak tylko jeden głos tego szacownego ludu: życzenie pomyślności Królowi i krajowi naszemu…”[28].
Franciszek Bukaty w liście do króla z Londynu pisał: „Poczciwy naród angielski powszechnym głosem wielbił i wielbi konstytucję naszą i heroizm wojska naszego i tak się był zapalił, że otworzył publiczną składkę na pomoc naszą. Kupa oficerów przychodziła do mnie ofiarując się do służby naszej”[29]. Istotnie, 26 lipca grupa kupców, bankierów, przemysłowców, duchownych, literatów i wpływowych osobistości z City z posłem do Izby Gmin Williamem Smithem na czele ogłosiła zbiórkę na rzecz polskiego wysiłku zbrojnego, która miała być zainicjowana na mityngu zwołanym pierwotnie na 31 lipca i ostatecznie przesuniętym na 2 sierpnia. Na tym „Meeting of Friends of Poland” – Zgromadzeniu Przyjaciół Polski – został założony fundusz pod zarządem, do którego wszedł lord mayor, osobiście wpłacając sumę 100 gwinei. Inni znakomici darczyńcy, to słynny z walki z handlem niewolnikami William Wilberforce, pisarz i polityk Richard Brinsley Sheridan oraz wytwórca porcelany Josiah Wedgwood, każdy wpłacił 100 funtów. Banki londyńskie otworzyły księgi, aby ludzie mogli wpłacać swe darowizny. Podobne stowarzyszenia powstały też w Manchesterze, Liverpoolu, Birmingham, Sheffield, Bristolu, Glasgow i Edynburgu[30].
„Opinia publiczna w Anglii wypowiada się wyraźnie przeciw inwazji na Polskę, której niesprawiedliwość uderza na równi wszystkie polityczne ugrupowania” – pisał 27 lipca francuski poseł w Londynie, wyrażając opinię, że nie byłoby z żadnej strony sprzeciwu, gdyby Wielka Brytania miała wystąpić przeciwko Rosji[31]. Było już jednak za późno, bo król przystąpił do konfederacji targowickiej i polskie wojska złożyły broń. W Wielkiej Brytanii zostały tylko wyrazy bezsilnej sympatii. Walpole, który nazwał deklarację marszałka Sejmu Stanisława Małachowskiego sweet herbs amidst so many poisonous weeds („pachnące zioła wśród tylu trujących chwastów”), nawiązując tym samym do obalenia monarchii w Paryżu 10 sierpnia, wzdychał: Two kings in one week! What a page of history! („Dwóch królów w jednym tygodniu! Co za karta historii!”)[32]. Składki zostały oddane darczyńcom.
Burke nie figurował wśród nich. Pomimo prawdziwej sympatii, jaką żywił dla Polaków i sprawy polskiej, nie posunął się dalej niż apelowanie, aby polskim emigrantom politycznym ofiarowano gościnność[33]. W jego pojęciu najważniejszym wezwaniem stojącym przed cywilizacją europejską było zwalczanie rewolucji francuskiej, w której widział coś w rodzaju herezji dążącej do obalenia wszystkich tronów i ołtarzy, aby unicestwić tę cywilizację. Z tego punktu widzenia Polska była podrzędnym tematem.
Mało tego, stała się niebezpieczną dywersją. Przywódca opozycji w parlamencie, Charles James Fox, wielki orędownik sprawy polskiej, ale też sympatyk umiarkowanych elementów rewolucji francuskiej, ubolewał nad tym, że Wielka Brytania przechodziła w szeregi antyfrancuskich despotów, którzy teraz przymierzali się do kolejnego rozbioru Polski. Nawoływał do stawienia im czoła w obronie polskiej rewolucji. Natomiast Burke, który też ubolewał nad agresją na Polskę, przede wszystkim ubolewał nad tym, że zamiast skupiać swe siły na zwalczaniu hydry rewolucji francuskiej, Rosja, Prusy i Austria marnują je na niszczeniu państwa, które nikomu nie zagrażało ideologicznie w tej samej mierze. W agitacji Foxa i jego wigów widział jedynie próbę wciągnięcia Wielkiej Brytanii do sojuszu francusko-polskiego przeciw państwom despotycznym i tym samym wspomagania szerzenia obrzydliwych doktryn francuskich jakobinów[34].
Wola Burke’a została spełniona, gdy na początku 1793 r. Wielka Brytania wszczęła wojnę z Francją, która trwała, z krótką przerwą, przez więcej niż dwa dziesięciolecia. Przez ten czas mowę o reformie parlamentarnej rząd traktował jako wywrotową agitację i stosował surowe represje przeciwko wszystkim radykałom, używając sloganu zagrożenia narodowego jako usprawiedliwienia. W takim klimacie sprawa polska nie mogła już budzić sympatii w sferach prorządowych.
Powstanie kościuszkowskie, które wybuchło w następnym roku, głęboko poruszyło brytyjskie społeczeństwo. Aczkolwiek jego rewolucyjny charakter zaniepokoił sfery konserwatywne, to przeważała jednak wizja heroicznego narodu walczącego o swe prawa i, jak się wydawało, o tę chwalebną konstytucję, którą wspominano z szacunkiem. „Annual Register” na rok 1795 oddał jej hołd, znów przeciwstawiając ją ohydnym wyczynom rewolucjonistów francuskich[35].
Polska rewolucja 3 maja stała się w Wielkiej Brytanii symbolem, przede wszystkim dla wszelkiego rodzaju liberałów, reformatorów i radykałów.
Kiedy po upadku powstania kościuszkowskiego liczni Polacy zaczęli walczyć po stronie rewolucyjnej Francji, a po 1807 r. – Napoleona, znaleźli się po stronie wrogów Wielkiej Brytanii, lecz opinia brytyjska nie traktowała ich jednak jako wrogów, a sfery postępowe uznawały dalej jako godnych uznania szermierzy wolności. Upadek powstania kościuszkowskiego był opiewany z boleścią przez poetów. Kiedy w 1798 r. Tadeusz Kościuszko, po uwolnieniu przez cara Pawła I, przybył do Londynu, klub wigów ostentacyjnie wręczył mu szablę honorową. Był to gest nie tylko szacunku dla niego i polskich patriotów, ale też przeciwko represyjnemu rządowi Williama Pitta, który łamał konstytucję w imieniu walki z jakobinizmem.
Sympatia dla sprawy polskiej głośno powróciła ponownie na początku kongresu wiedeńskiego, przysparzając wielu kłopotów niezbyt propolskiemu brytyjskiemu negocjatorowi lordowi Castlereaghowi, a nawet wiodąc do impasu, który groził wybuchem nowej wojny. To w wielkiej mierze dzięki presji opinii publicznej w 1815 r. powstało Królestwo Polskie.
W Wielkiej Brytanii sympatia do Polaków oparta była przede wszystkim na pamięci o dziele 3 maja, które wymazało wszystkie wcześniejsze przesądy dotyczące religijnego fanatyzmu, zacofania, nierządności i innych ujemnych cech. Ich miejsce zajęła legenda o Polakach jako szermierzach wolności, której zostali pozbawieni przez niesprawiedliwy los, ludzi myślących tak samo jak Brytyjczycy, jeśli chodzi o prawa jednostki i przestrzeganie konstytucji. Tę legendę podtrzymywały romantyczne powieści o takich tytułach jak: The Count de Poland, The Exile of Poland, Thaddeus of Warsaw czy The Mines of Wielitska, a Polish legendary romance, sztuki teatralne oraz wiersze romantyczne. Były to przeważnie bazgraniny poetów, o których pamięć słusznie zamarła, ale były wśród nich też dzieła Johna Keatsa, Leigh Hunt, Waltera Savage Landora i Alfreda Tennysona.
Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, szkocki poeta Thomas Campbell założył Stowarzyszenie Literackie Przyjaciół Polski, aby wspierać sprawę polską. Sprawa ta poruszyła wszystkie klasy Brytyjczyków, ale co znamienne, cieszyła się szczególnie głęboką sympatią wśród klasy robotniczej miast takich jak Birmingham, Manchester, Newcastle, Hull i Glasgow – najbardziej aktywnych ośrodków ruchu domagającego się reformy konstytucji brytyjskiej. Wśród tych, którzy walczyli o prawo wyborcze, Polska kojarzyła się bowiem z walką o konstytucję. Młodziutki Ernest Jones, przyszły głośny przywódca ruchu reformatorskiego czartystów, mając zaledwie jedenaście lat, w 1830 r. uciekł z domu i powędrował przez Niemcy, aby dołączyć do walczących o wolność Polaków.
Sprawa polska do takiego stopnia zlała się w wyobraźni Brytyjczyków ze sprawą konstytucyjnej praworządności, iż w artykule, który ukazał się w „Westminster Review”, w styczniu 1831 r., autor twierdził, że jeżeli Polakom uda się odrzucić Rosjan za Niemen, to Brytyjczycy dostaną powszechne prawo wyborcze, że jeżeli wyrzucą ich za Dniepr, to w Wielkiej Brytanii zostaną zlikwidowane tzw. Corn Laws, znienawidzone taryfy utrzymujące wysoki koszt chleba, a jeżeli dojdą do Smoleńska, to Brytyjczykom obniżą się podatki, ponieważ w gruncie rzeczy obydwa narody walczą o to samo[36].
Ta sympatia dla Polaków w Wielkiej Brytanii, która była spuścizną po dziele 3 maja, ciągnęła się aż do połowy lat czterdziestych XIX w., kiedy to została przyćmiona przez inne wydarzenia.
[1] L. Wolff, Inventing Eastern Europe. The Map of Civilization on the Mind of the Enlightenment, Stanford 1994.
[2] N. Davies, The Languor of so Remote an Interest. British Attitudes to Poland 1772-1832, in: Oxford Slavonic Papers, New Series, XVI, 1983, s. 82.
[3] R. Butterwick, Poland’s Last King and English Culture. Stanisław August Poniatowski 1732-1798, Oxford 1998,s. 17-19; B. Wagner-Rundell, Liberty, Virtue and the Chosen People: British and Polish Republicanism in the Early Eighteenth Century, in Richard Unger ed., Britain and Poland-Lithuania. Contact and Comparison from the Middle ages to 1795, Leiden and Boston 2008, s. 201-202.
[4] N. Davies, op.cit., s. 80.
[5] E.Burke, The Correspondence of Edmund Burke, ed. L. Sutherland, Cambridge 1960-1978, tom II, s. 514; N. Davies, s. 80; P. Langford, ed., The Writings and Speeches of Edmund Burke, tom VIII, Oxford 1989, s. 351.
[6] Z. Libiszowska, Polska reforma w opinii angielskiej, [w:] J. Kowecki, ed., Sejm Czteroletni i jego tradycje, Warszawa 1991, s. 63.
[7] S. Fiszman, European and American Opinions of the Constitution of 3 May, [w:] Constitution and Reform in Eighteenth-Century Poland. The Constitution of 3 May 1791, ed. S. Fiszman, Blomington 1997, s. 474-475.
[8] Ibid., s. 475.
[9] „The Gentleman’s Magazine”, June 1791, s. 569-572; „The Scotsman’s Magazine”, June 1791.
[10] E. Burke, An Appeal from the New to the Old Whigs, etc., [w:] The Works of Edmund Burke, London 1828, tom VI, s. 243-244.
[11] The Political Crisis: or, a Dissertation on the Rights of Man, London July 1791, in G. Claeys, ed., Political Writings of the 1790s, Cambridge 1995, tom III, s. 148-149; Strictures on the Political Tenets of the Rt. Hon. Edmund Burke, etc., Ch. Pigott, London 1791, ibid., tom II, s. 129.
[12] The Annual Register for 1791, Chapter VI, s. 126
[13] S. Fiszman, op.cit., s. 475.
[14] „The Gentleman’s Magazine”, June 1791.
[15] H. Walpole, Earl of Oxford, Correspondence, ed. W.S. Lewis, Yale, 1937-[1983, tom XI, s. 286.
[16] Tom XXXIV, s. 120.
[17] Ibid., tom XXXIX, s. 487.
[18] Ibid., tom XXXIV, s. 159
[19] The Annual Register for 1791, Chapter VI, s. 112, 118, 126.
[20] G. Claeys, op.cit., tom V, s. 37, 45, 208-209, 371; tom VI, s. 59; A vindication of the Right Honourable Edmund Burke’s Reflections on the Revolution in France, etc., London 1791, in G. Claeys, op.cit., tom VII, s. 113.
[21] G. Claeys, ibid., tom VII, s. 207, 403-404; zob. także Z. Libiszowska, op.cit., s. 71.
[22] S. Fiszman, op.cit., s. 480.
[23] E. Burke, The Correspondence, etc., tom VII, s. 77-78.
[24] Z. Libiszowska, op.cit., s. 71.
[25] S. Fiszman, op.cit., s. 481.
[26] Z. Libiszowska, op.cit., s. 71, Misja polska w Londynie w latach 1769-1795, Łódź 1966, s. 115.
[27] E. Burke, The Correspondence, etc., tom VII, s. 158.
[28] Z. Libiszowska, Życie polskie w Londynie w XVIII wieku, Warszawa 1972, s. 153-154.
[29] Z. Libiszowska, Misja, etc., s. 116.
[30] Z. Libiszowska, Życie, etc., s. 156; Reforma, etc., s. 71; Misja, etc., s. 117.
[31] Z. Libiszowska, Reforma, etc., s. 72.
[32] H. Walpole, op.cit., tom XXXIV, s. 153, tom XXXI, s. 370-371
[33] E. Burke, The Correspondence, etc., tom VII, s. 159-160.
[34] P. Langford, ed., The Writings and Speeches of Edmund Burke, vol. VIII, The French Revolution 1790-1794, ed. L.G. Mitchell, Oxford 1989, tom VIII, s. 40-41, 422-423, 429, 431.
[35] S. Fiszman, op.cit., s. 481; G. Glaeys, op.cit., tom IV, s. 238-239.
Adam Zamoyski
Urodził się w 1949 r. w Nowym Jorku. Jest historykiem i publicystą.
Od wielu lat mieszka w Londynie. Ukończył Downside School oraz The Queen’s College na Oxfordzie. Jest dziennikarzem BBC i „Financial Times”. Jako niezależny historyk zajmuje się problematyką Polski oraz Europy w XVIII i XIX wieku.
Jest członkiem londyńskiego Society of Antiquaries, Royal Society of Arts, Royal Society of Literature i Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie.
Autor wielu książek i monografii, m.in.: Chopin, A New Biography, Collins, Londyn 1979 (I wyd. pol. Chopin, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985), The Battle for the Marchlands, A history of the 1920 Polish-Soviet War, East European Monographs, Boulder 1981, Paderewski, A Biography, Collins, Londyn 1982 (I wyd. pol. Paderewski, Warszawa 1992), The Polish Way, A Thousand-year history of the Poles and their Culture, John Murray, Londyn 1987 (I wyd. pol. Własną drogą, Znak, Kraków 2002), The Last King of Poland, Jonathan Cape, Londyn 1992, The Forgotten Few.The Polish Air Force in the Second World War, John Murray, Londyn 1995 (I tłum. pol. Zapomniane Dywizjony. Losy wojenne lotników polskich, Puls, Londyn 1995 (I wyd. pol. Orły nad Europą, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004), Holy Madness. Romantics, Patriots & Revolutionaries 1776-1871, Weidenfeld & Nicolson, Londyn 1999, Poland. A Treveller’s Gazetteer, John Murray, Londyn 2001, The Czartoryski Museum, Azimuth Editions, Londyn 2001, 1812. Napoleon’s Fatal March on Moscow, HarperCollins, Londyn 2004 (I wyd. pol. 1812. Wojna z Rosją, Znak, Kraków 2007), Warsaw 1920. Lenin’s Failed Conquest of Europe (I wyd. pol. Warszawa 1920. Nieudany podbój Europy. Klęska Lenina, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.
Jako prezes zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich przeprowadził odbudowę i rewaloryzację Muzeum Czartoryskich w Krakowie.
W 2012 r. został uhonorowany tytułem doctora honoris causa Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie.