Imponderabilia, ulubione ponoć słowo Piłsudskiego, a więc rzeczy nieważkie, ale takie, bez których nic. Np. patriotyzm. Zatrzymajmy się na razie na tym pojęciu: Ukraińcy z bezpiecznej – na razie – i względnie bogatej, Polski wracają do siebie, żeby walczyć z rosyjskim najazdem. Jestem pewien, że zwyciężą, choć niejeden zginie.
Ale myślę także o czymś innym.
Jechałem kiedyś pociągiem relacji Warszawa – Moskwa. W przedziale podróżowało także ormiańskie małżeństwo. Wracali na Kaukaz z wizyty u zięcia. Ci Ormianie, ależ oni mają zdolność do języków! Rozmowa toczyła się po polsku. Kiedy mówiłem o celu mojej podróży, Moskwie, zachciało mi się powiedzieć coś po rosyjsku: Maskwa mat’ biełokamienna. Tak kiedyś tak mówiono o tym mieście, bo mury Kremla odbudowanego po pożarze w XIV wieku były białe. Ale nie o historię tutaj chodzi. Ormiańskie małżeństwo natychmiast podjęło moje słowa: matuszka-bielokamienuszka, matuszka-bielokamienuszka.
Byli zachwyceni, bo Moskwa była dla nich czymś więcej niż stolicą Rosji, a wcześniej ZSRR. To było miasto ich młodości, ich westchnień.
I znów Kaukaz, tym razem miasteczko pod Groznym. Kobieta pokazuje mi ze łzami w oczach zdjęcia z wycieczki do Moskwy, która odbyła z nowo poślubionym mężem.
Cóż, Rosjanie przegrali także na tym froncie. Już nie biełokamienuszka, już nie wspomnienia przyjemne. Imponderabilia teraz inne: Moskwa to stolica morderczego mocarstwa. Tego, co było, chyba już nie da się odbudować.
Radosław Januszewski
Ilustracja: A. M. Wasniecow. „Prawdopodobny widok na moskiewski Kreml z białego kamienia cara Dimitra Dońskiego”. Koniec XIV wieku. 1922. Papier na tekturze, akwarela, węgiel. 51 × 80. Muzeum Moskwy, Moskwa.