Sądząc z wypowiedzi medialnych, w kwestii wojny na (w) Ukrainie polska generalicja jest zasadniczo bardziej optymistyczna niż eksperci cywilni. Dlaczego? Odpowiedzi może być kilka. Np., że zawodowy żołnierz nie będzie defetystą. Za defetyzm na wojnie rozstrzeliwują, a wojnę już przecież mamy. Poza tym generałowie nie będą występować przeciwko kolegom po fachu, którzy szkolili ukraińskie wojsko. I wreszcie, wojna doszła już do nas w postaci uchodźców, którym należy pomagać, a nie straszyć ich i przy okazji siebie, czyli – patrz co na wstępie – siać defetyzm. Tym zajmują się zawodowo trolle Putina.
Poza tym – co chyba najważniejsze – fachowcy widzą, że Putin tę wojnę przegrywa. Oby jak najszybciej pojawił się rosyjski pułkownik Claus von Stauffenberg i oby tym razem nikt przypadkiem nie przesunął teczki z bombą za grubą, dębową podporę stołu.
Aha, zamach na Hitlera był wstępną częścią operacji Walkiria. Jest jakiś słowiański odpowiednik nordyckich walkirii? I proszę nie mówić, że argumentum ad Hitlerum kończy wszelką dyskusję, bo Hitler to zbrodniarz. A Putin to nie?