Znalazca poniższego uzasadnienia wyroku nie znał, niestety, nazwisk sędziów Sądu Najwyższego, którzy wyrokowali w tej sprawie, ani imienia czarno-białego bohatera pozwu, który znalazł finał w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego w 1960 roku. Ale i bez tego lektura jest frapująca…
C.3/60
Uzasadnienie
Wobec uprawomocnienia się ts. wyroku z dnia 23 lutego 1959 r. w części oddalającej powództwo (p. II sentencji), przedmiotem rozpoznania były już tylko roszczenia o wynagrodzenie szkody spowodowanej
a) wyduszeniem kurcząt przez kota do wysokości co najwyżej 300zł.
b) zanieczyszczenie studni do wysokości co najmniej 200zł.
Obydwa roszczenia są nieuzasadnione, a więc powództwo obejmujące je, a opierane na przepisie art.134 kz musiało ulec oddaleniu.
Do powództwa o odszkodowanie za czyszczenie studni powód nie jest legitymowany Legitymacja taka służyłaby tylko właścicielowi nieruchomości, której część składową (art. 419 pr. rz.) studnia stanowi.
On bowiem jedynie poniósł szkodę. Jak zaś wynika z niespornych oświadczeń stron, właścicielem tej nieruchomości jest nie powód, ale jego teściowa Władysława Adamek (k. 91).
Nie daje w szczególności powodowi legitymacji czynnej w procesie okoliczność, że powód studnię budował. Jego majątek powiększył się przez to jedynie o ewentualne roszczenia do właścicielki o zwrot nakładów jako użytecznych, czy też obliczonych według nakładów pracy.
Roszczenie to jest niezależne od zanieczyszczenia studni przez osoby trzecie, a więc powód w skutek zanieczyszczenia studni żadnej szkody nie poniósł. (art. 134).
Sąd nie podziela stanowiska zajętego odnośnie omawianego roszczenia w wyroku z dnia 23 lutego 1959 r. Oczywista zasada przyjęta w tym przedmiocie za podstawę wyroku została już zresztą przesądzona przez wykładnię zawartą w wyroku Sądu Wojewódzkiego z dnia 25 listopada 1959 r.
Za wyrokiem z dnia 23 lutego 1959 r., w oparciu o opinię biegłego Sendka (k. 61) ustala Sąd przeciętną wartość każdego uduszonego kurczęcia na kwotę 20 zł.
W oparciu o zeznania Władysławy Adamek, Apolonii Moskwa i Heleny Adamek oraz powoda, ustalił Sąd, że uduszonych kurcząt przez kota było 15-cie.
Powód nie jest jednak legitymowany do dochodzenia odszkodowania za kurczęta, gdyż nie były one jego własnością, choćby nawet – jak zeznał – wysiadywała ją jego własna kura oraz z jaj pochodzących z jego kur i pomijając wątpliwości jakie nasuwa co do takiego pochodzenia tych jaj okoliczność, że na gospodarstwie Władysławy Adamek była znaczna ilość kur jej własnych, a tylko jedna kura (Władysława Adamek k. 97), względnie trzy kury (Helena Piechno k. 97) powoda.
W tej sytuacji pomijając znowu sprzeczność pomiędzy zeznaniami Władysława Adamek i Heleny Piechnio, wątpliwości jakie wywołać musi pewność powoda uparcie stwierdzającego pochodzenie jaj od jego własnej kury, wyłączają przy tej okoliczności za podstawę wyroku.
Choćby jednak i tak było, własność powoda na jajach wygasła z chwilą wylęgnięcia się z nich piskląt, a powstałe w tym momencie pieniężne roszczenia o ich wartość do Władysławy Adamek, jako właścicielki gospodarstwa, na którym kurczęta się wylęgły (art. 76 i 311 zd. drugie pr. rzecz.).
Okoliczność, że powód żył w krytycznym czasie w konkubinacie z Heleną Adamek, córką Władysławy Adamek, nie ma znaczenia skoro ożenił się z nią dopiero w roku 1958, a kot udusił kurczęta w roku 1956.
Jeśliby jednak nawet przedmiotowe kurczęta stanowiły własność powoda i tak nie mógłby odpowiadać za ich uduszenie, kot bowiem który był sprawcą ich nagłej choć nie równoczesnej śmierci nie należał do pozwanego, ani też pozwany kotem tym się nie posługiwał (art. 148 kz).
Kot, który kurczęta przedmiotowe rzekomo skonsumował, był biały z czarnym (Apolonia Moskwa, Helena Adamiak, Franciszek Markiewicz, pozwany), natomiast pozwany miał kota o futrze o barwach mniej przeciwstawnych, a w szczególności białego z kolorem tylko burym (powód), a może tylko siwym (Maria Maćkosz).
W warunkach bliskiego zamieszkania stron, a także ich sąsiadów, tudzież posiadania przez nich wszystkich licznych kotów, powód mógł się łatwo pomylić co do tego kto jest właścicielem kota białego z czarnym – tym bardziej że określany w sprawie jako ‘kot pozwanego’ (biały z burym ogonem) był właściwie kocicą (zeznania pozwanego, k. 60) i schodziły się do niego inne koty.
Jakkolwiek obcy przeciętnym kotom zwyczaj duszenia kurcząt wskazuje, że kot biały z czarnym był może nieco zdziczały (choć może nie utracił ‘animus revertendi’) przyjęto ostatecznie, że stanowił własność Wesołowskiej (Maria Maćkosz).
Sąd doszedł do wniosku, że wytoczenie rozpatrzonego a całkowicie bezpodstawnego i bezzasadnego powództwa można by wytłumaczyć swego rodzaju nie liczącą się z niczym chęcią odwetu za doznane rzekomo poprzednie choć prawnie w pełni uzasadnione niepowodzenia powoda (w postaci egzekucji z prawomocnego wyroku zaocznego).
O kosztach orzeczono po m. art.100 kpc.”.