W Sądzie Najwyższym czeka na rozpoznanie bardzo ważna sprawa, która będzie miała znaczenie dla tysięcy Polaków. Nie może być rozpoznawana, bo sędziowie nie mają dostępu do akt. Sędziowie dopominają się o dostęp do akt. Nie dostają. Dlaczego nie mają dostępu do akt? Z powodu działań Małgorzaty Manowskiej Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i obecnej prezeski Izby Cywilnej Joanny Misztal-Koneckiej; to także neosędzia SN – przypomina na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
W wydanym 6 października wyroku w sprawie C-487/19 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że przeniesienie sędziego bez jego zgody do innego sądu lub między dwoma wydziałami tego samego sądu może naruszać zasady nieusuwalności i niezawisłości sędziów. Postanowienie, na mocy którego organ orzekający w ostatniej instancji i w składzie jednego sędziego odrzucił odwołanie sędziego przeniesionego wbrew jego woli, należy uznać na niebyłe, jeżeli powołanie owego sędziego orzekającego jednoosobowo nastąpiło z rażącym naruszeniem podstawowych norm dotyczących ustroju i funkcjonowania rozpatrywanego systemu sądownictwa.
Tym jednym sędzią Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, który odrzucił odwołanie sędziego SO w Krakowie Waldemara Żurka do Izby Cywilnej SN, był dr hab. Aleksander Stępkowski. Dodajmy, że ów profesor Uniwersytetu Warszawskiego wydał postanowienie nie mając – przynajmniej oficjalnie – dostępu do akt sprawy.
Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości akta zagarnęła prof. Małgorzata Manowska.
Ewa Ivanova opisała w Gazecie Wyborczej ostatnie wydarzenia w SN:
„Po pierwsze, w międzyczasie skład SN, który zadał pytanie TSUE, się skurczył: trójka z siódemki sędziów odeszła w stan spoczynku. W tej sytuacji nowa prezes Izby Cywilnej Joanna Misztal-Konecka (także neosędzia) powinna uzupełnić czteroosobowy skład i umożliwić legalnym sędziom wydanie orzeczenia. Tyle że do dziś Misztal-Konecka tego nie zrobiła.
Po drugie, skład nie ma dostępu do akt. Blokuje do nich dostęp Małgorzata Manowska, neosędzia i pierwsza prezes SN. Choć akta wróciły z TSUE do SN, pierwsza prezes wymyśla kolejne preteksty, aby skład ich nie dostał. Najpierw trwała zabawa ze składem w ping-ponga, akta przerzucano między pierwszą prezes SN a prezes Izby Cywilnej. Gdy sędzia sprawozdawca prof. Karol Weitz domagał się wydania akt, prezes Izby Cywilnej odpowiedziała, że już ich nie ma, bo przesłała je z powrotem do sekretariatu pierwszej prezes SN.
Z kolei Manowska odpowiedziała Weitzowi, że akt nie wyda, bo chce wystąpić o wyznaczenie specjalnego rzecznika dyscyplinarnego, który zająłby się sprawą Aleksandra Stępkowskiego (orzekł bez akt w sprawie, na kanwie której zadano pytania TSUE). Niedawno Manowska wymyśliła inny pretekst, aby sędziom nie dać akt. Zleciła przygotowanie analizy na temat ubiegłorocznego październikowego wyroku TSUE. Ma ją opracować na polecenie pierwszej prezes Biuro Studiów i Analiz SN do 28 lutego.”
Nie zważając na obstrukcję obu prezesek, prof. Karol Weitz 30 grudnia wyznaczył termin jawnego posiedzenie składu orzekającego na 31 stycznia 2022 r.
Zarządzenie w sprawie III CZP 2519 (1)Na to Małgorzata Manowska przesłała prof. Karolowi Weitzowi pismo z informacją, że do tego czasu akta w tej sprawie „nie zostaną zwrócone do Izby Cywilnej”. Dalej Manowska pisze, że podziela zdanie, że sprawa ma wielką wagę i budzi zainteresowanie opinii publicznej.
Prezeska Izby Cywilnej zareagowała natomiast brutalnie i sięgnęła do środków nadzwyczajnych:
Zarządzenie Prezesa Kierującego Pracą IC z dnia 5 stycznia 2022 rProf. Krystian Markiewicz, sędzia, prezes ISSP „Iustitia” tak ocenił te działania kierownictwa Sądu Najwyższego:
Dla mnie to niewyobrażalne, aby prezes sądu, a więc w istocie czynnik administracyjny, uniemożliwiał sędziom sprawowanie wymiaru sprawiedliwości.
Prezes nie jest od decydowania, co sędziemu jest potrzebne do orzekania. To skład decyduje o tym, czy potrzebuje opinii, czy wsparcia analityków lub asystentów, a nie prezes.
Taka ingerencja prezesa sądu w sferę orzeczniczą to nadużywanie uprawnień.
I na koniec jeszcze jeden cytat z artykułu Ewy Ivanovej:
Dla wszystkich naszych rozmówców jest jasne, że pierwsza prezes naraża się na odpowiedzialność dyscyplinarną, blokując dostęp do akt. Prokuratorzy, z którymi rozmawiamy, uważają, że nawet jeśli sporządzane są opinie czy prowadzone są czynności dyscyplinarne, to skład powinien mieć dostęp do akt. Inne podmioty mogą w takich przypadkach pracować na aktach zastępczych albo na odpisach urzędowych akt, tak aby nie wstrzymywać głównego postępowania sądowego. Celowe wstrzymywanie biegu sprawy przez Manowską czy Misztal-Konecką może – zdaniem prokuratorów – w przyszłości być powodem nie tylko odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale także karnej.
(pr)