Tytuł artykułu opublikowanego przed 40 laty, 13 listopada 1981 roku w 33 nr Tygodnika „Solidarność” nawiązywał do tytułu programu NSZZ „Solidarność”: „Samorządna Rzeczpospolita”. Przypominając tekst prof. Adama Strzembosza, wtedy docenta dr. habilitowanego, sędziego Sądu Wojewódzkiego w Warszawie chcemy nie tylko przypomnieć istotny fragment drogi, jaką przeszło polskie sądownictwo, lecz także pokazać, że problemy, z którymi borykali się w PRL niezawiśli sędziowie, powróciły jak upiory, które znów straszą.
Nasze pragnienie przekształcenia Polski w Samorządną Rzeczpospolitą jest równocześnie dążeniem do takich stosunków społecznych i do takiego systemu prawnego, które zagwarantują podstawowe wolności obywatelskie, w których będzie respektowana zasada równości wobec prawa wszystkich obywateli, a także wszystkich instytucji życia publicznego. To dążenie, glęboko zakorzenione w naszej kulturze, zostało umocnione doświadczeniami ostatnich lat kilkudziesięciu. Nie tylko znalazło ono dobitny wyraz w programie Związku, ale ma za sobą poparcie całego narodu – wyjąwszy niewielką garstkę, która nadal korzysta lub wierzy, że znów będzie korzystać z przywilejów pochodzących — jak ktoś niedawno powiedział — z częściowej prywatyzacji naszego państwa w ostatnim dziesięcioleciu przez koalicję prywatnych interesów.
Nasze uparte staranie o nowelizację wielu dziedzin obowiązującego prawa pozbawione jest jednak złudzeń, że wystarczy je zmienić, a wtedy uzyskamy należne nam wolności, wykorzystamy drzemiące w społeczeństwie siły dla dobra wspólnego. podniesiemy poziom moraIności społecznej przez odzyskanie jedności między obowiązującymi normami prawnymi i powszechnym przekonaniem względem tego, co jest dobre i sprawiedliwe.
Niewiele bowiem uda sie nam zmienić, jeśli sądy nie będą miały autorytetu, opartego na powszechnym przekonaniu zarówno obywateli jak i przedstawicieli władzy, że działają wyłącznie na podstawie prawa, zgodnie z własnym głębokim przekonaniem sędziów — wolnych w orzekaniu, mądrych i zabezpieczonych przed wszelkimi zewnętrznymi naciskami.
Wśród wielu gwarancji przestrzegania prawa niezawisłe sądy odgrywają rolę szczególną, gdyż w ich rękach znajdują się decyzje stanowiące o naszym życiu, wolności, godności, najbardziej naturalnych prawach (chociażby do własnego dziecka), majątku.
Rola sądów stale zresztą wzrasta, One decydują obecnie w ostatecznej instancji o prawie do upowszechniania naszych myśli i przekonań, skoro rozpatrują odwołania od decyzji cenzury; one orzekają o legalności większości decyzji organów administracji; a dążymy do tego, by ich uprawnienia w przyszłości w tej materii zostały rozszerzone. Sądy winny przejąć w całości rozstrzyganie konfliktów powstałych na tle stosunku pracy — po zlikwidowaniu komisji rozjemczych i odwoławczych. Do nich winny należeć decyzje o sporach wvnikających ze szkód górniczych, geologicznych, łowieckich, powstałych na tle wynalazczości. Sądy uzyskały. na podstawie niedawno uchwalonej ustawy o samorządzie pracowniczym, prawo rozstrzygania o zasadności sprzeciwu od powałania konkretnej osoby na stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa. Im już teraz przy niektórych typach konfliktów społecznych powierza się rolę arbitra, a ustawa o związkach zawodowych usankcjonuje tę nową rolę polskiego sądownictwa.
Zabiegi „Solidarności” o pełne gwarancje niezawisłości sądów rozpoczęły się w chwili powstania „Solidarności” w sądach — na początku września 1980 roku. Pod koniec października podstawowe zręby programu zostały oprocowane na zjeździe w Poznaniu. O ich aprobatę wśród pracowników sądownictwa nie było trudno: podjął nasze żądania utworzony w tym czasie autonomiczny związek zawodowy sądownictwa, poparli sędziowie nie zrzeszeni w związkach zawodowych, adwokaci na swym zjeździe, wielu pracowników prokuratury. W tym samym duchu wypowiedział się Komitet Nauk Prawnych PAN, takie same uchwały podjęły wydziały prawa paru uniwersytetów, uczestnicy Ogólnopolskiego Forum w Krakowie i Poznaniu.
Ustawa o sądach była głównym punktem rozmów grupy roboczej Krajowej Komisji Porozumiewawczej ds. praworządności z Komisją Rządową. Na czym zatem polegają te gwarancje, w czym widzimy zagrożenie dla niezawisłego wymierzania sprawiedliwości w naszym ądownictwie? Moi koledzy pisali już o tym na łamach „Solidarności”. Teraz jednak nadszedł czas ostatecznych decyzji — prace nad ustawą są zaawansowane, a Związek na swym I Zjeździe w Gdańsku nie tylko jednoznacznie określił swoje stanowisko w tym przedmiocie, ale nawet podjął specjalną uchwałę czyniącą z gwarancji niezawisłości sędziowskiej — sprawę wszystkich oranizacji zakładowych i wszystkich regionów, sprawę całego Związku.
W realnych warunkach życia społecznego zawsze będą miały miejsce próby naginania orzecznictwa sądów do doraźnych interesów. Historia sądownictwa w Polsce powojennej jest pełna przykładów oddziaływania na pracę sądów poprzez obsadzanie ich ludźmi — dla określonych ośrodków władzy — w pełni dyspozycyjnymi, których zależność była podtrzymywana przez możliwość łatwego pozbawienia stanowiska, odpowiednią politykę awansową i płacową opartą na arbitralnej decyzji administracji sądowej i objęciu wyższych stanowisk tzw. nomenklaturą. Wprowadzenie zasady powoływania sędziów Sądu Najwyższego na 5-letnie kadencje doprowadziło do braku poczucia stabilizacji zawodowej poprzez możliwość łatwego pozbycia się sędziów wydających orzeczenia niezgodne nie tylko z aktualną polityką kryminalną, gospodarczą czy społeczną ale również z interesami konkretnych osób znajdujących się na szczycie hierarchii organów władzy.
Przyjmowanie na aplikantów pozostawiono prezesom sądów wojewódzkich, ponieważ w wielu ośrodkach o etat aplikanta nie było łatwo, rozplenić się musiały protekcje nie zawsze sprzyjające wyborowi osób nawykłych do samodzielności w myśleniu i podporządkowaniu się pryncypiom moralnym.
Jedynym lekarstwem na niedomogi sądownictwa jest zatem samorządność sędziowska, jako najlepsza gwarancja niezależnośći wynikającej z tego, że wszystkie elementy kariery sędziego zależeć będą od opinii jego kolegów. Sprzyjać to będzie wytworzeniu się poczucia godności zawodu sędziego, współdziałaniu w obronie interesów wymiaru sprawiedliwości, podniesieniu poziomu orzecznictwa.
— Usunięcie przepisów pozwalających na odwołanie sędziego ze stanowiska w innym trybie niż dyscyplinarny. Chodzi przede wszystkim o bezwzględne usunięcie przepisu pozwalającego na odwołanie sędziego ze stanowiska, gdy „nie daje on rekojmi należytego wykonywania obowiązków sędziego (art. 59 §1 prawa o ustroju sądów powszechnych), a więc przepisu niezwykle niebezpiecznego; znaczne ograniczenie możliwości delegowania sędziego do innego sądu, wbrew jego woli lub przeniesieniu do innego sądu „dla dobra wymiaru sprawiedliwości” (art. 60 § 2 lit. d): zniesienie kadencyjności w Sądzie Najwyższym jest podstawowym warunkiem podniesienia autorytetu, zaufania społecznego i roli sędziów tego sądu w wymiarze sprawiedliwości.
— Zrównanie uposażeń sędziów określonych sądów, które zróżnicowane były jedynie przez dodatki za wysługę lat i ujednolicone dodatki funkcyjne. Automatyzm w podwyższaniu uposażenia, zniesienie nagród i równoczesne określenie wynagrodzenia sędziów na poziomie gwarantującym im niezbędny status materialny byłoby istotnym uniezależnieniem ich od przełożonych, gdyż
Jedynym lekarstwem na niedomogi sądownictwa jest zatem — samorządność sędziowska jako najlepsza gwarancja niezależności wynikającej z tego, że wszystkie elementy kariery sędziego zależeć będą od opinii o nim jego kolegów. Sprzyjać to będzie wytworzeniu się poczucia godności zawodu sędziego, współdziałaniu w obronie interesów wymiaru sprawiedliwości, podniesieniu poziomu orzecznictwa.
— Usunięcie przepisów pozwalających na odwołanie sędziego ze stanowiska w innym trybie niż dyscyplinarny. Chodzi przede wszystkim o bezwzględne usunięcie przepisu pozwalającego na odwołanie sędziego ze stanowiska, gdy „nie daje on rekojmi należytego wykonywania obowiązków sędziego (art. 59 §1 prawa o ustroju sądów powszechnych), a więc przepisu niezwykle niebezpiecznego; znaczne ograniczenie możliwości delegowania sędziego do innego sądu, wbrew jego woli lub przeniesienia do innego sądu „dla dobra wymiaru sprawiedliwości” (art. 60 § 2 lit. d): zniesienie kadencyjności w Sądzie Najwyższym jest podstawowym warunkiem podniesienia autorytetu, zaufania społecznego i roli sędziów tego sądu w wymiarze sprawiedliwości.
— Zrównanie uposażeń sędziów określonych sądów, które zróżnicowane były jedynie przez dodatki za wysługę lat i ujednolicone dodatki funkcyjne. Automatyzm w podwyższaniu uposażenia, zniesienie nagród i równoczesne określenie wynagrodzenia sędziów na poziomie gwarantującym im niezbędny status materialny byłoby istotnym uniezależnieniem ich od przełożonych, gdyż nie oni, lecz wyższe instancje sądowe są powołane do oceny pracy sędziego.
Ze względu na rolę samorządu sędziowskiego w systemie gwarancji niezawisłości sądów tej kwestii poświęcić musimy jeszcze kilka uwag. W programie Związku (teza 24) stwierdzono, że samorząd sędziowski (zgromadzenie ogólne wszystkich sędziów danego okręgu — zarówno wojewódzkich jak i rejonowych) winien mieć decydujący głos w powoływaniu na wszystkie stanowiska sędziowskie. Według bardziej szczegółowych ustaleń zgromadzenie ogólne w głosowaniu tajnym wybierałoby po 2 kandydntów na każdy wakujący etat sędziego — spośród osób o określonych kwalifikacjach, które zgłosiłyby się na wcześniej otwartą listę kandydatów, Z tych osób minister sprawiedliwości przedstawiałby jednego kandydata Radzie Państwa. Sędzią sądu rejonowego mógłby zostać asesor sądowy lub inna osoba o wymaganych kwalifikacjach dopiero po ukończeniu 30 lat życia, sędzią sądu wojewódzkiego — sędzia rejonowy po co najmniej 3 latach służby lub samodzielny pracownik nauki prawa.
Również prezesi i wiceprezesi sądów byliby mianowani przez ministra sprawiedliwości spośród dwóch kandydatów wybranych przez zgromadzenie ogólne. Stanowisko naszego Związku (i nie tylko naszego Związku) w tej ostatniej sprawie napotykało na szczególnie zacięty opór. Toteż należy uznać za ważne zwycięstwo przeforsowanie przez wszystkie działające w sądach warszawskich organizacje polityczne i zawodowe, zasad samorządnych wyborów prezesa Sądu Wojewódzkiego. Kandydatów na prezesa zgłosił minister sprawiedliwości, POP PZPR. Związek Autonomiczny i „Solidarność” okręgu warszawskiego. W wyborach wezmą udział wszyscy sędziowie, a nie tylko wojewódzcy. Minister powoła prezesa spośród kandydatów, którzy w tajnym głosowaniu uzyskają bezwzględną większość. Jeśli nikt takiej większości nie otrzyma głosowanie na tych samych kandedatów (po wyeliminowaniu dwóch z najmniejszą liczbą głosów) będzie mogło być powtórzone tylko raz. Jedyną zmianą w stosunku do projektu „Solidarności” jest możliwość przedstawienia ministrowi większej liczby kandydatów, a nie tylko dwóch. Samorząd sędziowski, choć z trudem, przebija się do praktyki dnia codziennego.*
Drugim ważnyrn organem samorządu jest w całości wybierane przez sędziów kolegium sędziowskie. Ono winno opiniować kandydatów na aplikantów i wnioskować kandydatów na asesorów sądowych, a także ustalać podział czynności tak ważny dla uniemożliwienia doboru konkretnego sędziego do konkretnej sprawy.
Podobne organy samorządu i podobne zasady powoływania na stanowiska prezesów i sędziów winny obowiązywać w Sadzie Najwyższym. Wówczas niezawisłość sądów uzyska pełną wiarygodność a sądy staną się istotnym czynnikiem stabilizacji społecznej — ich rozstrzygnięcia [zasłużą] na pelne zaufanie, będą likwidować nieuniknione spory, a autorytet sądu zastąpi konieczność odwoływania się do różnych form nacisku pozaprawnego wówczas, gdy prawo zostanie naruszone.
Samorządna Rzeczpospolita potrzebuje samorządnych sądów. Niezawisłe sądy są potrzebne nam wszystkim.
Adam Strzembosz
*Wybory w warszawskim Sądzie Wojewódzkim opisane zostały w zakończeniu artykułu Piotra Rachtana: 40 lat minęło… i historia zatoczyła koło. Sądy i praworządność na łamach pierwszego „Tygodnika Solidarność”
Zdjęcie ilustrujące – autorstwa Judyty Papp