Prezydencki doradca, prof. Zybertowicz, podał przyczynę wzrostu cen prądu – zmniejszone wianie wiatrów, a więc niższa produkcja odnawialnej energii. Pewno gdyby był ministrem w XIX wieku, w podobny sposób wyjaśniłby wzrost cen chleba – źle wiało, wiatraki mieliły z trudem.
Iście formalistycznym podejściem do nakazu miłości bliźniego wykazał się prymas Polski. Zakomunikował mianowicie grupie ofiarnych lekarzy, że nie mogą zbliżyć się do znękanych uciekinierów – pisał w tej sprawie do ministra, ten się nie zgodził, więc sprawa skończona. Gdyby przynajmniej zapowiedział złożenie odwołania… Ale choć Varsovia locuta, to causa bynajmniej nie jest finita.
Eviction, po naszemu – eksmisja, oznacza usunięcie kogoś z zajmowanej izby czy pokojów. Swoistą eksmisją było niedawne usunięcie neo-KRS z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa – nie z racji zalegania z czynszem (tu: składką), ale z przyczyny notorycznego łamania domowego regulaminu. Reakcja eksmitowanego? Przewodniczący izby poświęcił temu dwa zdania. To się nazywa (s)pokój!
Roszady rządowe polegające na dawaniu resortowych stołków byłym współpracownikom byłego wiceministra Gowina pokazują miałkość ludzi z jego byłego ugrupowania, nie wspominając już o jego szefie. W przedwojennej Polsce słowo „teka ministra” miało równoważnik – „portfel ministra”. Obecnie, w wielu przypadkach, można te określenia dawać bez cudzysłowu, ale za to – ze znakiem równości.
We Wszystkich Świętych obejrzałem w telewizji „Dziady”. W końcowej scenie spektaklu w reż. Adama Hanuszkiewicza (zrealizowanego w 1959 r.) kamera przesuwała się powoli wzdłuż drutu kolczastego (choć takiego, z powodów czysto technicznych, nie było na początku XIX wieku). Dokładnie taki sam drut rozwijany jest obecnie na naszej wschodniej granicy. A my przecież dobrze wiemy ze szkół, że obrzędy opisane przez Mickiewicza pochodzą z białoruskich wiosek.
Orwell zwrócił uwagę, że najróżniejsze reżimy polityczne pilnie dbają o to, aby im nie zarzucono lekceważenia demokracji. Wyszedł z założenia, że już samo nazwanie kraju demokratycznym, mimo najróżniejszych definicji tego słowa, jest pochwałą. Miał rację, gdy to pisał w 1945 r., ma i dzisiaj.
Krzysztof Bartnicki, po dziesięciu latach pracy, przełożył „nieprzetłumaczalne” dzieło Joyce`a „Finnegans wake” (wydał je krakowski Ha!art w 2012 r. pod tytułem „Finneganów tren”). Podaję fragment jednego ze zdań tej książki: „takie powiedzenie ewokator świata z mocą liter prawa mógłby wyryć przepładnie na arce czołowej każdego kto zamężaalbaniewiastęzrodzony” (str. 55). Niezwykły to, choć trudny w lekturze, hołd wobec prawa, wobec mocy jego liter.
Uparte naleganie ministerstwa sprawiedliwości na „reformy” ma teraz kolejne odsłony – mówi się o sędziach pokoju i dalszych zmianach w Sądzie Najwyższym. Tymczasem wystarczy dymisja szefa resortu. Nawet bez podania przyczyn. Te są dobrze znane.
Preemptio czyli pierwokup to zastrzeżenie umowne dużej mocy – jego naruszenie skutkuje co najmniej roszczeniami odszkodowawczymi. Nawet na pierwszy rzut oka widać, że w razie zaniedbania reguł kontraktu jest za to przewidziany… całkiem legalny okup.
Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.
Na zdjęciu ilustrującym: George Orwell w 1940 r. przed mikrofonem radia BBC.