Zaskakująco sprawnie udało się rozciągnąć 150 km zasieków z drutu kolczastego wzdłuż granicy z Białorusią. Przypomina to trochę błyskawiczne sprowadzenie wielkim samolotem maseczek z Chin na początku pandemii. Oba „sukcesy” firmował swoją obecnością pan premier. Urok pierwszego prysnął szybciutko, bo maseczki okazały się bublami. O uroku drugiego nie ma mowy, a na dodatek jego los wydaje się mocno niepewny.
Zadowolona jest tylko branża druciarska . Wypchnąć z magazynów błyskawicznie taką ilość pozornie trudno zbywalnego towaru to musi cieszyć producentów. „Polski Ład chronimy polskim drutem” – złośliwi pewnie szybko na to wpadną.
Od strony gospodarczej inwestycja jest rozwojowa. Obecne zasieki są prymitywne i łatwe do przejścia, podjęto zatem decyzję, że postawi się płot. Płot, na naszą miarę – 2,5 m wysoki (Litwini stawiają płot czterometrowy) na długości 150 km (litewski będzie miał długość 500 km). Generał Roman Polko wyliczył, że ochrona takiego ogrodzenia przez całą dobę wymagałaby obecności 9 tysięcy żołnierzy. A cała granica z Białorusią ma ponad 400 km. Trzeba by zatem 24 tysiące wojska i 2,5-3 mld złotych na inwestycje. Zakładam, że i na Bugu rozciągnie się druciane (z nierdzewnego materiału) bariery.
Na razie nasz płot będzie, w porównaniu do litewskiego, tańszy w budowie (sądzę jednak, że koszt tych 150 km dojdzie do 1 mld zł), w eksploatacji i… zdecydowanie tańszy w przekraczaniu. Sforsowanie takiej przeszkody nie będzie trudne, tym bardziej, że ma jej strzec nie 9, a 2 tysiące żołnierzy. Prezydent Łukaszenka z pewnością wykorzysta te „walory” naszych zapór i przemieści migrantów w gorzej strzeżone odcinki granicy. W efekcie nie unikniemy zadrutowania całości.
Nie lekceważę problemu. Musimy strzec granic i nie dopuszczać do niekontrolowanego napływu migrantów. Wiem, że nie jest to łatwe. Wiem też, że stawianie płotów i murów nie rozwiązuję żadnego problemu. Szczególnie przeszkód łatwych do sforsowania i ominięcia (warto zapoznać się z doświadczeniami z granicy USA – Meksyk). To bardziej demonstracja niż rzeczywista przeszkoda. Problem tkwi w przyczynach ludzkich wędrówek. Te są znane i przewidywalne. Można i należy zawczasu się do nich przygotować. Nie tylko i nie przede wszystkim gromadząc zapasy drutu kolczastego. Trzeba mieć jakiś pomysł, jakąś klarowną politykę imigracyjną. Bo nie zapominajmy – nasza gospodarka coraz bardziej będzie potrzebowała ludzi do pracy. Społeczeństwo coraz starsze, przyrost naturalny ujemny. Płot i Straż Graniczna zapewne niektórych odstraszą, ale sygnał idący w świat będzie taki: „To nie jest kraj dla przybyszów”. Sukces?
Piotr Dominiak
Cotygodniowe komentarze „Rejsy po gospodarce” prof. dr. hab. Piotra Dominiaka, założyciela i pierwszego dziekana Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej ukazywały się na łamach prasy gdańskiej od początku lat 90. Obecnie prof. Dominiak publikuje je na swoim profilu na FB