„Trzeba anulować, bo przegramy” – choć formułka ta w dosłownym brzmieniu wygłoszona została już jakiś czas temu, to można odnieść wrażenie, że za jej sprawą stworzył się niebagatelny precedens. Jak widać, nie każdy precedens sprzyja parlamentaryzmowi i demokracji jako takiej. – pisze Marek Kaczmarczyk w konstytucyjny.pl
Procedowanie nad ustawą zmieniającą ustawę o KRRiTv, potocznie zwaną „Lex-TVN”, owiane jest już od dłuższego czasu złą sławą. Od krytyki opozycji parlamentarnej, przez głosy wybitnych specjalistów z zakresu prawa konstytucyjnego, prawa mediów i medioznawstwa aż po apele ze strony czołowych polityków i organizacji z wielu stron świata, między innymi, działających zgodnie Demokratów i Republikanów, członków obu izb amerykańskiego Kongresu – widać, jakim powodzeniem cieszy się wspomniana nowela.
Środa, 11 sierpnia 2021 r., okazała się być sądnym dniem dla wszystkich tych, którzy próbowali bronić wolności i niezależności mediów, ich pluralizmu, a także wolności działalności gospodarczej, z Rzecznikiem Praw Obywatelskich na czele. Roszady w strukturach Rady Ministrów, niczym woda na młyn, zdeterminowały wzrost napięcia politycznego, a tym samym pobudziły krytyczne głosy wobec faktycznych możliwości przegłosowania nowelizacji, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość samodzielnie nie dysponuje wymaganą większością. Do czasu… Do czasu, aż nie zwerbuje politycznego planktonu albo do czasu, aż nie obejdzie Regulaminu Sejmu, łamiąc tym samym Konstytucję (art. 112 Konstytucji). Wszystko rzecz jasna pod płaszczykiem konstytucyjnego posłuszeństwa, bowiem obrona formalizmu głosowań parlamentarnych stanowi pełnię realizacji demokratycznego mandatu wyborczego. Reprezentacja polityczna musi bowiem odzwierciedlać wolę Suwerena, swojego Reprezentowanego, głosami tych, którzy de facto go reprezentują – posłów. Każda pomyłka musi być rychło niwelowana, „bo przegramy” – przegramy zaufanie wyborców, przegramy konstytucyjność, przegramy jakość politycznej debaty. Przykro stwierdzić, że dwa ostatnie elementy już dawno zostały przegrane i domniemywać można, że przegrana ta nie była przypadkowa.
Przechodząc do meritum, należy zastanowić się nad znaczeniem art. 189 Regulaminu Sejmu, który dozwala zarządzić reasumpcję głosowania, co też zostało uczynione w niniejszej sprawie. Ostatecznie odroczone posiedzenie Sejmu zostało przywrócone, tym samym głosowanie nad nowelizacją ustawy o KRRiTv może się bez problemu odbyć. Poruszyć należy dwa wątki. Po pierwsze, wątek dotyczący możliwości głosowania wniosku o reasumpcję w czasie odroczonego de facto i de iure posiedzenia Sejmu. Po drugie, wątek dotyczący realizacji przesłanek reasumpcji w postaci „uzasadnionych wątpliwości”.
Odnosząc się do pierwszego wątku, uznać należy, że głosowanie dotyczące reasumpcji może odbyć się podczas odroczonego posiedzenia, inaczej wypaczyłoby to istotę reasumpcji. Skoro zaś art. 189 ust. 2 Regulaminu Sejmu wskazuje, że „wniosek może być zgłoszony wyłącznie na posiedzeniu, na którym odbyło się głosowanie”, to oczywistym jest, że wniosek należy złożyć podczas danego posiedzenia. Jeśli zaś jest ono odroczone, należy złożyć wniosek niezwłocznie po przeprowadzeniu głosowania w sprawie odroczenia posiedzenia. Po złożeniu takiego wniosku, Marszałek Sejmu, analizując realizację przesłanek formalnych, po uznaniu ich wypełnienia, zarządza głosowanie. Głosowanie to musi również odbyć się na owym odroczonym posiedzeniu. Istotą reasumpcji jest bowiem doprowadzenie do formalnej poprawności głosowania parlamentarnego, a co za tym idzie zgodności wyrażonych głosów z głosami zarejestrowanymi przez sejmową aparaturę techniczną. Nieco inaczej jest z poprawnością materialną, o czym za chwilę. Gdyby zaś uznać przeciwnie, że głosowanie może odbyć się dopiero po upływie czasu, na który odroczone zostało posiedzenie, to istota reasumpcji zostałaby naruszona. Nie byłoby bowiem celowym powtarzanie głosowania w sprawie odroczenia posiedzenia, skoro termin tego odroczenia już upłynął. Jest to jednak wątek incydentalny i nie odnosi się do pozostałych ewentualnych reasumowanych głosowań. Podsumowując, w tym przypadku należy uznać, że prawidłowa realizacja wyrażonej przez Sejm woli odroczenia posiedzenia zależy od ewentualnego złożenia wniosku o reasumpcję głosowania. W innym przypadku odraczanie posiedzeń mogłoby być podatne na nadużycia.
Odnosząc się do wątku drugiego, uznać należy, że materialna poprawność głosowania parlamentarnego nie stanowi dostatecznej przesłanki reasumpcji głosowania, bowiem „uzasadnione wątpliwości” odnoszą się wyłącznie do sytuacji, w których głos posła z niezależnych od niego przyczyn został zaliczony w zły sposób, niezgodny z wyrażoną wolą posła. Nie odnoszą się one zaś do wątpliwości samego posła, który nie do końca świadomie wyraża wolę w danym głosowaniu. Substrat głosu – bycie za, bycie przeciw, tudzież wstrzymanie się – jeśli nie zaszły przesłanki formalnego błędu w postaci np. awarii systemu technicznego, bez względu na wszelkie okoliczności, poza ewentualnym przymusem, pozostaje w mocy. To znaczy, że, jeśli poseł się pomyli, zapomni zagłosować czy też zmieni zdanie, to jego głos pozostaje takim, jakim był, chyba że doszło do ziszczenia się przesłanek formalnych. Nie można bowiem uchylać się od złożonego oświadczenia woli – do tego wymagane są konieczne przesłanki, które w prawie publicznym należy rozpatrywać rygorystycznie.
W związku z powyższym należy uznać, że w zaistniałej sytuacji brak było „uzasadnionych wątpliwości”. Nawet jeśli wniosek można było głosować na „odroczonym” posiedzeniu, to jednak wniosek ten musi spełniać regulaminowe warunki. Skoro zaś „uzasadnionych wątpliwości” nie było, to należy mieć uzasadnione wątpliwości, czy działanie Marszałek Sejmu było zgodne z prawem. W moim przekonaniu, bez stawiania zbyt daleko idących hipotez, należy uznać, że „[g]dy jawnie gwałcony jest przez władzę publiczną sprawiedliwy porządek rzeczy, rodzi się pytanie o granice posłuchu. (…) Skoro Konstytucja jest częścią dobra wspólnego, świadome i publiczne obdzieranie jej z autorytetu przez sprawujących władzę musi być uznane za czyny negatywne, (…) zgorszenie i zło społeczne”[1].
Na tym koniec refleksji nad polskim parlamentaryzmem i polską demokracją. Wierność pseudo-konstytucyjnym wartościom nie może być uznana za posłuszeństwo konstytucyjne. To klasyczny przykład posłuszeństwa niekonstytucyjnego. Zatem, ciszej nad tym grobem…[2]
Marek Piotr Kaczmarczyk
(Uniwersytet Warszawski)
[1] M. Zubik, O „grzechach społecznych” przeciwko ustawie zasadniczej, „Państwo i Prawo” 1/2018.
[2] Składam serdeczne podziękowania dr. hab. Tomaszowi Słomce za potwierdzenie moich hipotez, które następnie wyraziłem w powyższym artykule.
Zdjęcie ilustrujące: 11 sierpnia, przerwa po przegranym przez PiS głosowaniu. Autor: Rafał Zambrzycki, Kancelaria Sejmu RP