Komentarz Jarosława Gowina do zwrotu przez sąd rejestrowy wniosku Adama Bielana brzmiał (cytuję za „Rzeczpospolitą”): „Są jeszcze sądy w Warszawie” (śmiech)”. A teraz poważnie… Pomijając przyczynę sporu, obaj adwersarze zgodnie przyłożyli rękę do psucia sądów. W całej Polsce, nie tylko w Warszawie.
Uda się czy nie? Po Piotrze W. (wymyślonym naprędce), przyszedł teraz czas na Bartłomieja W. (schowanego po jesiennych protestach). PiS-owscy kandydaci na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich są herosami, gdyż doskonale wiedzą o swojej straconej pozycji. Owszem, gdyby tak Porozumienie Gowina złamało partyjną sztamę, dałoby się obsadzić urząd – ważny dla obywateli, ale nie dla PiS-u i jego przyjaciół.
Rozmaitość talentów prezesa Obajtka przytłacza – są wśród nich niemałe zdolności kupieckie. Owszem, w Szekspirowskim „Kupcu weneckim” padają pochwalne słowa: „A second Daniel!” znaczące, że oto pojawił się ktoś równie sprawiedliwy jak namaszczony prorok. To dawna komedia angielska… Współczesne polskie przedstawienie, nie stroniąc od humoru, zmierza w innym kierunku. Biedni widzowie!
Art. 15 kc stanowi, że małoletni zyskują ograniczoną zdolność do czynności prawnych po ukończeniu 13. roku życia. Ostatnio powiedziano, że premier Morawiecki rozpoczął walką z komuną już w 11. roku życia. Czyżby promotor tej legendy – Polska Fundacja Narodowa, znana z akcji plakatowej znieważającej polskie sądownictwo – obniżył niekwestionowaną granicę wieku? To by się zgadzało, skoro motto PFN brzmi: „Dla nas Polaków nie ma rzeczy niemożliwych”. Tyle, że za pieniądze Orlenu, Lotosu, etc.
To, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego musi zapoznać się z projektem sprawozdania z działalności SN wynika jasno z art. 14 ustawy o SN. Pomimo braku odbycia tego zebrania, prezes Manowska złożyła sprawozdanie. Kancelaria Senatu zwróciła ten dokument. Warto zapamiętać ten drobny gest przywrócenia porządku. Są jeszcze urzędnicy w Warszawie!
Elektroniczne, papierowe, różne „Echa”, „Jarmarki”, „Strefy” – to wszystko na www Polska Press, która od 1 marca 2021 r. należy do Orlenu. Tam, obok tytułów kilkudziesięciu gazet, niewielka wiadomość: „Poszukujemy osób, które będą wpisywały się w naszą kulturę organizacyjną firmy”. Nie, że mają być odpowiednie, że zaakceptują czy uznają „naszą kulturę”, ale inaczej: że, będą się w/pis/ywały. Jaśniej się nie da.
List gratulacyjny sędziów Sądu Najwyższego skierowany do Piotra Hofmańskiego, wybranego właśnie na prezesa Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, nie zawiera podpisów członków izby dyscyplinarnej i nadzwyczajnej, nie ma też na nim nazwiska prezes Manowskiej. Nie ma – wcale nie znaczy, że brakuje. To paradoks nieobecności.
Ambicja źródłem tworzenia prawa? Jasne, oto dowód. „Każdy z nas ma ambicję uchwalenia przynajmniej jednego przepisu. Nikt nie potrafi pokierować samym sobą jak należy, ale każdy chciałby wydać przepis, na podstawie którego kierowałby innymi.” Tak o przedwojennych elitach rumuńskich pisał w „Katechizmie nowej duchowości” Constantin Rădulescu-Motru. Podobnie jest z naszymi rządzącymi.
Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.