W styczniu br. na podstawie wcześniejszej decyzji Sądu Wielkiej Brytanii – lekarze Szpitala w Plymouth zaprzestali stosowania uporczywej terapii i odłączyli od aparatury podtrzymującej życie (za wiedzą i zgodą żony oraz dzieci) – polskiego pacjenta w średnim wieku, znajdującego się w stanie wegetatywnym ze stwierdzonym trwałym, nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu.
To tragiczne zdarzenie za sprawą polityków Zjednoczonej Prawicy wywołało w Polsce histerię i frontalny sprzeciw, w tym także części polskiego Episkopatu, wobec rzekomych przejawów „cywilizacji śmierci”.
Wiceminister sprawiedliwości RP – Marcin Warchoł – przy wsparciu prominentnych polityków obozu rządzącego tudzież abp. Gądeckiego, powołując się na występujący w polskiej kulturze, wierze i tradycji nakaz bezwzględnej ochrony życia człowieka od jego poczęcia do naturalnej śmierci – wystąpił bezskutecznie do Ministra Sprawiedliwości Wielkiej Brytanii o przekazanie naszego rodaka do Polski, a do Ministra Zdrowia tego kraju z wnioskiem o ponowne przyłączenie pacjenta do aparatury sztucznie podtrzymującej jego życie.
Zdaniem brytyjskiego sądu i miejscowych lekarzy, cierpienia nieuleczalnie chorego związane chociażby z jego transportem do kraju byłoby dużo większe niż oczekiwanie nieuchronnej śmierci pod opieką paliatywną najwyższej próby, jaka jest stosowana wobec pacjentów terminalnych w brytyjskich szpitalach.
Sam pacjent brawurowej i kuriozalnej akcji polskich władz ratowania jego życia, także za pomocą przyznania mu dyplomatycznego paszportu – nie przeżył i zmarł nie odzyskawszy przytomności w szpitalu w Plymouth.
Jego śmierć wywołała eskalację niedorzecznych inwektyw i pomówień pod adresem władz brytyjskich, że pozwoliły na odłączenie od aparatury sztucznie podtrzymującej życie terminalnie chorego pacjenta. Niezawodna Krystyna Pawłowicz sformułowała retoryczne pytanie „dlaczego dyplomata RP jest przetrzymywany i zabijany w brytyjskim szpitalu?”. Kaja Godek w imieniu Ordo Iuris obwieściła wszem i wobec, że Polak „został zamordowany w szpitalu, który stał się dla niego więzieniem bez możliwości powrotu do ojczyzny, miał paszport dyplomatyczny, co oznacza, że lekarze z Plymouth zabili naszego dyplomatę przy zgodzie władz Wielkiej Brytanii”. Znany z zalet psychicznie zrównoważonego umysłu Jan Pospieszalski przytomnie dodał, że „w ten sposób w Auschwitz mordowano więźniów w bunkrach głodowych”.
Autorzy tych wypowiedzi imputując, że odłączanie terminalnie chorych pacjentów od respiratora jest jednoznaczne z „zabijaniem” „i skazywaniem na śmierć”, mniej lub bardziej świadomie, ale skrzętnie przemilczają, że procedura przerywania uporczywej terapii stosowana jest, podobnie jak we wszystkich cywilizowanych krajach, także w Polsce, a obowiązujący u nas Kodeks Etyki Lekarskiej w art. 32 stanowi wprost, że „w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych”. Zdumiewa wszakże najbardziej to, że osoby deklarując swoja bezgraniczną wierność zasadom chrześcijańskiej etyki pomijają, że według Magisterium powszechnego Kościoła katolickiego uporczywe podtrzymywanie przy życiu jest złem moralnym. Fragment Katechizmu Kościoła katolickiego (nr 2278) stanowi w tym zakresie wprost: „zaprzestanie zabiegów medycznych, kosztownych, ryzykownych, nadzwyczajnych lub niewspółmiernych do spodziewanych rezultatów może być uprawnione. Jest to odmowa „uporczywej terapii” (ang. „overzealous treatment”). Nie zamierza się w ten sposób zadawać śmierci; przyjmuje się, że w tym wypadku nie można jej przeszkodzić”.
Jednak miast dystansować się od instrumentalnego uprawiania polityki nad trumną, chciałbym przypomnieć czytelnikom Monitora Konstrytrucyjnego swoje własne rozważania dotyczące ochrony życia, odsyłając do niegdysiejszego opracowania w ramach poważnych naukowych debat o meandrach gwałtownych sporów dotyczących legalizacji eutanazji z perspektywy dylematu prawa do życia a prawa do godnej śmierci. Przytaczam zatem referat wygłoszony 16 maja 2005 r. na ogólnopolskiej konferencji naukowej „Prawnokarne aspekty wolności” w Arłamowie w dniach 16-18 maja 2005 pod. red. Marka Mozgawy (Wydawnictwo Wolters Kluwer 2006, s. 45 i n. )