Obejrzałem, jak pewnie miliony widzów, w tym tysiące sędziów dzisiejsze wydanie (01.10.2020) programu Czarno na białym na kanale TVN24. Programu poświęconego w dużej części sprawie sędzi Beaty Morawiec. Nie, to złe określenie. Sprawie szczucia na sędzię Beatę Morawiec. Dopiero takie określenie oddaje dobrze to, co organy władzy robią wobec prezes stowarzyszenia Themis.
I ogarnęło mnie po tym programie uczucie prawdziwej zazdrości. Ale nie chodziło o zazdrość wobec dziennikarzy za świetnie wykonaną robotę. Poczułem zazdrość wobec prokurator Ewy Bialik – rzecznika prasowego Prokuratury Krajowej. Ta swoboda wypowiedzi, ten brak wątpliwości, brak zahamowań, brak ograniczeń, Taka prawdziwa wolność, wolność i swoboda w lekko rzucanych oskarżeniach i wypowiadanych, z całą powagą reprezentowanej instytucji, nieprawdziwych jak się szybko okazało stwierdzeń. Ja tak nie potrafię.
Po tym przejściowym ataku zazdrości, naszła mnie troska. Może pani prokurator Bialik czegoś nie rozumie? Może jest przemęczona? Może pracy za dużo? To nie są pytania z Księżyca. Bycie dziś rzecznikiem Prokuratury Krajowej kierowanej przez Bogdana Święczkowskiego i nadzorowanej przez Zbigniewa Ziobrę to nie lada wyzwanie, to misja nie dla każdego.
Z życzliwą troską, jako sędzia i obywatel Państwa, w którym obowiązuje Konstytucja służę pani rzecznik Ewie Bialik objaśnieniami kilku ważnych kwestii, które zapewne tylko uwagi na natłok obowiązków, umknęły jej uwadze.
A więc pani prokurator Bialik!
- w Polsce jak całym cywilizowanym świecie obowiązuje domniemanie niewinności
- nie jest prawdą, że sędzia Beata Morawiec przyjęła korzyść majątkową w postaci telefonu. Prawdą jest, że (zapewne) prokuratura dysponuje zeznaniami osoby uznanej wcześniej za winną przestępstwa, pomawiającą sędziego, bardzo nielubianego przez Pani zwierzchnika, Pani rzecznik
- nie jest prawdą, to co Pani powiedziała, że opracowania jakie miała wykonać sędzia Morawiec nie ma. Ono jest, a jedynie prokuratorom Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej nie przyszło do głowy (albo i przyszło, ale nie chcieli tego robić) zwyczajnie zwrócić się do sędziego o okazanie opracowania.
- sekwencja zdarzeń (przecieki do prorządowych mediów, kategoryczne oświadczenie o braku umowy, wniosek do izby dyscyplinarnej, a na końcu wizyta w domu sędzi Morawiec w celu zatrzymania nośników elektronicznych) świadczy albo o skrajnej niekompetencji albo o intencjonalnym działaniu w celu podważenia dobrego imienia osoby odważnie broniącej niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Pani słowa nie pójdą w niepamięć. Wszyscy słyszeliśmy jak lekko, jak swobodnie twierdzi Pani do kamer i mikrofonów, że sędzia przyjęła korzyść majątkową i że nie ma czegoś, co jak się okazało jest. Tylko prokuraturze nie chciało się sprawdzić.
Prawie udało się oczernić Tę, która odważyła się pozwać do sądu samego ministra Ziobrę. Prawie, bo brak rzetelności, nieudolność i aż nadto widoczna polityczna motywacja podejmowanych działań popsuły przekaz. Prawie robi, w tym wypadku na szczęście, różnicę.
Dla lepszego zrozumienia istoty problemu polecam Pani i państwu z WSW PK film. I od razu zastrzegam, że zamieszczając go nie reklamuję napojów alkoholowych.
prawie jak zywiec
www.mustak.of.pl
Cóż można jeszcze powiedzieć? Dziś niestety prokuratura coraz częściej bywa prawie niezależna, prawie rzetelna, prawie apolityczna i prawie stojąca na straży interesu publicznego, a nie partyjnego. A prawie bywa czasem bardzo dużą różnicą.
*Autor: Sędzia praktyk, od kilkunastu lat orzekający w sprawach karnych. Przywiązany do własnej niezawisłości i zapisanej w Konstytucji niezależności sądów. Członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia