Jeśli nie zajmiemy się edukacją,
jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach,
jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów,
– to przegramy bitwę o polskie dusze!
(Z. Ziobro – Prokurator Generalny
13 lipca w TV Trwam)
Pierwszego dnia po wygranych wyborach prezydenckich jedna z najbardziej znaczących postaci rządzącej partii ogłasza program zdobycia i ukształtowania „polskiej duszy”. Wymienia trzy najważniejsze obszary budowania przyszłości i kształtowania ducha narodowego: szkołę, uniwersytety i media publiczne. Swoje credo opiera na wypowiedzi jeszcze bardziej znaczącej postaci polskiej polityki – na opinii J. Kaczyńskiego, sprawującego rząd dusz – na razie tylko swojego ugrupowania politycznego! Ale strategicznym celem i jego, i partii PiS jest sprawowanie wszechwładzy nad „duszą” całego narodu!
To najbardziej przerażająca perspektywa programu rządzącej partii i naszej przyszłości! W pełni uzasadnia ogłoszenie alarmu dla pedagogiki akademickiej i wszystkich nauczycieli! Tym bardziej, że ta „bitwa” obejmować zaczyna także inne obszary konfliktów wewnętrznych i ogólnoeuropejskich, m.in. tzw konwencję antyprzemocową, którą Polska winna natychmiast wypowiedzieć! Na domiar agresywna polityka Unii Europejskiej bezprawnie chce odebrać dotacje miastom, które przyjęły dyskryminacyjne uchwały o strefach wolnych od ideologii LGBT. Prokurator Generalny i w jednej osobie minister Sprawiedliwości domaga się od premiera rządu RP stanowczej rozprawy z bezprawną ingerencją UE w autonomiczne decyzje konstytucyjnych organów naszego kraju!
Tak oto w drugiej dekadzie XXI w.odradza się w Polsce stara cywilizacja z początku XX wieku, z czasów narodzin najczarniejszych reżimów autorytarnych: bolszewizmu i faszyzmu, z ich mechanizmami prawnymi, retoryką nienawiści i naznaczeń oraz zapowiedzią praktyk tamtych czasów: „tu nie jest wasze miejsce”, „tu wam nie wolno przebywać”, „to jest zakazane”… Zbrojnym ramieniem tej nowej/starej cywilizacji są, jak niegdyś oddziały szturmowe, a dziś zaprawione w bitwach stadionowych i „pielęgnowane” bandy sportowych fanów, zwanych w prasie „stadionowymi bandytami”, które wielokrotnie już pokazały swą polityczną afiliację. Ich intelektualna odmiana to kuriozalne organizacje typu: „Ordo Iuris”, „Reduta Dobrego Imienia” itp. Czuwa nad ich bezkarnością oportunizm władz i hipokryzja kościoła zanoszącego modły o ich przyszłe powodzenia w działaniach!
Z kim ta bitwa ma być toczona? „Z wyimaginowaną wspólnotą”? (określenie Unii Europejskiej przez premiera Morawieckiego). A może „Z orientacją niemiecką”? reprezentowaną wg prezesa Kaczyńskiego przez pismo należący do niemieckiego konsorcjum. Czy z „komunistami i złodziejami” (min. Brudziński), czyli z 10 mln Plaków nie popierających PiSu.
Czy jednak „z ideologią LGBT”, która – zdaniem prezydenta Dudy – jest zarazą o wiele groźniejszą niż ideologia komunistyczna i z wieloma innymi imaginacjami partii PiSu? Nb czy ktoś zna z historii bardziej horrendalną brednię niż opinia prezydenta Dudy – ustawiająca w hierarchii win nieliczną orientację seksualną przed ideologią, która odpowiada za zbrodnie nad blisko 100 mln ludzi na całym świecie? Od 10 mln zagłodzonych w okrutny sposób Ukraińców poczynając, poprzez miliony ludzi wymordowanych w Archipelagu Gułag i kanałach północy, ok. 50 mln Chińczyków, których „ofiara życia była niską ceną za szczęście życia w komunizmie – całej rozległej ludzkości„ (Opinia Mao Zedonga na Zjeździe Komunistycznej Partii Chin). I niepoliczalnych milionów ofiar na całym świecie zgładzonych w imię i z nakazu obłąkanej ideologii komunizmu!
O jaką polską duszę chce walczyć pan Ziobro? Duszę szczęśliwą z życia w kraju o najwyższych w Europie wskaźnikach rozwarstwienia płacowego i milionowych apanaży, oddanych partii prezesów spółek państwowych? Duszę zadowoloną z narastającego wykluczenia z praw pracowniczych, zamierającej „z niedożywienia” służby zdrowia, poszerzających się obszarów wykluczenia komunikacyjnego? Duszę Polaka, który nie pojmuje – jak można sprowadzić własny kraj na margines międzynarodowego szacunku, zbudować mit kraju najbardziej w Europie nietolerancyjnego i homofobicznego – głosząc równocześnie, że Polska jest „wyspą pokoju i tolerancji” – w opinii premiera, który ma ogromne trudności z rozróżnianiem faktów od imaginacji.
Kto taką duszę ma kształtować? Czy może to ma być dziełem takich kuriozalnych instytucji i organizacji jak wspomniane już: Ordo Iuris, a może Reduta Dobrego Imienia, lub „ministerstwo prawdy” – IPN? Równie skutecznie polską dusze kształtują tzw „stadionowi bandyci”, którzy pełnię swej skuteczności wychowawczej ukazali na marszu niepodległości w Warszawie, bijąc i kopiąc kobiety „w mniej wrażliwe części ciała” – jak orzekła prokuratura. A już szczególnie na manifestacji w Białymstoku, gdzie uległa wobec władzy policja dopuszczała do aktów okrutnej agresji, nawet wobec nieletnich uczestników marszu, a bandytów chroniły modlitwy duchownych z parafii św. Jadwigi, proszących o błogosławieństwo boże dla ich przyszłych poczynań.
Jeśli taki będzie klimat, autorstwo i procedury kształtowania pozyskanej polskiej duszy – to głoszenie alarmu dla Polski jest w pełni uzasadnione. A dla środowiska akademickiego, dla nauczycieli i wychowawców to dzwon na trwogę!
A oto dlaczego są powody, aby uznać taki program wskazany przez prezesa rządzącej partii politycznej, a zwerbalizowany przez Prokuratora Generalnego za powód do alarmu i trwogi?
Kilka lat temu, bez prawdziwych konsultacji, można powiedzieć więcej – bezmyślnie, wprowadzono tzw reformę oświaty. Wyróżniała się w historii szkolnictwa cechami, których nie spotkamy w ciągu ostatnich stu lat nigdzie w Europie, a może i na całym świecie! Skracała wiek kształcenia powszechnego i obowiązkowego z 9 do 8 lat! Opóźniała wiek rozpoczynania edukacji dzieci z 6 do 7 lat. O pracach programowych nie ma co mówić, bo po pierwsze były utajnione, a po wtóre projektowano je w klimacie chorych emocji narodowo – populistycznych i ksenofobicznych. I zauważmy – te decyzje podejmuje rząd na początku XXI wieku! Dzisiaj widzimy dramatyczne jej skutki.
Owszem – były próby apelowania do władz państwowych i oświatowych. Były liczne próby mądrych i pięknych słów perswazji skierowanych do władz politycznych i środowisk pedagogicznych. Pisze o części z nich Prof. Z. Kwieciński w artykule: „Utrata złudzeń edukacji publicznej. Fatalne dziedzictwo, eskapizm elit, iskry nadziei” (w): Studia edukacyjne, 49/2018 r. Tyle tylko, że tych mądrych artykułów, refleksji uczonych, protestów stowarzyszeń – żaden polityk nie przeczytał ani linijki. I mądre refleksje i rady prof. prof. M. Czerepaniak-Walczak, Z. Kwiecińskiego, Z. Melosika, A. Wiłkomirskiej … i wielu innych zostały w kręgu elit pedagogicznych i przeszły do historii piśmiennictwa naukowego, a szkoła polska grzęźnie dalej w dysfunkcjonalności pedagogicznej. Za to „autorka”(?) reformy, poszła na europejskie salony wzbogacić swój życiorys i kasę. Oto mechanizm zdobywania polskiej duszy, który rządząca partia opanowała do perfekcji.
Obecnie toczy się bój o uczelnie wyższe. Dla dodania prestiżu zjawisku projekt reformy minister nazwał „Konstytucją dla Nauki”. Środowisko akademickie jest 5 razy mniejsze od środowiska nauczycieli i wychowawców, które mimo że jest najliczniejszą grupą zawodową, jest całkowicie lekceważone przez rząd! Każdy rząd! Tak więc wyuczona bezradność nauczycieli, którą wdrukowała im władza polityczna, godzi się nawet na głodowe warunki pracy nie znane w innych krajach kiedyś „demoludów”, a dziś UE. Akademicy w znacznym stopniu odzyskali swoją autonomię po czasach komunistycznego zniewolenia. Ale ani Pan Kaczyński, ani Pan Ziobro nie zważają na to i szykują rozwiązania, które są niemal pełną kopią czasów Gomułki i Gierka, kiedy symptomatyczną manifestacją autonomii uczelni był marzec 1968 r.
Były incydentalne listy protestacyjne środowiska. Pozostały bez echa.
Koledzy Akademicy – nie miejcie złudzeń! Obecna władza do perfekcji opanowała socjotechnikę ogłupiania, zakłamywania i przeinaczania rzeczywistości. Wprowadzi „demokratyczną” reformę uczelni, z obecnością „komisarzy obywatelskich”, „Rad Uczelni” – wyznaczanych przez lokalne komitety PiSu i innych regulacji, które uczynią z uczelni prawdziwe i skuteczne narzędzia wykuwania „prawdziwych Polaków” i kształtowania „polskiej duszy” czyli duszy oddanej całą duszą prezesowi i partii – bo tylko taka jest prawdziwie polska – jak to właśnie Prezes ogłosił! Skutki „Konstytucji dla Nauki” rysują się jako dramat nierówności edukacyjnych dla młodzieży i elitaryzm instytucjonalny, który pogłębi nierówności rozwojowe regionów.
Z uwagą i podziwem patrzeć będziemy na przejmowanie władzy nad „mediami”, chociaż to będzie najtrudniejsza sprawa, bo dziennikarze są chyba jedyną grupą zawodową gotową stawić opór dyktatowi przewodniej partii. Mają narzędzia oporu i potrafili ich używać nawet w czasach głębokiego komunizmu. Trochę broni ich ustawodawstwo przyjęte w czasach braku czujności władzy, a trochę parasol europejskich regulacji wolnościowych. Ale – koledzy dziennikarze – nie miejcie złudzeń. Zaprawiona w sztuce manipulacji prawem, przewodnia partia w bojach o ład informacyjny poradzi sobie z Waszą niezależnością przy okazji uchwalania – np. regulacji działalności samorządu, zgłaszając o trzeciej nad ranem w czasie nocnych prac Sejmu, poprawkę dotyczącą sposobu dystrybucji farby drukarskiej. Że to absurdalna sugestia? Nie takie absurdy uchwalała większość sejmowa w ostatnich pięciu latach głęboką nocą.
Czy mamy na to radę? Nie! Nie ma na to rady. Determinacja przewodniej siły państwa jest przemożna. Tylko trwały, zdecydowany opór całego środowiska oświatowego, naukowego, wsparty przez rodziców, którym powinno przecież zależeć, aby polskie dzieci nie były kształcone do pracy „na zmywaku” w UE, do czego predestynuje je polska polityka oświatowa i naukowa. To ważne twierdzenie wobec masowej i nieuchronnej emigracja młodych Polaków z Polski!
Zacznijmy od prawdy o Polsce! Nasz kraj jest chory. Chory na wiekowe zakłamanie, na wiecznie zamierającą demokrację, na ciężkie schorzenia elit rządzących. Jesteśmy – owszem, wyspą, ale nietolerancji, ksenofobii i nachalnej, ogłupiającej propagandy. Nie ma w Europie kraju, który masowo, pod naciskiem prymitywnej propagandy, głupich ludzi i organizacji uchwalał tzw „strefy wolne od ideologii LGBT”. Nie ma w Europie kraju, który by rękami dr hab. katolickiego uniwersytetu, posła na Sejm ustanawiał i nadawał medale i dyplomy za walkę z ideologią LGBT. Priorytetami rządu są walka z samorządami, walka o niezależność od UE, która jest najważniejszym aktem w naszej i europejskiej historii.
Tymczasem wewnątrz kraju aż kipi od wielkich dramatów socjalnych i społecznych. Upadek publicznej służby zdrowia. Obojętność państwa wobec losów ludzi niepełnosprawnych. Brak troski o bezpieczeństwo socjalne i jakośC życia ludzi starych, których rządzący kupują obietnicami wyborczymi. Poszerzająca się, wbrew twierdzeniom premiera, strefa skrajnego ubóstwa dzieci. Całkowita niewydolność państwa wobec kryzysu świadczeń alimentacyjnych. Ciągle czołowa lokata naszego kraju w zakresie nierówności płacowych i groteskowa polityka płacowa wobec prominentnych funkcjonariuszy partii rządzącej. Skandaliczne zaniedbania w prawie pracy, i uczynienie związków zawodowych albo „niewidzialnymi”, albo służącymi do aklamacji!
I tak można by wymieniać długo symptomy polskiej choroby rządu i instytucji rządowych. Na domiar mamy nieudolną i podobnie jak rządzący dysfunkcjonalną opozycję. Ratunkiem może być tylko powszechny bunt społeczeństwa; podobnie jak to było w czasach Prawdziwej Solidarności. A drugą częścią ratunku – ustanowienie społeczeństwa i rządu obywatelskiego!
A kuźnią tej nowej Polski może być szkoła i uczelnia, pod warunkiem, że wcześniej nie zajmie się nimi minister Z. Ziobro z polecenia prezesa J. Kaczyńskiego. Wówczas pozostanie powrót do znanego starszym Polakom hasła: „Naród z partią – partia z narodem”!
Tadeusz Pilch
*Autor jest emerytowanym profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Warszawskiego, w latach 90. był dwukrotnie wiceministrem edukacji, jest także członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk i prezesem Stowarzyszenia Ruch Pedagogów Społecznie Zaangażowanych