Pierwszy raz napisałam, że sądy stosując prawo, orzekając mogą i powinny stosować bezpośrednio konstytucję (odbywa się to najczęściej przy interpretacji innych przepisów, ale także, co prawda wyjątkowo, jako podstawa do niezastosowania w konkretnym wypadku przepisu niższej rangi) chyba w latach 90., a więc jeszcze przed wejściem w życie konstytucji’ 97.
Potem wielokrotnie, w wielu miejscach i w różnych formach, także orzeczniczych, dawałam wyraz temu przekonaniu, zwłaszcza po wejściu w życie nowej Konstytucji. I podtrzymywałam to zdanie nawet wtedy, gdy pogląd ten podzielało mało osób, m.in. nieżyjący już B. Banaszak, a inni uważali tak, jak Trybunał Konstytucyjny, który był zdania, że sądy nie powinny same odmawiać niezastosowania przepisu niezgodnego z konstytucją, tylko powinny wtedy stawiać pytanie do niego, do TK.
Nie zmieniłam zdania, rzecz jasna, i później, gdy rozwój wydarzeń spowodował, że ów pogląd zaczął zyskiwać więcej zwolenników.
Gdy idzie o sądy, to NSA ma tu szczególnie piękną kartę: można sprawdzić w książce : R. Hauser, J. Trzciński, ’Prawotwórcze znaczenie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego’, Warszawa 2010. W tej książce jest orzecznictwo. Zwłaszcza bliskie memu sercu jest orzeczenie V SA 613/00. Doczekało się ono komentarzy, na ogół przychylnych zasadzie (L.Leszczyński). Jednym z komentatorów był też Leszek Bosek, obecnie sędzia w IKNiSP. Doktoryzował się na podstawie książki „Bezprawie legislacyjne”, Wydanej w 2007 r. Dużo w tej książce jest napisane o bezpośrednim stosowaniu konstytucji.
Dziś czytam, że rzecznik [Sądu Najwyższego, sędzia] IKNiSP, prof. Aleksander Stępkowski (bardzo dobra książka o proporcjonalności w prawie) wyjaśnia, że SN
„w odniesieniu do zarzutu dotyczącego wyznaczenia terminu wyborów prezydenckich wskazał, że kwestionowanie regulacji prawa wyborczego jest protestem przeciwko treści obowiązującego prawa i jego oceną. Zdaniem SN protest KO nie dotyczył przebiegu głosowania, ustalenia jego wyników lub wyników wyborów pod kątem zgodności z obowiązującym prawem wyborczym lub prawem karnym”.
„Przedmiotem protestu wyborczego nie może być bowiem ocena zgodności z Konstytucją RP wprowadzonych zmian ustawowych dotyczących procesu wyborczego, ta bowiem podlega kontroli Trybunału Konstytucyjnego w zupełnie innej procedurze”– podkreślił Sąd Najwyższy.
Jak widać, obecnie SN poszedł śladami niegdysiejszego poglądu TK o ścisłym rozdziale kompetencji. Teraz widać, jak dalekowzroczny był pogląd, który zawsze wyznawałam i wyznaję, a jak krótkowzroczny – tych, którzy trwali przy odmiennym.
Jestem zdania, że poglądy są indywidualną sprawą, i nie należy krytykować ludzi, którzy zmieniają zdanie z klasą. Problem mają ci, którzy zdanie zmieniają bez klasy.
Ewa Łętowska
*komentarz ukazał się na profilu Anny Karnickiej na Facebooku
**Tytuł – od redakcji Monitora