Druga część procedury wyboru prezydenta RP dopiero przed nami, bowiem zgodnie z art. 129 Konstytucji musi się w tej kwestii wypowiedzieć Sąd Najwyższy. Paradoksalnie, gdyby nie ustawa uchwalona 8 grudnia 2017 roku, sytuacja byłaby w miarę przejrzysta. A wcale tak nie jest… Owoce destrukcji mają swój okres dojrzewania, nieraz trwa on kilka lat.
Łatwo zapamiętać kierunki impetu obozu rządzącego, gdyż po chwilowej zadyszce wyborczej zostały nam przypomniane — sądownictwo, media, samorządy. Układa się to w sms dla wszystkich. Z alertem o załamaniu pogody.
Ustawą sprzed dwu i pół roku stworzono w SN Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w której zakresie leży m.in. stwierdzanie ważności wyborów. Podczas procedur sejmowych Rzecznik Praw Obywatelskich alarmował, że sposób kompletowania nowego gremium zrodzi wątpliwości opinii publicznej „do bezstronności w zakresie rozstrzygania o ważności wyborów”. Dziś zasiadają w izbie — i to wyłącznie!— osoby mianowane przez prezydenta Dudę w oparciu o wnioski neo-KRS. Jest więc RPO świeckim prorokiem? Bezstronnie i bez wątpienia — tak.
Gdyby w zupełności uwierzyć sprawozdaniu z pobytu delegacji SN w Strasburgu, znaczyłoby to, że nastał już koniec dla prawnych problemów Polski w Europie. Rzecznik Stępkowski opisał niezwykłą wręcz atmosferę rozlicznych spotkań, ciepło, otwartość i bezpośredniość w komunikacji… Jest jednak w jego relacji jeden wers zredagowany odmiennie od pozostałych. Otóż, jak czytamy w oficjalnym komunikacie, spotkania z przedstawicielami Komisji Weneckiej oraz Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego „koncentrowały się na przedyskutowaniu kwestii merytorycznych”. Jakich kwestii? Zabrakło rozwinięcia. Brak słów!
Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.