Pośród ostatnich propozycji związanych ze sposobem wyboru członków KRS zwróciła moją uwagę sugestia, by – w razie braku porozumienia w sejmie – włączyć do tego procesu senat. Ten niby-pragmatyczny pomysł otwarcie kwestionuje jednak prymat sejmu, a także – przemilczając dominację PiS w obecnym senacie – wyklucza akceptację ze strony opozycji. Bardziej rozsądne, jak mi się zdaje, będzie więc skłonienie sejmu, aby obradował tak długo, aż nie wyłoni pełnego grona kandydatów. Jest już taki sprawdzony od wieków wzór. Nazywa się… konklawe.
Nierozważne ataki na sądownictwo, niezależnie od intencji, zawsze podkopują fundamenty społecznego zaufania. Najnowszym przykładem jest rozpoczęta w tych dniach kampania firmowana przez Polską Fundację Narodową. Fundacja, formalnie rzecz ujmując, nie jest częścią struktur rządowych, tak więc jej akcja zostanie z pewnością zaprezentowana jako wyraz opinii publicznej. Można już teraz założyć, że spotka się z pochwałami szefów ministerstwa sprawiedliwości, choć to ono jako pierwsze powinno energicznie zaprotestować i bronić dobrego imienia swego resortu. Z okolicznościowej enuncjacji europosłanki PIS, Jadwigi Wiśniewskiej, wynika dodatkowo, że fundacja zamierza szczodrze podzielić się przykładami wad i upadku polskiego wymiaru sądownictwa również poza granicami kraju. Jak przypuszczam, stosowne plakaty zawisną w siedzibach głównych instytucji Unii – w Brukseli, Strasburgu i Luksemburgu, zaś objaśnieniami zajmą się partyjni koledzy eurodeputowanej.
Szkoda, i to niemała, że władze fundacji – inaugurując jej publiczną działalność – nie wpadły na pomysł przypomnienia, że w tym roku polski Sąd Najwyższy obchodzi setną rocznicę powstania. Nim staliśmy się w 1918 roku niepodległym państwem, mieliśmy już od roku własny system sądowniczy – prawo, jakże symbolicznie, poprzedziło suwerenność.
Odpowiednie i godne uczczenie tej rocznicy byłoby z pewnością bardziej sensowne niż druk bilbordów wspomnianej kampanii oraz emisja kosztownych spotów w internecie i telewizji, wobec których – przewidując z góry ich poziom i treść – już teraz, jako obywatel, odczuwam niepokój i niemałe zażenowanie. Wykluczam, abym się w tej kwestii pomylił…
Wszystko wskazuje na to, że zamiast pokazać się przed sobą (i światem) – całkiem sympatycznie – jako kraj z wiekowym Sądem Najwyższym, postawiono na łzawe obnoszenie się po Polsce (i świecie) z krzywdami doznanymi przez X w sporze z Y w powiatowym mieście M., a wszystko za pieniądze największych naszych firm. Ależ to Mrożek i Gombrowicz razem wzięci! Jesteśmy więc u siebie w domu. Ale zarazem nie tylko u siebie…
*Marian Sworzeń ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – jesienią br. ukaże się jego nowa książka pt. „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”